Nie dość, że za ladą, albo przy półkach stoją od rana do nocy, to o ich brak nudy dbają, bardzo gorliwie złodzieje, głównie panowie.
- Dobrze, że w końcu ktoś się nami zainteresował - powiedziała na pożegnanie jedna z notorycznie okradanych kierowniczek. Jest załamana tym, co się dzieje ze społeczeństwem. Kradzieże jedzenia stały się stylem życia, a jego zdobywanie w tak niegodny sposób - nowym zawodem.
PRZECZYTAJ:Złodzieje drwią z kamer i z kobiety za ladą
Głodny tu i teraz nie rzucałby się na wyszukane włoskie sery, piekielnie zresztą drogie, ani nie zgarniałby całej półki batonów do plecaka. Głodnego się rozpoznaje, inaczej się z nim rozmawia.
Dotychczas wydawało mi się, że to niezły sposób na życie, mieć niewielki sklepik, może nawet rodzinny. Teraz widzę, że to prosta droga do szaleństwa, a może i do bankructwa, bo kokosów się tam nie zarabia, a utrzymywanie złodzieja kosztuje. Jak żyć?