https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To już jest farsa!

Marcin Zawadzki Korespondencja z Zielonej Góry
Finałowy mecz żużlowej ekstraligi Falubaz Zielona Góra - Unibax Toruń nie odbył się po raz czwarty. I być może... już się nie odbędzie! Nowy termin, to sobota. Ale wówczas ma padać.

Finałowy mecz żużlowej ekstraligi Falubaz Zielona Góra - Unibax Toruń nie odbył się po raz czwarty. I być może... już się nie odbędzie! Nowy termin, to sobota. Ale wówczas ma padać.

<!** Image 2 align=right alt="Image 135389" sub="Wysiłki Jana Ząbika, niestety, zdały się na nic Fot. Marcin Orłowski">Wczoraj nerwowo było od rana. Działacze z Zielonej Góry wystosowali apel do mieszkańców miasta, by ci przyjechali na godzinę 10.30 swoimi prywatnymi samochodami ubijać tor. Zgłosiło się 20 chętnych.

Pierwotnie zielonogórzanie chcieli przygotować szybko tor, by zdążyć jeszcze na nim przed meczem potrenować. Okazało się to jednak niemożliwe.

Sędzia Leszek Demski zarządził, że na tor wyjadą... nieopierzony junior Falubazu, Ukrainiec Aleksandr Łoktajew (który w ogóle nie miał jechać w tym spotkaniu) oraz inny młodzieżowiec gospodarzy, Patryk Dudek. Obaj kaleczyli jazdę.

Ząbik na tor

Co ciekawe - po przyjeździe torunian do Zielonej Góry gospodarze poprosili o pomoc w przygotowaniu toru... trenera Unibaksu Jana Ząbika. Doszło do kuriozalnej sytuacji, że tor na finałowy mecz zaczął przygotowywać trener gości!

<!** reklama>Najpierw Jan Ząbik wyrównał nawierzchnię traktorem, potem ponownie zaczęto ją ubijać samochodami osobowymi. Niewiele to jednak dało, bo tor wciąż był bardzo przyczepny.

- Przypomina to wszystko klej - mówił Adrian Miedziński, żużlowiec Unibaksu. - Trudno wyłamać motocykl na takiej nawierzchni.

O godzinie 16.30 gospodarze podjęli trudną dla nich decyzję wpuszczenia na stadion kibiców. Oczywiście pojawił się nadkomplet fanów - ponad 12 tysięcy.

<!** Image 3 align=right alt="Image 135389" sub="Piotr Protasiewicz także nie umiał „wyłamać” motocykla Fot. Marcin Orłowski">Tymczasem na torze trwała heroiczna walka o doprowadzenie go do stanu używalności. Z zewnątrz wyglądało, że starania ostatecznie zakończą się sukcesem. Innego zdania byli jednak żużlowcy, którzy twierdzili, że na takim czymś nie da się jeździć. I wiedzieli, co mówią. Tor był w fatalnym stanie.

Presja na nich była duża - głównie ze strony szefów Speedway Ekstraligi. Ewentualne czwarte odwołanie meczu finałowego miałoby bowiem spore konsekwencje. Przede wszystkim w Zielonej Górze na wczorajszy późny wieczór i następne dni zapowiadane były opady deszczu i naprawdę trudno byłoby znaleźć nowy termin. Tymczasem już w niedzielę miał się odbyć rewanżowy mecz w Toruniu.

Nie lekceważyli kibiców

Ostatecznie ustalono, że na „próbę toru” wyjadą przedstawiciele obu ekip. W Unibaksie byli to Darcy Ward i Chris Holder, w Falubazie Rafał Dobrucki, Fredrik Lindgren i Piotr Protasiewicz.

Pierwsi wyjechali toruńscy Australijczycy. Ward próbował jeszcze łamać motocykl na wirażach (choć z niezbyt dobrym skutkiem), Holder zupełnie sobie nie radził. Po chwili na torze pojawili się zielonogórzanie. Pojechali z podobnym skutkiem.

- Wyjechaliśmy, żeby pokazać kibicom, że ich nie lekceważymy - mówił Rafał Dobrucki. - Gdyby jedna drużyna chciała jeździć, a druga nie, jedni jeździliby dobrze, a inni udawali kłopoty. Ale nikomu na tym torze nie udawało się łamać motocykla.

Druga narada sędziego z zawodnikami była krótka - zawody odwołano.

I pojawił się spory kłopot. Pierwotnie dogadano się, że pierwszy mecz odbędzie się w Toruniu, w najbliższą niedzielę o godzinie 16. Wspólnicy Speedway Ekstraligi musieliby jeszcze przegłosować zmianę regulaminu, ale to podobno byłoby formalnością. A co ze spotkaniem w Zielonej Górze? Nikt nie był w stanie powiedzieć. Obie strony zgodnie twierdziły, że w tym roku raczej na tamtejszym torze żadne zawody już się nie odbędą.

- Nie da rady jeździć w Zielonej Górze - dodał Adrian Miedziński. - Tu trzeba byłoby sprzętu drogowego, konwencjonalne metody nie pomogą. Gdyby dziś miały się odbyć zawody, to ze startu cała czwórka pojechałaby prosto w bandę. Jestem ciekaw, jak to wszystko zostanie rozwiązane. Finał powinien zakończyć się do końca października, bo potem niektórym zawodnikom kończą się kontrakty. To nie jest tak, że nie chcieliśmy dzisiaj jeździć. Mnie już jest wszystko jedno, chciałbym, żeby ten finał się w końcu odbył i żebyśmy mieli to już z głowy. Ale tu naprawdę nie dało się jeździć.

Te słowa potwierdził Jan Ząbik.

- Tu trzeba byłoby wysypać ponad 500 ton mączki, a potem wprowadzić sprzęt drogowy - stwierdził trener Unibaksu. - Nie ma szans, by to zrobić w najbliższym czasie.

- Absolutnie to dla nas nie policzek, że tor zaczął przygotowywać Jan Ząbik - zaznaczył z kolei trener Falubazu Piotr Żyto. - Po prostu chcieliśmy udowodnić, że to nie nasza zła wola, tylko po prostu na tym torze rzeczywiście nie da się nic zrobić.

- Według mnie na tym torze najbliższe zawody odbędą się dopiero w kwietniu - dodał prezes Unibaksu Wojciech Stępniewski. - A całe zło zaczęło się od tego, że 11 października, czyli w pierwszym terminie, nawierzchnia została przez gospodarzy zbronowana. Potem spadł deszcz i tor zrobił się jak gąbka.

Tymczasem kilkadziesiąt minut po odwołaniu spotkania do akcji wkroczył komisarz Speedway Ekstraligi Ryszard Głód. Wyznaczył nowy termin meczu w Zielonej Górze na... najbliższą sobotę, na godzinę 15.45!

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ani jednej, ani drugiej stronie taka decyzja nie jest na rękę. Działacze Falubazu i Unibaksu podtrzymali bowiem swoje zdanie, że do soboty toru i tak nie uda się przygotować do jazdy.

Bilety na Motoarenę

Bilety na niedzielny mecz Unibax - Falubaz będzie można kupić w sobotę w godzinach 10-17. W kasie numer 2 otwarte będą cztery okienka. Jeżeli nie wszystkie bilety zostaną sprzedane tego dnia (co jest bardzo mało prawdopodobne), to będzie je można kupić także w niedzielę od godz. 12. Razem z biletami będzie można nabyć także program w cenie 10 zł.

Na trybunę główną wejściówki kosztują 150 zł, na pozostałe strefy: 50 zł (normalny) i 45 zł (ulgowy).

Współpraca Piotr Bednarczyk

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski