Ta płyta jest gratką przede wszystkim dla fanów musicalu. Miłośników twórczości J.R.R. Tolkiena trudno będzie w pełni usatysfakcjonować.
Choć muzyka bogato i z wielkim przepychem ilustruje ich ulubione dzieło literackie. A ściślej mówiąc - jego fragmenty, bo bez wielkich skrótów nie dałoby się utworu przenieść na scenę.
Musical „The Lord of the Rings” powstał w 2006 roku. Reżyser Matthew Warchus i scenarzysta Shaun McKenna z ponad tysiąca stronic monumentalnej trylogii Tolkiena wykroili trzygodzinne przedstawienie pełne śpiewu, tańca, a także - latających bohaterów, walk, akrobacji, w tym chodzenia na szczudłach, i efektów specjalnych. O tym wszystkim możemy się przekonać oglądając płytę DVD z fotosami, dołączoną do albumu. <!** reklama>
Musical był jak dotąd wystawiony tylko w Toronto i na West Endzie w Londynie (w Theatre Royal Drury Lane). Zdjęcia zrobiono podczas realizacji londyńskiej, również płyta CD zawiera nagrania obsady z West Endu.
Jaka jest to muzyka? Bardzo efektowna, ale i egzotyczna. Wystarczy wspomnieć, że tworzyli ją do spółki hinduski kompozytor A.R. Rahman, fiński zespół folkowy Värttinä, a orkiestracją zajął się Anglik Christopher Nightingale, skądinąd organista. Z tej mieszanki kulturowej powstał melanż stylów, znakomicie różnicujący charakter poszczególnych postaci utworu. Inaczej śpiewają czarodzieje, w innym duchu elfowie, a jeszcze odmiennie Hobbici. Są przeboje, najbardziej znany to bez wątpienia „Lothlórien” - duet elfa Legolasa i Galadriel. To zupełnie inna muzyka od ilustracji Howarda Shore’a do oscarowej ekranizacji Petera Jacksona.
Twórczość Tolkiena przeżywa renesans, film Jacksona to reakcja na nią. A po filmie przyszedł czas na musical. I to jaki! Jego produkcja kosztowała około 25 mln dolarów, co jest chyba rekordem w dziejach tego gatunku! Przez trzy lata obejrzało go 700 tysięcy widzów. Producent Kevin Wallace zapowiada, że w 2011 roku jego „The Lord of the Rings” ruszy w światowe tour. Kiedy dotrze do Polski? Prędzej czy później na pewno.
W ostatnich latach systematycznie nadrabiamy zaległości w repertuarze klasycznym. W warszawskiej „Romie” grano już i „Koty”, i „Grease”, i „Miss Saigon”, i „Upiora w operze”, a obecnie „Les Miserables”. W Chorzowie - choćby „Evitę”, „Cabaret” „Rocky Horror Show”, w Gdyni - „Fame”, „Chicago”, „Evitę”, a we Wrocławiu - „Hair” i „Chorus Line”. Przyjdzie czas i na „Władcę Pierścieni”. Na razie dotarła do nas jako forpoczta płyta z muzyką. Możemy więc dobrze ją poznać, nim wybierzemy się na przedstawienie.
The Lord of the Rings, Kevin Wallace Music, 2008
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jacka Zielińskiego wydarzeniem ostatnich lat. Koncerty jak na festiwalu
- Zborowska pokazała, co zrobił z nią poród. Nie zgadniecie, kogo za to wini [FOTO]
- Ostra balanga Szwed po finale "TTBZ". Tak potraktowała prezenty od fanów [ZDJĘCIA]
- Dom reżysera wystawiony na sprzedaż za 1,5 miliona złotych. W tle rodzinny dramat