Trudno go nie zauważyć. Stoi u zbiegu ulic Fordońskiej i Łęczyckiej, górując nad całą okolicą. Tysiące ludzi codziennie zawiesza na nim oko, a konkretnie na kolorowych reklamach przewijających się w kilkunastosekundowych cyklach.
Telebim już od około 6 lat (jak twierdzi jego właściciel) i zdążył wrosnąć w krajobraz miasta. Wyświetlane są na nim reklamy hurtowni i sklepów, zapowiedzi koncertów i rozmaitych wydarzeń.
Właściciel telebimu nie chciał rozmawiać
Na początku grudnia pojawił się tam jednak anons, który zarówno treścią, jak i grafiką odbiega od pozostałych. Na czarnym tle dużymi, białymi literami wypisano taki oto komunikat:
„Z całą odpowiedzialnością informuję, że forma (tu pełna nazwa z adresem - dop. red.) jest pospolitym naciągaczem. Proponuję: pomyśl dwa razy zanim się z nimi skontaktujesz i być może zostaniesz oszukany tak jak ja.” Poniżej dopisano, że dane osoby zlecającej treść ogłoszenia znane są właścicielowi telebimu.
Przeczytaj też: "Zawiasy" za pobicie i wyzwanie studentów z zagranicy
Próbując wyjaśnić historię nasz reporter skontaktował się z właścicielem świetlnej tablicy. Mężczyzna nie był chętny do rozmowy.
- Szuka pan sensacji - usłyszał dziennikarz.
- Czy może nas pan skontaktować z autorem ogłoszenia? Chcielibyśmy zapytać go w jaki sposób został oszukany - poprosiliśmy.
- No... mogę się zapytać. Ale teraz nie, bo jestem bardzo zajęty. Może po Nowym Roku - odpowiedział mężczyzna. Przy okazji próbował wyjaśnić różnicę między określeniami „naciagacz” i „oszust”. - Słowa „oszust” w ogłoszeniu nie użyto. Prowadzę firmę reklamową od trzydziestu lat i zawsze ważą słowa. Uczulam też na to moich klientów - dodał właściciel telebimu. Więcej już się nie odezwał.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Skontaktowaliśmy się z opisaną w antyreklamie agencją nieruchomości. Nie było to trudne. Podany w ogłoszeniu adres i nazwa firmy były dokładne.
Sprawa telebimu trafi do sądu
- O tym szkalującym ogłoszeniu dowiedzieliśmy się na początku grudnia od naszych klientów. Wykonaliśmy zdjęcia telebimu, zebraliśmy korespondencję mailową z właścicielem tablicy i przekazaliśmy cały materiał policji. Powiadomiliśmy też naszego prawnika. Sprawa na pewno trafi do sądu - wyjaśnia współwłaściciel biura nieruchomości. Prosi o niepodawanie nazwy agencji i swojego nazwiska.
Z jego wyjaśnień wynika, że autorem „ostrzeżenia” jest sam właściciel telebimu.
Obejrzyj naszą galerię: Białe zimy. Brakuje Wam takich widoków?
- W lipcu lub sierpniu żona zwróciła się do tego pana z pytaniem o cenę zamieszczenia reklamy na telebimie. Po jakimś czasie otrzymaliśmy ofertę, ale w międzyczasie doszliśmy do wniosku, że jednak taka reklama nie jest nam teraz potrzebna i podziękowaliśmy. Nie wiązała nas żadna umowa, żadne zobowiązanie. Ten pan jednak zadzwonił z pytaniem na jakie dane ma wystawić fakturę. Nasza odmowa była stanowcza, więc zapowiedział, że odda sprawę do sądu. Miał oczywiście do tego prawo i to byłoby chyba najlepsze rozwiązanie. Postąpił jednak inaczej - mówią w biurze nieruchomości i nie ukrywają, że negatywne skutki antyreklamy mogą być ogromne.
- Z likwidacją działalności włącznie. Na razie nasz prawnik wystosował pismo z żądaniem usunięcia reklamy i symbolicznego zadośćuczynienia na rzecz domu dziecka w Bydgoszczy - dodaje współwłaściciel agencji. - Nie dostaliśmy odpowiedzi. W mailach ten pan zapowiada, że od stycznia będzie puszczał to ogłoszenie co minutę. W ostatni piątek jeszcze było.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
O komentarz poprosiliśmy mecenasa Romana Wiatrowskiego, bydgoskiego adwokata, mającego doświadczenie w podobnych sprawach.
- Jeżeli ktoś zamierza „na własną rękę” publicznie ostrzegać o nieuczciwej działalności innego przedsiębiorcy, to winien robić to w sposób nie naruszający dóbr osobistych podmiotu, o którym pisze, a przede wszystkim mieć niepodważalne dowody takiej działalności. Ogłoszenie nie może mieć charakteru pomówienia czy zniewagi, ani być czynem nieuczciwej konkurencji, a moim zdaniem w tym przypadku tak się właśnie stało. Osobiście odradzam tego rodzaju działania - usłyszeliśmy.
Poszkodowany ma bogaty wachlarz instrumentów prawnych. Od wezwania, przez prywatny akt oskarżenia, do zawiadomienia organów ścigania i pozwu. Może żądać usunięcia reklamy, nawiązki i podania wyroku do publicznej wiadomości. W tym przypadku na telebimie.
Polub "Express" na Facebooku