Nocną wizytą na pogotowiu zakończył się dwugodzinny pobyt w Solankach dla dwóch sześcioletnich bliźniaczek, Ewy i Zosi Bohtanówien.
<!** Image 2 align=none alt="Image 154190" sub="Ewa i Zosia Bohtanówny z Torunia przechodząc w pobliżu inowrocławskiego pogotowia ratunkowego mają w pamięci nocną tam wizytę sprzed kilku dni. Dziewczynki z przejęciem opowiadają o tym, jak usuwano im kleszcze / Fot. Renata Napierkowska">Bliźniaczki z Torunia długo pewnie nie zapomną pobytu w Inowrocławiu u babci, a w szczególności ubiegłotygodniowego spaceru do Solanek.
- Córka wyszła z dziewczynkami o 9 na spacer ze względu na upały. Ewa i Zosia bawiły się najpierw na placu zabaw „Miś”, a potem biegały po parku. O godzinie 11 wróciły do domu. Wieczorem podczas kąpieli córka zauważyła u jednej z córek kleszcza. Ubrała ją i pojechała na pogotowie. Kiedy wróciła do domu z jedną z bliźniaczek okazało się, że druga też przyniosła z parku kleszcze i trzeba było ją także zawieźć do lekarza - mówi babcia dziewczynek, Grażyna Majchrzak.<!** reklama>
Zosi wpił się jeden kleszcz w nogę, Ewa miała ich 11 i były rozsiane po całym ciele.
- Jeden był we włosach, miałam też na rączkach i nóżkach i na brzuszku. Jedna pani smarowała mi miejsca, gdzie były kleszcze, a druga je wyciągała - opowiada o nocnej wizycie w pogotowiu ratunkowym Ewa.
<!** Image 3 align=none alt="Image 154190" >Przez najbliższe trzy miesiące dziewczynki muszą być pod kontrolą lekarską. Będą, co prawda, nadal przebywać w czasie wakacji u babci, jednak wszystkim już przeszła ochota na spacery po Solankach.
- Lekarz kazał obserwować miejsca po ukąszeniach i w razie jakiegokolwiek zaczerwieniania czy powiększenia się śladów po kleszczach, natychmiast zgłosić się do przychodni - dodaje Grażyna Majchrzak.
To jak dotąd pierwsze zgłoszenie o atakach kleszczy w Solankach. Pracownicy ratusza odpowiedzialni za środowisko twierdzą, że nie ma podstaw do paniki.
<!** Image 4 align=none alt="Image 154190" >- W parku jest bezpiecznie. Nie mieliśmy do tej pory żadnego zgłoszenia o ukąszeniach. Pracownicy PGKiM-u spędzają w parku codziennie wiele godzin i nie zostali zaatakowani. Będziemy jednak monitorować tę sytuację - zapewnia Szymon Kosmalski, kierownik referatu gospodarki komunalnej ratusza.
O tym, że kleszcze się rozprzestrzeniają i poszerzają swoje siedliska świadczą informacje napływające z różnych rejonów kraju. Obecna aura im sprzyja.
- Można stosować środki owadobójcze. Jednak chemikalia mogą przynieść więcej szkód niż pożytku, gdyż niszczą cała faunę - dodaje Szymon Kosmalski
Warto wiedzieć
- 11 kleszczy znaleziono na ciele 6-letniej Ewy
- u jej siostry bliźniaczki był jeden pasożyt