Drużyna Zawiszy „ma szczęście” (albo nie) do drużyn, które przed meczami z nimi zmieniały trenerów. Chociaż sami też dwukrotnie „zwalniali” (Franciszka Smudę w Wiśle i Jana Kociana w Pogoni).
W Bełchatowie bydgoszczanie wygrali 4:1, a dla Marka Zuba był to dopiero drugi mecz na ławce GKS. Ale już z Cracovią z debiutującym trenerem Jackiem Zielińskim przegrali 0:3. I to w Bydgoszczy.
Ta porażka boli najbardziej, bo ewentualna wygrana z „Pasami” mogła wydźwignąć zawiszan ze strefy spadkowej i do „dogrywki” przystępowaliby z zupełnie innej perspektywy.
Ostatnia roszada w Bielsku-Białej, to kolejny taki przykład. Dariusz Kubicki w Podbeskidziu ma zapewnić zespołowi i klubowi utrzymanie, choć w tym sezonie ligowym już jednego zadania nie wykonał - jego Olimpia Grudziądz nie włączyła się do walki o awans do ekstraklasy.
Propozycja z Podbeskidzia dla trenera prezesowi Jackowi Bojarowskiemu spadła pewnie z nieba, bo w ten sposób zaoszczędzi kupę kasy. Teraz pensję dla Kubickiego wziął na klatę (kieszeń) Wojciech Borecki.
Po podziale na grupy mistrzowską i spadkową i podziale punktów mamy nowa rzeczywistość. Tabele uległy mocnemu spłaszczeniu. Drużyny, na górze i na dole, dzieli raptem punkt, dwa, najwyżej trzy i wszystko jest jeszcze możliwe. Nas interesuje, kto się utrzyma, a kto spadnie.
Andrzej Iwan, były reprezentant Polski, a obecnie ekspert od I ligi w Orange Sport już wie, jakie drużyny. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” mówi:
- Spadną Bełchatów i Łęczna. Bydgoszczanie zwyciężą w trzech meczach pod rząd i unikną degradacji. Stać ich na to, bo wiosną wygrywali z lepszymi rywalami. Mariusz Rumak mi zaimponował. Ostatnio zarzucono mi, że nazwałem go słabym trenerem. Nigdy tego nie powiedziałem. Stwierdziłem jedynie, że w Lechu sobie nie radził, nie wykorzystywał potencjału zespołu. W Bydgoszczy odwalił kawał znakomitej roboty. Chapeau bas.
Miłe to, ale „kapelusz z głowy” i ewentualnie nowy przydomek dla trenera Mariusza Rumaka (Dawid Copperfield) dopiero po utrzymaniu.