Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciel telebimu ukarał niedoszłego klienta. O tym ogłoszeniu mówi już cała Bydgoszcz

Redakcja
Tomasz Czachorowski
Nie kupili ogłoszenia na tablicy świetlnej, więc znaleźli się na niej jako... „naciągacze”. Oszkalowana agencja już zawiadomiła policję. Sprawa trafi do sądu.

Trudno go nie zauważyć. Stoi u zbiegu ulic Fordońskiej i Łęczyckiej, górując nad całą okolicą. Tysiące ludzi codziennie zawiesza na nim oko, a konkretnie na kolorowych reklamach przewijających się w kilkunastosekundowych cyklach.

Telebim już od około 6 lat (jak twierdzi jego właściciel) i zdążył wrosnąć w krajobraz miasta. Wyświetlane są na nim reklamy hurtowni i sklepów, zapowiedzi koncertów i rozmaitych wydarzeń.

Właściciel telebimu nie chciał rozmawiać

Na początku grudnia pojawił się tam jednak anons, który zarówno treścią, jak i grafiką odbiega od pozostałych. Na czarnym tle dużymi, białymi literami wypisano taki oto komunikat:

„Z całą odpowiedzialnością informuję, że forma (tu pełna nazwa z adresem - dop. red.) jest pospolitym naciągaczem. Proponuję: pomyśl dwa razy zanim się z nimi skontaktujesz i być może zostaniesz oszukany tak jak ja.” Poniżej dopisano, że dane osoby zlecającej treść ogłoszenia znane są właścicielowi telebimu.

Przeczytaj też: "Zawiasy" za pobicie i wyzwanie studentów z zagranicy

Próbując wyjaśnić historię nasz reporter skontaktował się z właścicielem świetlnej tablicy. Mężczyzna nie był chętny do rozmowy.

- Szuka pan sensacji - usłyszał dziennikarz.

- Czy może nas pan skontaktować z autorem ogłoszenia? Chcielibyśmy zapytać go w jaki sposób został oszukany - poprosiliśmy.

- No... mogę się zapytać. Ale teraz nie, bo jestem bardzo zajęty. Może po Nowym Roku - odpowiedział mężczyzna. Przy okazji próbował wyjaśnić różnicę między określeniami „naciagacz” i „oszust”. - Słowa „oszust” w ogłoszeniu nie użyto. Prowadzę firmę reklamową od trzydziestu lat i zawsze ważą słowa. Uczulam też na to moich klientów - dodał właściciel telebimu. Więcej już się nie odezwał.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Skontaktowaliśmy się z opisaną w antyreklamie agencją nieruchomości. Nie było to trudne. Podany w ogłoszeniu adres i nazwa firmy były dokładne.

Sprawa telebimu trafi do sądu

- O tym szkalującym ogłoszeniu dowiedzieliśmy się na początku grudnia od naszych klientów. Wykonaliśmy zdjęcia telebimu, zebraliśmy korespondencję mailową z właścicielem tablicy i przekazaliśmy cały materiał policji. Powiadomiliśmy też naszego prawnika. Sprawa na pewno trafi do sądu - wyjaśnia współwłaściciel biura nieruchomości. Prosi o niepodawanie nazwy agencji i swojego nazwiska.

Z jego wyjaśnień wynika, że autorem „ostrzeżenia” jest sam właściciel telebimu.

Obejrzyj naszą galerię: Białe zimy. Brakuje Wam takich widoków?

- W lipcu lub sierpniu żona zwróciła się do tego pana z pytaniem o cenę zamieszczenia reklamy na telebimie. Po jakimś czasie otrzymaliśmy ofertę, ale w międzyczasie doszliśmy do wniosku, że jednak taka reklama nie jest nam teraz potrzebna i podziękowaliśmy. Nie wiązała nas żadna umowa, żadne zobowiązanie. Ten pan jednak zadzwonił z pytaniem na jakie dane ma wystawić fakturę. Nasza odmowa była stanowcza, więc zapowiedział, że odda sprawę do sądu. Miał oczywiście do tego prawo i to byłoby chyba najlepsze rozwiązanie. Postąpił jednak inaczej - mówią w biurze nieruchomości i nie ukrywają, że negatywne skutki antyreklamy mogą być ogromne.

- Z likwidacją działalności włącznie. Na razie nasz prawnik wystosował pismo z żądaniem usunięcia reklamy i symbolicznego zadośćuczynienia na rzecz domu dziecka w Bydgoszczy - dodaje współwłaściciel agencji. - Nie dostaliśmy odpowiedzi. W mailach ten pan zapowiada, że od stycznia będzie puszczał to ogłoszenie co minutę. W ostatni piątek jeszcze było.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

O komentarz poprosiliśmy mecenasa Romana Wiatrowskiego, bydgoskiego adwokata, mającego doświadczenie w podobnych sprawach.

- Jeżeli ktoś zamierza „na własną rękę” publicznie ostrzegać o nieuczciwej działalności innego przedsiębiorcy, to winien robić to w sposób nie naruszający dóbr osobistych podmiotu, o którym pisze, a przede wszystkim mieć niepodważalne dowody takiej działalności. Ogłoszenie nie może mieć charakteru pomówienia czy zniewagi, ani być czynem nieuczciwej konkurencji, a moim zdaniem w tym przypadku tak się właśnie stało. Osobiście odradzam tego rodzaju działania - usłyszeliśmy.

Poszkodowany ma bogaty wachlarz instrumentów prawnych. Od wezwania, przez prywatny akt oskarżenia, do zawiadomienia organów ścigania i pozwu. Może żądać usunięcia reklamy, nawiązki i podania wyroku do publicznej wiadomości. W tym przypadku na telebimie.

Polub "Express" na Facebooku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!