https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urzekły ją język i kuchnia

Magda Jasińska
Rozmowa z Pavlą Foglovą - dyrektor Czeskiego Centrum i radcą Ambasady Czeskiej w Warszawie, która niedawno gościła w Bydgoszczy, otwierając wystawę prac Josefa Capka w Liceum Plastycznym.

Rozmowa z **Pavlą Foglovą - dyrektor Czeskiego Centrum i radcą Ambasady Czeskiej w Warszawie, która niedawno gościła w Bydgoszczy, otwierając wystawę prac Josefa Capka w Liceum Plastycznym.**

Skąd tak świetna znajomość języka polskiego?

Oj to długa historia. Nie mam żadnych przodków polskich. Przed laty, kiedy musiałam zrezygnować ze sportu, a grałam w koszykówkę , spacerowałam po Ostrawie i wpadłam do księgarni, w której był dział literatury polskiej. Wybrałam opowiadania Romana Brandstaettera, potem były bajki Leszka Kołakowskiego i tak zaczęła się moja miłość do Polski. Zdałam na fizykę jądrową i matematykę do Ołomuńca, ale po rewolucji rozpoczęłam studia polonistyczne w Pradze.

Matematyka, a potem polonistyka? Bardzo rozległe zainteresowania...

My, dzieci rodziców, którzy udzielali się politycznie, nie byliśmy przyjmowani na wszystkie uczelnie. Jedynym kierunkiem po mojej szkole średniej była matematyka.

Z Bydgoszczą połączyła Panią wystawa Josefa Capka?

To zasługa pani dyrektor szkoły plastycznej i konsula honorowego Czech pana Dariusza Zimnego. Jestem pod wrażeniem tej szkoły i mam pewność, że tu powrócę, aby dalej współpracować.

Od jak dawna jest Pani w Polsce?

Od trzech lat.

Studiowała Pani polonistykę w Pradze. Dużo było chętnych na ten kierunek?

Cztery osoby.

To komfortowe studia.

Dużo się nauczyliśmy. Jeszcze przed studiami tłumaczyłam polskie książki. Nawet pytano mnie, po co mi studia, skoro już tłumaczę, podobno na wysokim poziomie. A ja chciałam się nauczyć języka staro-cerkiewno-słowiańskiego.

Pierwsza książka, którą Pani przełożyła...

To opowiadania Mrożka, nie było to dla mnie trudne, znacznie więcej pracy włożyłam w książki Hanny Krall. Krall korzysta z krótkich zdań bez przymiotników i to jest już zabawa z wyższej półki. Istnieją w ogóle różne szkoły tłumaczenia. Jedno jest pewne, że człowiek, który czyta te książki musi mieć te same doznania po przeczytaniu przetłumaczonej książki, jak gdyby czytał oryginał.

Jak długo Pani tłumaczyła pierwszą książkę - opowiadania Mrożka?

Nie pamiętam, ale długo, bo robiłam to po pracy.

Po jakiej pracy?

Nie pamiętam chyba wówczas byłam redaktorem „Lidovych Novin”.

Jest Pani ambasadorem polskiej literatury w Czechach...

Tak, byłam i mam nadzieję, że jak wrócę, znowu będę.

Pani kadencja upływa za rok. Co dalej?

Chyba wracam do siebie, choć jest możliwość ubiegania się o funkcję dyrektora Centrum Czeskiego na Słowacji.

Zamieszkałaby Pani w Polsce na dłużej?

Ja być może tak, ale mam 12-letniego syna, który świetnie mówi po polsku, ale z czeskim już ma problemy. Jemu też dobrze zrobi jak wróci do czeskiej szkoły, bo tutaj uczę go sama.

Co będzie Pani robiła po powrocie do Czech?

Na pewno trochę odpocznę. A co będę robiła? - nie wiem. Chciałabym kontynuować sprawy związane z Polską, a co to będzie, czy kultura czy biznes, jeszcze nie wiem.

Czy robi Pani coś w kuchni?

Gotuję trzy razy w tygodniu gorącą kolację.

Przeniosła coś Pani z kuchni czeskiej do Polski?

Knedliczki ziemniaczane, to takie coś między leniwymi a kluskami śląskimi. Bardzo lubię wasz bigos, sałatki, gołąbki - w ogóle uwielbiam polską kuchnię.

A czego nie lubi Pani w Polakach?

Że się wiecznie spóźniają.

***

Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania audycji „Zwierzenia przy muzyce” w Polskim Radiu Pomorza i Kujaw w każdy wtorek o godzinie 23.03 i sobotę o godzinie 15.05.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski