Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukłucie satyry - rozmowa z Jarosławem Wojtasińskim

Jarosław Hejenkowski
Rysował od najmłodszych lat i już w podstawówce miewał problemy w związku z upstrzonymi malunkami zeszytami. Mija 20 lat od kiedy Jarosław „Jaro” Wojtasiński rozpoczął swoją przygodę z grafiką. Rozmawiamy z Jarosławem Wojtasińskim, który świętował dwie dekady swojej twórczości rysunkowej.

Rysował od najmłodszych lat i już w podstawówce miewał
problemy w związku z upstrzonymi malunkami zeszytami. Mija 20 lat od kiedy
Jarosław „Jaro” Wojtasiński rozpoczął swoją przygodę z grafiką. Rozmawiamy z
Jarosławem Wojtasińskim, który świętował dwie dekady swojej twórczości
rysunkowej.

<!** Image 2 align=middle alt="Image 204100" >

- Wyobrażam sobie Twoje zeszyty szkolne pobazgrane różnymi
rysunkami. Były takie?

- Zeszyt był zapisany zawsze na ostatniej stronie, rysunki i
„szkice”. Czasem nauczycielka zwracała mi uwagę, żebym się skupił na lekcji, a
nie tam coś skrobał. Natomiast wśród kolegów rysunki te wzbudzały zawsze
wesołość. Moja mama kiedyś obejrzała jeden z moich zeszytów, była reprymenda,
oj była... Niedawno moja dziewczyna odzyskała kilkadziesiąt moich rysunków z
lat szkolnych (1988-1990) w idealnym stanie. Jak przetrwały tyle lat? Mam
kolegę, który był fanem moich rysunków i przechował je z dala od światła i
wilgoci. Niesamowita historia.

<!** Image 6 align=middle alt="Image 204100" >- Jako dzieciak oglądałeś programy Szymona Kobylińskiego i
„Piórkiem i węglem” Wiktora Zina? Czy może były komiksy?

- Bardzo czekałem na te programy. Pochłaniałem wzrokiem
każdy ruch dłoni na papierze i to co się na nim pojawiało. To były moje
pierwsze lekcje rysunku. Komiksy w PRL to był luksus rzadki do dostania,
namiętnie czytałem „Świat Młodych”, o ile zdążyłem do kiosku przed innymi o
świcie. „Kajko i Kokosz”, „Binio Bill”, „Tytus, Romek i A Tomek” to była moja
„święta trójca” komiksów.

<!** reklama>- Pamiętam, że już w liceum rysowałeś komiksy. Do dziś
wspominam coś o sanatorium z anemikiem latającym wokół wentylatora. Czy już w
liceum wiedziałeś, że chcesz rysować zawodowo?

- W liceum rysowałem do gazetki szkolnej, od 8 klasy szkoły
podstawowej wycinałem i wklejałem do specjalnego zeszytu rysunki satyryczne ze
„Szpilek” i „Karuzeli”. Marzyło mi się, żeby zobaczyć swoje rysunki w prasie a
zawodowo chciałem zostać... reżyserem. Mało kto o tym wie, ale pisałem
kilkuaktówki do szuflady, jeździłem do łódzkiej filmówki na warsztaty.
Napisałem, wyreżyserowałem i wystawiłem swoją wersję Bożego Narodzenia. Teraz
traktuję to jako ciekawe życiowe doświadczenie, które pomaga mi w wymyślaniu
scenariuszy do komiksów.

<!** Image 8 align=middle alt="Image 204106" >- Jakie talenty, oprócz smykałki do rysowania oczywiście,
musi mieć dobry rysownik-satyryk?

- Umiejętność obserwacji, dystans do siebie i życia oraz w
miarę możliwości nie być stronniczym - to pomaga przedstawiać prawdę w satyrze,
kłując celnie obiekt tej satyry.

- Rysownikom dziś pewnie trudno się wybić, więc część
młodych ludzi wychodzi na ulice ze sprayami. Jaki jest Twój stosunek do
graffiti?

- Czasy nie są łatwe, konkurencja duża i jeśli chodzi o
miejsce zamieszkania, nie ułatwia to nawiązaniu kontaktów, wiadomo, łatwiej w
„stolycy”. Jeśli chodzi o graffiti, jestem zauroczony i wciągnęła mnie ta
dziedzina twórczości. Chociaż trzeba przyznać, że nie każde graffiti to sztuka,
niestety.

<!** Image 7 align=middle alt="Image 204100" >- Domyślam się, że obserwujesz inowrocławskie mury. Rysuje u
nas „nielegale” ktoś utalentowany?

- Są świetni graficiarze, ale dawniej ci „nielegalni” powoli
stają się „legalni”, jest co raz więcej przestrzeni dla tego typu sztuki. To ogólnoświatowy
trend. Szare miejskie miejscówki nabierają kolorów. Malowanie na legalu ma
swoje plusy, można stworzyć duże rzeczy, formatowo i jakościowo. Dzięki
wspólnemu malowaniu muralu poznałem świetnych inowrocławskich twórców graffiti.

- Odnoszę wrażenie, że rysując do „Naszego miasta” nie
pokazujesz całej swojej złośliwości, bo już raz była z tego powodu aferka…

- Satyra nie jest złośliwością, to ocena rzeczywistości.
Jakie pismo takie rysunki. W „Naszym mieście” są pewne ograniczenia. Każde
pismo ma swoją specyfikę, tak to już działa. W miejskim piśmie humor musi być
lekki, delikatny i neutralny. Nie jest to łatwe do wypośrodkowania. Aferka
była, były telefony w sprawie też i innych rysunków po publikacji. Strasznie
ludzie tu wrażliwi na swoim punkcie i wiele rzeczy biorą do siebie..

- Czy z naszego, inowrocławskiego życia publicznego dałoby
się tworzyć np. cotygodniowy komiks? Jesteśmy wystarczająco zabawni dla
satyryka?

- W Inowrocławiu zawsze się coś dzieje, mniej lub bardziej
kontrowersyjnego. Kiedy zbliżają się wybory, oooo...Panie! To już temat goni
temat! Ale w ogólnym rozrachunku to spokojnie tu jest. Powiedzmy, że raz na
miesiąc byłaby możliwość rysowania takiego komiksu.

<!** Image 4 align=middle alt="Image 204100" >

<!** Image 5 align=middle alt="Image 204100" >

<!** Image 9 align=middle alt="Image 204106" >

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!