Dziwię się tylko, że w tak dużym i zamożnym mieście, jak Warszawa - i w tak dużym i zamożnym ratuszu - nie pracują dość kompetentni fachowcy, by samemu dojść do tego wniosku. Nie jest to w końcu kontrakt na budowę jakichś głupich dwóch wież, lecz w grę wchodzi dobro blisko dwóch milionów warszawiaków i około dwa miliardy złotych.
Z satysfakcją przyjmuję natomiast to, że lokalni politycy dynamicznie zabrali się za wywieranie nacisków na inwestorze, by wybrał polską firmę, a nie koreańską. Nie bardzo jednak wierzę w powodzenie tych starań. Przede wszystkim dlatego, że za wywieranie presji na platformerskim samorządzie stolicy zabrali się pisowscy posłowie i pisowski wojewoda.
A może właśnie o to chodzi: o pokazanie bydgoszczanom, że PiS chciał dobrze, lecz niestety PO uparło się przy złym?
Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!