Postępowanie wyjaśniające ślimaczy się z tego powodu, że... umundurowana miłośniczka lodów od feralnego dnia w końcówce lutego nie pojawia się w pracy. Dlaczego? Nikt nam nie powie, bo RODO w tym wypadku wygodnie zasznurowało usta rzecznikowi prasowemu strażników.
Nie dowiemy się też, jak wypadły pomiary odległości z miejsca domniemanego wykroczenia do najbliższego przejścia dla pieszych, co jest istotna przesłanką do ustalenia winy. A nie dowiemy się z tego powodu, że werdykt w postępowaniu wyjaśniającym nie może zapaść przed złożeniem wyjaśnień przez strażniczkę. Z tego samego powodu nie dowiemy się, dlaczego kierowca radiowozu, co już jest kwestią ewidentną, bo widoczną na zdjęciu, zaparkował na wyjeździe z ogrodu botanicznego. I nie dowiemy się, dlaczego strażnicy pojechali na lody podczas pracy.
Jedno tylko w tej historii napawa optymizmem: pokazuje, że wbrew niektórym opiniom, wciąż żyjemy w państwie prawa.
