Dokładnie sto lat temu w Bydgoszczy zaczęła ukazywać się polska gazeta „Dziennik Bydgoski”. Jego lektura pozwala na odtworzenie, jak wówczas obchodzono Święto Zmarłych.
<!** Image 3 align=right alt="Image 100464" sub="Najstarsze grobowce na bydgoskim cmentarzu Starofarnym sprzed 1908 r. Fot. Archiwum">W zdominowanej ludnościowo przez protestantów Bydgoszczy 1908 roku zarówno Wszystkich Świętych, jak i Zaduszki były dniami roboczymi. Akceptowano jednak uczucia katolików. Władze pruskie zgadzały się na czasowe zamykanie sklepów 1 listopada, a także zwolnienie nauczycieli i uczniów na poranną mszę św. połączoną z procesją 2 listopada.
„Dziennik” przypominał też: „Zwracamy uwagę, że w dzień Wszystkich Świętych oraz w dzień Zaduszny zakazane są wszelkie zabawy hałaśliwe i taneczne, tak prywatne jak i publiczne. Koncerty wokalne i instrumentalne nie należą do tych zabaw i dlatego dozwolone są w dzień Wszystkich Świętych, natomiast są one zakazane w dzień Zaduszny, tak samo przedstawienia teatralne, widowiska i tem podobne zabawy. Wyjątek stanowią występy muzykalne treści doraźnej”.
Bydgoscy katolicy mieli wówczas jedynie dwa cmentarze: stary na Grunwaldzkiej i nowy przy Artyleryjskiej, założony dwa lata wcześniej przez księdza Ryszarda Markwarta.
<!** reklama>3 listopada 1908 roku „Dziennik Bydgoski” informował w rubryce „Wiadomości potoczne”: „Na cmentarzu panował wczoraj uroczysty nastrój. Liczne rzesze ludu dążyły do miejsc wiecznego spoczynku, aby odwiedzić groby. Teraz płoną tysiące świateł, a modlitwy pobożnego tłumu płyną ku niebiosom o zbawienie dla tych umiłowanych i o szczęśliwą godzinę śmierci dla siebie”. Cytowano też ostatni wers pieśni kończącej procesję: „Jezu, Panie łaskawy, daj zmarłym pokój prawy”.
W kolejnych wydaniach nie brakowało krytycznych uwag o zachowaniu się rodaków w świąteczne dni. Np. w Inowrocławiu sto lat temu „niewielu Polaków pozamykało swoje składy podczas nabożeństwa”. W Bydgoszczy z kolei „wcale nie widać było, że święto mamy, tylko w okolicach kościołów naszych znać było większy ruch niż zwykle”.
Dzień Zaduszny bywał wiek temu okazją do refleksji związanych z sytuacją narodową i budzeniem uczuć patriotycznych. „Niejedna cicha, do głębi wzruszająca scena rozgrywa się nad grobem krewnych, przyjaciół, dobrodziejów (...) i tu już nie przerwaną nicią zaczynają się przed oczami snuć szlachetne i rycerskie postacie starych przodków (...) królów, bohaterów. W duchu porównywa teraźniejszość z przeszłością, wielki ucisk narodu polskiego z dawniejszą świetnością (...) z goryczą w sercu pyta się niejeden, czy długo jeszcze będzie musiał znosić ucisk i prześladowania. Wierzymy w zmartwychwstanie nasze po śmierci, nie wątpimy jednak, że i w tem życiu doczekać się możemy zmartwychwstania (...) jako naród” - napisał A.P. na łamach „Dziennika”.
Jak i dziś, już całe sto lat temu dostrzegano również zbytnią wystawność cmentarnych dekoracji, co zostało wyrażone strofką:
Naznosiliśmy umarłym
tyle kwiatów, tyle świec
a tymczasem nieraz żywy
niema perek przy czem piec.