Stało się to, co musiało się stać. Do cna zaplątana w sieć politycznych intryg TVP zaczęła robić bokami. Telewizja publiczna ma w Polsce oblicze jednej spółki molocha z kilkunastoma podporządkowanymi stołecznej centrali oddziałami terenowymi. Warszawski zarząd, szukając oszczędności, poprzycinał budżety w różnych miejscach. Wiadomo wszak, że dla grubasa schudnięcie o jedną czy dwie dziurki w pasku od spodni to samo zdrowie. Mizerotę zaś dieta może wpędzić w ciężką chorobę.
<!** Image 2 align=right alt="Image 143370" sub="Telewizja Bydgoszcz budzi zainteresowanie nie tylko podczas dni otwartych Fot. Tadeusz Pawłowski">A największe mizeroty w telewizyjnej rodzinie to właśnie ośrodki terenowe. Bydgoski, jeden z młodszych, nie wygląda zbyt krzepko nawet na tle innych mizerot. W tym roku straci blisko połowę budżetu. W swej piętnastoletniej historii bydgoski ośrodek wielokrotnie zbierał cięgi za różne, prawdziwe i wyimaginowane grzechy. Jednak gdyby nie lokalna antena, to ja na przykład prawie w ogóle nie odczuwałbym potrzeby kontaktu z polską telewizją publiczną. Uważam, że informacje z kraju i ze świata lepiej podaje TVN. Prostej rozrywki i sportu tyle zaś jest na różnych kanałach, ogólnych i tematycznych, że abonament pierwszej lepszej kablówki czy platformy satelitarnej pozwala wypełnić wolne chwile o każdej porze dnia i nocy. Misyjnych wysiłków TVP nie zauważam, bo nie mam siły i czasu, by oglądać telewizję o dziwnych porach. A obiektywizm i pluralizm, które są fundamentami misji, ostatecznie pogrzebano przed paroma laty, kiedy to prezesi TVP i ich zausznicy przestali nawet stwarzać pozory dbałości o dziennikarską uczciwość. Dziś na ogólnopolskiej antenie chyba tylko TVP Kultura jest kanałem z programem oryginalnym i wartościowym.
* * *
Co zaś przekonuje mnie, by bronić regionalnych ośrodków TVP? Przede wszystkim to, że nie ma dla ich oferty konkurencji. Po transformacji i uwolnieniu eteru szybko pojawiły się w Polsce inicjatywy prywatnych telewizji lokalnych. Także w Bydgoszczy mieliśmy przez parę lat TV Ex, nadającą z biurowca Famoru, a należącą do sieci Polonia 1 z egzotycznym właścicielem na Sardynii. TV Ex wraz z całą Polonią 1 zwinęła żagle, gdy właścicielowi nie udało się wywalczyć koncesji na nadawanie. Trochę szkoda, bo z tych mocno amatorskich harców mogło z czasem wyjść coś interesującego. Nie wyszło TV Ex, nie wyszło też wielu innym lokalnym telewizjom - indywidualnie i w sieci. Czy ktoś jeszcze pamięta o sieci TV Wisła, z której wykluł się TVN? A o kilkunastu stacjach zrzeszonych w sieci TV Odra?
<!** reklama>Już ich nie ma. Nie ma też, przynajmniej w Bydgoszczy i okolicach, telewizji kablowej, która przygotowywałaby własny program. Powód jest prosty: telewizja to drogi biznes, a tort reklamowy do podziału na prowincji niewielki. Podejrzewam zatem, że konkurencja dla TVP na poziomie województwa w najbliższym czasie się nie pojawi. Jeśli więc TVP zarżnie swoje oddziały, to obrazki z Bydgoszczy, Torunia czy Włocławka oglądać będziemy na ekranie od wielkiego dzwonu i będą to materiały albo sensacyjne, albo powierzchowne. Jeśli natomiast przed twórcami telewizyjnymi w regionach postawi się warunek: albo znajdujecie sponsora, albo programu nie ma, to w ramówce ocaleje głównie kryptoreklamowe mydło i w ten sposób regionalne ośrodki rzeczywiście stracą rację bytu.
* * *
W ubiegłym tygodniu nekrolog pisało też sobie Polskie Radio PiK, czyli drugie i ostatnie, obok bydgoskiego ośrodka TVP, medium publiczne w regionie. W regionalnym eterze radiowym, w przeciwieństwie do telewizji, konkurencja jest, i to ostra. Ale są to zawody, w których PiK nie może rywalizować na równych zasadach. W Bydgoszczy to jedyna stacja reporterska, zatrudniająca wielu dziennikarzy. I z tego powodu jest ona znacznie droższa w utrzymaniu niż wchodzące w skład ogólnopolskiej sieci „grające szafy” dla przebojów z playlisty. Taki biznes z powodzeniem mogą poprowadzić cztery osoby: szef od podpisywania umów, dwóch didżejów na zmianę i akwizytor reklam. Czego jednak o naszym małym światku dowiemy się z takiego medium? Chyba tylko tego, gdzie będzie imprezka.