Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wstrząsające wspomnienia podczas wyjaśniania tragedii na UTP sprzed 2 lat

Wojciech Mąka
W wyniku tragedii podczas otrzęsin na UTP zginęły trzy osoby
W wyniku tragedii podczas otrzęsin na UTP zginęły trzy osoby Filip Kowwalkowski/archiwum
Małgorzata Górniak, oskarżycielka i matka jednej z ofiar zdarzeń na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym wczoraj zeznawała przed sądem.

To dla rodziców - ofiar tragicznych otrzęsin na UTP - olbrzymie przeżycie. Jedni po drugich stają przed sądem i próbują opowiadać, co wiedzą i co pamiętają. Nie kryją łez. Sąd pozwala im zeznawać - w miarę potrzeby - na siedząco. W każdej chwili mogą też poprosić o przerwę.

Tragedia na UTP. Od tego byli dorośli

Przed bydgoskim Sądem Okręgowym zeznawał już Paweł Tomasik, ojciec Pauliny. Wczoraj na miejscu dla świadków stanęła Małgorzata Górniak, matka zmarłej Natalii.

- Myślę, że ta młoda dziewczyna z samorządu studenckiego, która organizowała otrzęsiny, nie powinna odpowiadać, stoję za nią - potwierdziła na życzenie obrońcy Ewy Ż., szefowej samorządu studenckiego UTP, swoje stanowisko. - Nie sądzę, żeby ta osoba znała wszystkie przepisy i zalecenia, które trzeba spełniać przy organizowaniu takich imprez. Od tego byli dorośli z uczelni, to oni powinni dopilnować przestrzegania prawa.

Nie wydaje mi się, żeby studentka, organizatorka imprezy, musiała za to odpowiadać

Przypomnijmy, że Ewa Ż. z samorządu dostała zarzut nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa na życie wielu osób. Wcześniej jako jedyna z czworga oskarżonych zdecydowała się na składnie przed sądem wyjaśnień. Tłumaczyła, że postępowała według zaleceń kanclerza uczelni i podkreślała, że nie miała pojęcia o tym, iż tragiczne w skutkach Start-Party, czyli studenckie otrzęsiny na UTP, są imprezą masową, w związku z czym powinna uzyskać zgody policji i straży pożarnej.

Po dramacie na UTP. Cały czas przy łóżku

- Telefon ze Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy odebrałam około godziny 2.40 w nocy z 14 na 15 października - mówiła wczoraj przed sądem Małgorzata Górniak. - W radiu mówiono, że jedna osoba nie żyje. Z informacji ze szpitala wiedziałam, że jedna z poszkodowanych miała przy sobie dokumenty na nazwisko mojej córki, ale ta pani nie wiedziała, czy to rzeczywiście ona. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Bydgoszczy.

Przeczytaj:

Składowisko toksyn na terenie byłego Zachemu truje studnie w Łęgnowie!

Potem było już coraz gorzej. Natalia była nieprzytomna, musiała leżeć pod respiratorem, lekarze informowali rodziców, że ma obrzęk mózgu i jest w stanie krytycznym. - Siedzieliśmy przy niej cały czas - mówi Małgorzata Górniak.

Natalia zmarła nie odzyskując przytomności. Była jedną z trzech ofiar otrzęsin, które po prostu zostały zaduszone przez tłum imprezowiczów w łączniku między dwoma budynkami UTP.

Rektor i kondolencje

- Córka nie była osobą, która chodzi po takich imprezach, raz była na juwenaliach ze starszą córką, ale raczej unikała tłumów - zeznawała wczoraj matka. - Codziennie miałyśmy kontakt telefoniczny. Nie wiedziałam, że idzie na te otrzęsiny... Praktycznie co tydzień przyjeżdżała do domu, była wesołą, szczerą i wrażliwą osobą, nigdy nie zrobiła nikomu krzywdy.

Sędzia Krzysztof Dadełło dopytywał, jaka po tragedii była wobec rodziny ofiary reakcja władz uczelni.

- Kiedy rozmawialiśmy z rektorem, nawet nie wiedział, że była taka impreza - mówiła matka Natalii. - Rektor pojawił się na pogrzebie i składał kondolencje, ale to wszystko. Nikt nam nie pomógł. Nie rozmawialiśmy o żadnym zadośćuczynieniu czy pomocy w pokryciu kosztów pogrzebu. Ze strony samorządu studenckiego też nie było żadnej reakcji.

Przypomnijmy, że tragedia na UTP wydarzyła się w nocy z 14 na 15 października 2015 r. w obiektach w Fordonie podczas zabawy otwierającej rok akademicki. To była coroczna, od dawna regularnie organizowana impreza inaugurująca rok akademicki. Podczas wybuchu paniki doszło do zaduszenia trójki studentów przez około 800-osobowy tłum. Zarzuty usłyszeli rektorzy.

Przeczytaj:

W Bydgoszczy trwa wycinka drzew [zdjęcia]

Usłyszeli zarzuty po tragedii podczas otrzęsin

Prof. Janusz P., wówczas prorektor ds. dydaktycznych i studenckich, jest oskarżony o nieumyślne przekroczenie uprawnień w ten sposób, że zgodził się na organizację imprezy bez konsultacji z rektorem. Z kolei byłemu rektorowi, prof. Antoniemu B., przedstawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków i nieprzygotowania procedur według których zorganizowana wówczas impreza mogłaby być bezpieczna. Andrzej Z., szef ochrony otrzęsin, odpowiada za to, że nie dochował zasad ostrożności i nie zapewnił bezpiecznego przebiegu imprezy.

Polub "Express" na Facebooku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!