Jeśli wszystko pójdzie po myśli posłów, już w sierpniu będziemy mieli w Bydgoszczy tylko wspólnoty mieszkaniowe.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172364" sub="Od lewej: Piotr Wesołowski, Łukasz Brzeski i Janusz Mikołajczak, członkowie wspólnoty mieszkaniowej, która remontowała podwórko przy ulicy Reja 7.
Czy od 1 sierpnia podobnych wspólnot będzie więcej?
Fot. Tymon Markowski, Archiwum">
Ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych, nad którą pracują obecnie sejmowe komisje, budzi gorące spory. - To zagłada ruchu spółdzielczego w naszym kraju - mówią prezesi spółdzielni mieszkaniowych. - Koniec z panowaniem prezesów spółdzielni, czas na władzę mieszkańców - odpowiadają pomysłodawcy zmian.
Jednym z nich jest poseł Łukasz Zbonikowski. - Chcemy dokończyć to, co zaczęliśmy zmianami z roku 2007. Obecny projekt to wynik kompromisu między PiS a PO, dzięki czemu oba kluby popierają jego wprowadzenie - zapewnia poseł.
Rewolucyjne zmiany
To oznacza, że 1 sierpnia obudzimy się w innej spółdzielczej rzeczywistości. Jakiej? Wystarczy jedno mieszkanie w bloku z wyodrębnioną własnością, by taki blok automatycznie stał się wspólnotą mieszkaniową - zakłada projekt. Do wspólnoty należeć będzie również spółdzielnia z lokalami, które nie są wyodrębnione, ale nie będzie mieć głosu decydującego. Spółdzielcy z Bydgoszczy szacują, że w każdym bydgoskim bloku jest przynajmniej jedno takie mieszkanie, więc powstaną setki wspólnot mieszkaniowych.
- Dla nas równie istotne jest to, że prezesi spółdzielni będą wybierani przez walne zgromadzenie członków, a nie przez rady nadzorcze. Będą więc odpowiadać przed mieszkańcami, ale też będą musieli starać się zebrać ich głosy i przekonać do siebie. Dotychczas przekonywali tylko kilkuosobowa radę nadzorczą - zauważa poseł Zbonikowski. - Zmieni się też sposób kontrolowania spółdzielni, dotychczas robiły to związki rewizyjne spółdzielni mieszkaniowych, w których zasiadali prezesi spółdzielni. Wyglądało to tak, że jeden prezes kontrolował drugiego i tak na zmianę. Teraz kontrolerzy będą współpracować z ministerstwem.
Ustawa rozwiąże też problem spółdzielni, które borykają się z niewyjaśnioną własnością gruntów, na których stoją ich mieszkania. Grunty staną się ich własnością z mocy prawa, co z kolei umożliwi przekształcenie lokali na własność, co ucieszy mieszkających w takich lokalach spółdzielców.
Spółdzielcy będą walczyć
Choć projekt ma poparcie w Sejmie, spółdzielcy chcą jego odrzucenia, zapowiadają batalię w tej sprawie. 18 czerwca w Sali Kongresowej ma dojść do krajowego zjazdu spółdzielców. Główny punkt programu - dyskusja nad projektem ustawy.
- Już zaczyna się straszenie spółdzielców. Że będąc we wspólnotach zapłacą więcej za czynsz, wiemy też, że zbierane są pieniądze na kampanię reklamową za odrzuceniem tego projektu - twierdzi poseł Zbonikowski.
<!** reklama>
- Na szczęście, to mieszkańcy sami zdecydują, kto będzie zarządzał nieruchomością. Dotychczas jednak nie byli entuzjastami wspólnot mieszkaniowych, w całej Bydgoszczy na majątku spółdzielczym powstały tylko trzy wspólnoty. Tak mieszkańcy odpowiedzieli na zmiany prawne w tym zakresie - mówi Ryszard Kocieniewski z Regionalnego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Bydgoszczy.
Aktywność pożądana
Marazm mieszkańców jest zagrożeniem dla ustawy, bez ich aktywności zmieni się niewiele. - Widzimy aktywizację lokalnych społeczności. Ma to - jak sądzę - związek z tym, że w końcu spółdzielcy otrzymali więcej praw, wykorzystują je podczas walnego zgromadzenia i w wielu innych sytuacjach. Myślę, że z aktywnością będzie zdecydowanie lepiej, w końcu każdy powinien być zainteresowany tym, na co wydawane są jego pieniądze - zauważa Łukasz Zbonikowski.
- Trzeba się będzie dostosować do zmian, innego wyjścia nie ma - zapowiada Ryszard Kocieniewski - Uważam, że spółdzielnie są dobrymi i tanimi zarządcami. Przekonamy do tego mieszkańców i poradzimy sobie w nowej rzeczywistości.
Ręce zacierają zarządcy nieruchomości, którzy administrują wspólnotami. Dla nich ustawa oznacza możliwości rozwoju i zarobków.
