Mieszkańcy gmin Białe Błota, Osielsko czy Dobrcz mają problem z dotarciem do pracy w Bydgoszczy. Na stronie urzędu pierwszej z nich pojawił się apel wójta z żądaniem przywrócenia komunikacji na liniach międzygminnych, bo jak napisano strajk, załogi MZK Bydgoszcz sparaliżował transport publiczny nie tylko w samym mieście.
– Stało się to z dnia na dzień, bez możliwości jakiejkolwiek reakcji ze strony samorządu gminy. W tej sytuacji wójt wystąpił do Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy z pismem, w którym domaga się przywrócenia kursowania liniach nr 90, 91, 92 i 96 – zgodnie z treścią zapisów porozumienia międzygminnego – czytamy na stronie Urzędu Gminy Białe Błota.
Wójt Dariusz Fundator podkreślił, że jeśli w trakcie trwającego strajku przywrócenie wszystkich kursów nie jest możliwe, oczekuje od organizatora transportu zapewnienia części, która zagwarantuje mieszkańcom dojazd i powrót z pracy. Chodzi o organizację transportu w godzinach od 6 do 8, od 14 do 17 i od 22 do 23.
Wójt zauważył, że osoby, które nie dysponują własnym samochodem, pozbawione są możliwości dojazdu do miejsca pracy. To, zdaniem samorządu, wykluczenie komunikacyjne znacznej części mieszkańców gminy, a jak dodano, w Bydgoszczy wprowadzono komunikację zastępczą, kursującą także na niektórych liniach MZK, choć obsługiwanych przez odrębną spółkę.
Komunikat o utrudnieniach w ruchu opublikowano na stronie gminy Osielsko. Napisano w nim, że z informacji uzyskanych od pracowników ZDMiKP wynika, że miasto nie ma aktualnie możliwości uruchomienia zastępczej komunikacji międzygminnej, co wynika głównie z braku kierowców.
– To rozwiązanie awaryjne, oparte na możliwościach taborowych. Możemy dysponować tym, co obecnie posiadamy na stanie. Mamy drugiego operatora, Irex-Trans, który jeździ i obsługuje poszczególne trasy wszystkim, co ma. Dodatkowych tras nie jesteśmy w stanie zagospodarować – tłumaczy Tomasz Okoński, rzecznik ZDMiKP.
Autobusy nie powrócą na linie międzygminne do czasu zakończenia protestu załogi MZK lub znalezienia nowych przewoźników. Rozmowy w tej sprawie trwają. Takie rozwiązanie pozwoliłoby zwiększyć tabor i przywróciło możliwość dojazdu także poza granice Bydgoszczy.
– Obecna sytuacja nie wynika z naszej winy, tylko strajkujących kierowców, którzy wstrzymali ruch autobusów – dodaje rzecznik ZDMiKP, odsyłając z pytaniami o ograniczenia w funkcjonowaniu komunikacji do załogi MZK, która kontynuuje protest. Ci nie zamierzają odpuszczać i podtrzymują stanowisko, że powrócą na trasy, gdy tylko podpisane zostanie porozumienie.
Po piątkowym spotkaniu prezydenta Rafała Bruskiego z załogą MZK w ratuszu i uzyskaniu porozumienia jedynie dotyczącego dymisji prezesa MZK, dalsze negocjacje postulatów obecnie nie są prowadzone. – Nikt do tej pory z miasta się do nas nie odezwał. Czekamy na nich 24 godziny na dobę – stwierdza Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej.
Jak protestujący przyjmują informacje o szukaniu nowych firm, które wykonają usługę przewozową? – Od dwóch dni szukają i jakoś drzwiami i oknami nie pchają się tutaj przewoźnicy. Nie zauważyliśmy, żeby wjechały tu do nas jakieś autobusy – mówi przewodniczący.
