Budowa nowego stadionu żużlowego ma około trzech tygodni opóźnienia - ocenia inwestor, czyli MOSiR Toruń. Czy Alstal dotrzyma terminu, w którym powinien skończyć prace?
<!** Image 2 align=right alt="Image 107528" sub="Czy kibice z Torunia będą nadal emocjonować się rozgrywkami na najwyższym poziomie? Wszystko zależy od budowniczych nowego stadionu. Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz (ZKŻ) i Adrian Miedziński (Unibax) Fot. Jarosław Pabijan">- Zgodnie z umową zawartą z głównym wykonawcą, czyli firmą Alstal, 20 lutego powinniśmy otrzymać zgłoszenie o zakończeniu robót na stadionie. Dziś wiemy, że święta i mrozy popsuły szyki. Opóźnienia w realizacji harmonogramu prac sięgają około trzech tygodni. Tyle musi nadrobić Alstal. Czy zatrudnią dodatkowych ludzi, czy wprowadzą pracę na większą ilość zmian, to już ich sprawa - mówi Aleksander Dybiński, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, pełniącego rolę inwestora. - Inspektorzy budowlani zabraniają wykonania teraz sporej części zadań. Konkretnie chodzi o obróbkę plastyczną na trybunach. Łączenie metalu z żelbetonem wykonane na mrozie może rozpaść się już po pół roku. Dlatego zasugerujemy, by te prace Alstal wykonał w kwietniu. W odbiorze to nie przeszkodzi.
Kibice czekają
Po 20 lutym MOSiR ma czas na wskazanie poprawek (już się z tym liczy) i wyznaczenie terminów odbiorów. Do 31 marca stadion ma mieć pozwolenie na użytkowanie. Natomiast 12-13 kwietnia odbyć się mają na nim pierwsze zawody.
<!** reklama>- Czeka na nie trzynaście tysięcy czynnych kibiców i czterdzieści tysięcy tych „gazetowych” - przypomina Wojciech Stępniewski, prezes Unibaksu. - Nie rozważamy na razie żadnego planu „B”. Nie wyobrażam sobie, by stadionu nie oddano na czas. To groziłoby oddawaniem walki walkowerem, a nawet wycofaniem drużyny z rozgrywek.
Zaczną na wyjeździe?
Zawodów na innym stadionie Stępniewski też sobie nie wyobraża. W najlepszym przypadku, gdyby udało się tak przeorganizować terminarz, by kilka pierwszych odbyło się na wyjeździe, klub straci jednorazowo ponad 200 tysięcy wpływów ze sprzedaży biletów (licząc 13 tys. kibiców), a może i część sponsorów.
Robotnicy mają cieplej
Tymczasem Alstal i jego podwykonawcy i tak ścigają się już z czasem. Część pracujących w siarczystym mrozie robotników nie mogła liczyć nawet na talerz ciepłej zupy od szefa. Tak było np. w przypadku firmy Gotbud ze Złotnik Kuj., zatrudniającej m.in. więźniów z Bydgoszczy.
- Nie mieli też gdzie się porządnie ogrzać. W barakach powinni mieć minimum 16 stopni. Mieli po sześć. Nakazaliśmy to zmienić - relacjonuje Joanna Biowska, rzeczniczka toruńskiego sanepidu.
Na stadionie trwa też kolejna kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Inspektor Adam Dobrowolski będzie sprawdzał, w jakich warunkach pracują tu ludzie.