Inowrocławianie mają poczucie humoru i umieją śmiać się z siebie i swoich problemów. Rysują karykatury i tłumnie przychodzą na występy kabaretów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 136991" sub="Neo-nówka wyśmiała przeciągające się badania archeologiczne na „Królówce” i starania o budowę obwodnicy, za co satyrycy otrzymali największe brawa Fot. Maciej Piątek">Za każdym razem, kiedy w mieście pojawiają się jacyś satyrycy, chętnych do ich obejrzenia jest bardzo wielu. Bo inowrocławianie potrafią się z siebie śmiać, a udowodniła to ostatnia wizyta kabareciarzy z Neo-nówki, którzy wykpiwali lokalne problemy.
Wątpliwe, aby kpiny z kujawskich kłopotów weszły na stałe do skeczowego repertuaru, ale pewne jest, że to one najbardziej rozbawiły ponad tysiąc mieszkańców zebranych w rąbińskiej hali. - Obwodnica dostała największe brawa - przyznaje jeden z nich odnosząc się do słów ze sceny, w których wykpiono trwające wiele lat starania i obietnicę, że jeden z członków kabaretu zostanie prezydentem miasta i wreszcie to załatwi.
Żarty dotyczyły też remontu ul. Królowej Jadwigi. Prognozowano, że gdy znaleziona zostanie w ziemi jedna moneta, to prace zostaną wstrzymane przez archeologów na trzy lata. - Widać, że musieli rozmawiać z kimś orientującym się w problemach miasta przed występem - ocenia jeden z widzów.
<!** reklama>Uchodzącego za dyżurnego satyryka w mieście Jarosława Wojtasińskiego nie było na spektaklu, ale przyznaje, że inowrocławianie umieją się śmiać. - Większość ma poczucie humoru i potrafi się z siebie śmiać - przyznaje organizator różnych działań satyrycznych w mieście. - Chociaż jest grupa zatwardziałych, którzy uważają, że najważniejsza jest powaga w każdym momencie - dodaje.
Pytany o to, co w mieście można wykpić, także wskazuje na „Królówkę”. - Wykopy podniosą nam niewątpliwie tężyznę fizyczną. Można ćwiczyć skoki przez płotki czy dołki, co jest wskazane szczególnie teraz, kiedy gromadzi się nam zimowy tłuszcz - żartuje.
Co ciekawe, na Kujawach funkcjonują też dowcipy i anegdoty regionalne. Piłkarze wspominają, jak trener Goplanii Edmund Raniszewski miał rozstawione w barach „czujki”, które donosiły mu o imprezujących zawodnikach. Do dziś śmiech wywołuje też opowieść o bydgoskim dziennikarzu, który przyjechał do kościoła „Ruina” i wpadł w popłoch, gdy dowiedział się, że proboszcz nazywa się Kościelny, a pracująca tam zakonnica - Papież.
Warto wiedzieć
- W tegorocznej wystawie satyrycznej „Inowrocław oczami mieszkańców” wzięło udział 10 rysowników.
- Spektakle kabaretowe w mieście przyciągają od kilkuset do ponad tysiąca widzów.
- W Inowrocławiu organizowane są biennale satyryczne.