https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

[wideo] Tryszczyn 1939 naszymi oczami

Jarosław Jakubowski
Już jutro odbędzie się premierowy pokaz filmu „Tryszczyn 1939”. Opowiada o niemieckich egzekucjach, w których zginęło blisko tysiąc osób, głównie mieszkańców Bydgoszczy.

Już jutro odbędzie się premierowy pokaz filmu „Tryszczyn 1939”. Opowiada o niemieckich egzekucjach, w których zginęło blisko tysiąc osób, głównie mieszkańców Bydgoszczy.

- W 2009 roku prowadziłem badania archeologiczne na cmentarzu ofiar wojennych w Tryszczynie, które miały potwierdzić, czy zostały tam jeszcze kości pomordowanych. Znaleźliśmy tysiące elementów kostnych i dziesiątki zabytków. Patrząc na przestrzelone kości i pociski, postanowiłem zrobić film o tym, co się tutaj stało - mówi Robert Grochowski, bydgoski archeolog.

<!** Image 2 align=none alt="Image 178136" sub="Sceny dwudziestominutowego filmu są drastyczne. Aktorzy amatorzy, którzy w nim wystąpili, dali z siebie wszystko. Fot.: YouTube">

Film powstał w ekspresowym tempie. Zdjęcia zrealizowano w sierpniu.

Miejsce i czas na premierę filmu wybrano nieprzypadkowo.

3 września 1939 roku właśnie przy leśniczówce w Tryszczynie 62. Pułk Piechoty „Dzieci Bydgoszczy” zatrzymał idącą na Bydgoszcz niemiecką 50. Dywizję Piechoty. W polskiej jednostce walczył dziadek Roberta Grochowskiego.

- W tych samych okopach od 28 września 1939 roku miały miejsce niemieckie masowe egzekucje Polaków i Żydów. Zabijano przedstawicieli bydgoskiej elity - prawników, kupców, lekarzy, księży, rzemieślników. Rozstrzelano tu również grupę Żydów z Golubia, a jesienią 1941 roku - około 200 rosyjskich jeńców wojennych - mówi Robert Grochowski.

<!** reklama>

Od 1945 roku polskie władze prowadziły śledztwo w sprawie wydarzeń w Tryszczynie. Kluczowym świadkiem okazał się leśniczy Henryk Bolcek, który nocami przychodził na miejsce rozstrzeliwań, robił pomiary i szkice. Dzięki jego notatkom ustalono miejsca pochówku zabitych. To właśnie on jest narratorem filmu.

Spod luf niemieckich oprawców udało się uciec tylko jednej osobie. Był to dr Jan Rzadkowolski, któremu przy pomocy rodziny i rolników z Tryszczyna udało się przedrzeć do Warszawy, gdzie zmarł podczas okupacji.

- O sprawcach tej zbrodni wiemy bardzo niewiele. Wiadomo na pewno, że egzekucje przeprowadzało Einsatzkommando 16, które tworzyli SS-mani przywiezieni do Bydgoszczy z Gdańska. Pomagali im członkowie Selbstschutzu, niemieckiej samoobrony. Szef bydgoskiego Selbstschutzu, Ludolf von Alvensleben, po wojnie uciekł do Argentyny i uniknął odpowiedzialności. W 1966 roku w RFN odbył się proces Jakuba Lolgena i Horsta Eichlera, członków komisji SS, decydującej o życiu i śmierci bydgoszczan. Obaj zostali jednak uniewinnieni. Sąd uznał, że działali pod przymusem przełożonych - dodaje Robert Grochowski.

Jutrzejszą premierę filmu o pomordowanych w Tryszczynie poprzedzi odprawiona w ich intencji msza święta.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski