Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wychodzimy z tego mocniejsi

Marek Wojciekiewicz
Rozmowa z Ewą Fryszke, mieszkanką Starej Rzeki, wsi niedaleko Osia, której mieszkańcy ucierpieli najbardziej podczas lipcowej trąby powietrznej, która przeszła przez powiat świecki

Rozmowa z Ewą Fryszke, mieszkanką Starej Rzeki, wsi niedaleko Osia, której mieszkańcy ucierpieli najbardziej podczas lipcowej trąby powietrznej, która przeszła przez powiat świecki<!** Image 2 align=none alt="Image 197066" sub="fot. Marek Wojciekiewicz">

Nie sposób o to nie zapytać, czy śni się Pani tamten feralny dzień?

Śni się, ale nie chcę o tym rozmawiać, wolę zajmować się tym, co wydarzyło później i tym, co dzieje się teraz. Nawałnica zrujnowała nam dużą część dobytku, na który bardzo ciężko pracowaliśmy przez długie lata. Jeszcze długo każda nagła zmiana pogody i silny wiatr będą budziły w nas niepokój i niedobre wspomnienia.

Budynki, które ucierpiały najbardziej, były ubezpieczone, czy wypłacone kwoty pokryły straty?

Niestety, nie. To, co otrzymaliśmy od dwóch firm ubezpieczeniowych, pokrywa tylko część tego, co musimy teraz wyłożyć. Kiedy trwa odbudowa i remont co chwilę pojawiają się nowe koszty, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia, niektóre z nich wynikają z modernizacji, którą przy okazji trzeba przeprowadzić. Stoimy przed wyborem, albo zdecydujemy się na sprzedaż części zwierząt hodowlanych, albo weźmiemy kredyt. Prawdopodobnie zdecydujemy się na to pierwsze rozwiązanie. Całe szczęście, obejmuje nas uproszczona procedura uzyskiwania wszystkich niezbędnych zezwoleń budowlanych.<!** reklama>

Czy w przywracaniu gospodarstwa do porządku ktoś wam pomagał?

O tak, pomagała rodzina i znajomi, to chyba normalne, że w takich ciężkich chwilach można liczyć na ich pomoc. Jednak najbardziej wzruszające dla nas było pojawienie się pewnego człowieka, który, aby nam pomóc przyjechał aż ze Śląska. Powiedział, że poczuł taką potrzebę i jest do naszej dyspozycji. Ten około 50-letni mężczyzna przez kilka dni ciężko pracował u nas za miskę zupy. Kilka dni po przejściu trąby powietrznej odwiedziła nas też grupa harleyowców. Panowie zsiedli z motorów i bez zbędnych ceregieli zadali konkretne pytanie, w czym mogą nam pomóc. W zdemolowanym przez nawałnicę obejściu każda para rąk była wtedy na wagę złota, jednak dla mnie ważniejszy był symboliczny wymiar tej pomocy. Mogę śmiało powiedzieć, że po tych przejściach moja opinia o ludzkiej solidarności zmieniała się mocno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!