Od stuleci opowiadano o wężu morskim, ale historie te uznawano za jeden z elementów folkloru ludzi morza. Nowe ustalenia naukowców dowodzą jednak, że wężem morskim nazywano realnie istniejące zwierzę.
<!** Image 2 align=none alt="Image 174671" sub="Średniej wielkości okaz wstęgora królewskiego">Morza kryły niegdyś wielkie tajemnice, a na żeglarzy czyhało mnóstwo niebezpieczeństw. Jednym z zagrożeń miały być ogromne węże, żyjące w oceanicznej toni.
Początkowo węże morskie były poważnie traktowane przez naukę. Jeszcze w XVI wielu znaczących uczonych tamtej epoki zapisywało w księgach liczne informacje o gigantycznych wężach. O takim stworzeniu pisał , przykładowo, Konrad Gesner w księdze „Nomenclator aquafilium animantium” z 1560 roku i Olaus Magnus w opublikowanej w 1555 roku pracy „Carta marina”.
Co zobaczył podwodny robot?
Jednak w późniejszych stuleciach naukowcy, biolodzy zwani wówczas naturalistami, z rzadka tylko zajmowali się tym tematem, wrzucając go raczej do szuflady z legendami. O spotkaniach z wężem morskim przez minione trzy stulecia donosiła głównie prasa i tanie broszury, stając się źródłem dla dzisiejszych badaczy analizujących relacje dawnych podróżników i żeglarzy. Reasumując - świat nauki przyjął na długo, że wąż morski to tylko legenda. W ostatnich latach jednak coraz więcej uczonych zaczęło łączyć tę legendę z realnie istniejącymi zwierzętami morskimi, dopiero poznawanymi przez naukę lub szerzej zbadanymi przez biologów morza.
Kryptozoologia, dziedzina wiedzy o stworzeniach, które nie zostały przez biologów opisane, dostarczyła wielu hipotez na temat gatunkowej przynależności węża morskiego.
<!** reklama>Najnowsze jednak wyjaśnienie legendy węża morskiego przedstawił międzynarodowy zespół amerykańskich naukowców. Ci eksperci, kierowani przez dr. Marka Benfielda, wykładowcę na Louisiana State University w Baton Rouge, prowadzili badania wód Zatoki Meksykańskiej przed i po skażeniu ich przez ropę naftową, uwolnioną z pokładów pod dnem oceanicznym w wyniku katastrofy platformy wiertniczej. Przy okazji zbierania danych w ramach tego programu uczeni sfilmowali za pomocą głębinowego robota niezwykłe zwierzę. Według ichtiologów, może być ono pierwowzorem legendarnego węża morskiego.
- Obserwowaliśmy obraz z kamery robota płynącego na głębokości ponad stu metrów, gdy nagle zobaczyliśmy niezwykły, świecący obiekt. Powiększyliśmy obraz i okazało się, że to ogromna ryba - stwierdził dr Mark Benfield w wypowiedzi dla BBC. - Był to osobnik z gatunku Regalecus glesne, który przypuszczalnie miał ponad 15 metrów długości. Na to, że był to ogromny Regalecus glesne wskazywał charakterystyczny sposób poruszania się tej ryby, polegający na wykonywaniu płetwą grzbietową falujących, wężowych ruchów, pozwalających osiągać dużą prędkość.
Wężowy wygląd ryby
Nauka miała dotąd tylko sporadyczny kontakt z tak ogromnymi egzemplarzami tej ryby, zwanej wstęgorem królewskim. Były to zwykle martwe stworzenia. wyrzucone przez fale na brzeg. Wielu badaczy zakłada, że to właśnie ogromne egzemplarze tych stworzeń wypływające na krótko na powierzchnię morza i zaobserwowane przez żeglarzy dały początek legendzie węża morskiego. Wpłynąć na to miały zarówno rozmiary tej ryby, jak też jej szczególny kształt i nietypowa płetwa grzbietowa, nadające stworzeniu „wężowy” wygląd.
Wąż morski miał już wiele imion. Najpierw zakładano, że to niezidentyfikowane, nieznane nauce stworzenie, żyjące w oceanie. Potem wielu naukowców dowodziło, że legendy powstały za sprawą wielkich ośmiornic lub kalmarów, których wystawione nad powierzchnię ramiona miały być brane przez żeglarzy za węże.
Kryptozoolodzy, wśród wielu hipotez, postawili i takie, że wężem morskim jest odmiana plezjozaura, wielkiego wodnego gada, który wbrew założeniom nauki przetrwał w wodach od czasów zagłady dinozaurów lub inny relikt dawnych epok, Basilosaurus, wielki kopalny waleń, oficjalnie wymarły wiele milionów lat temu. Jak widać opisy węża morskiego przekazane przez dawnych żeglarzy oferują badaczom wiele możliwości. Czy więc obecne uznanie wstęgora za pierwowzór legendarnego węża morskiego ostatecznie wyjaśnia tę odwieczną zagadkę?