Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko nie dla hipochondryka (recenzja "Szukając diagnozy")

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Doktor Sanders stworzyła doktora House'a
Doktor Sanders stworzyła doktora House'a Fot.Archiwum Expressu Bydgoskiego/Wydawnictwo Insignis
Doktor Lisa Sanders z Yale to tak naprawdę dr House. To jej historia, wiedza, doświadczenie i ciekawość nauki stały się inspiracją dla kultowego serialu (którego zresztą była konsultantką).

Zobacz wideo: Jak dokarmiać ptaki, by im pomóc, a nie szkodzić? Radzi ornitolog, Monika Wójcik-Musiał

Choć niektórym wydaje się ciągle, że po rozwiązania nierozwiązywalnych zagadek medycznych najlepiej zwrócić się do Hugh Lauriego, tak naprawdę spis tych naukowych cudów można znaleźć najpierw w praktyce dr Sanders, a później w jej felietonach „Diagnosis”, publikowanych z czytelniczym powodzeniem na łamach „The New York Times Magazine”. I serialu dokumentalnego, pokazanego latem 2019 roku w Netfliksie.

Pięć procent w boleści

Jak tłumaczy lekarka, w międzynarodowej klasyfikacji chorób, medycy mają do „dyspozycji” blisko... 90 tysięcy ich opisów.

Najprościej rzecz ujmując, jest to wiele tysięcy schematów obejmujących warianty objawów, układających się w rozpoznanie choroby. Objaw A plus B, plus C - daje schorzenie X. Jeśli zmienimy jedną składową, może dać chorobę Y, i tak dalej. W ten sposób możemy wytłumaczyć około 95 proc. niedomagań różnego stopnia. Pozostaje jednak owych pięć procent ludzi i ich niewyjaśnione żadnymi klasyfikacjami boleści, nierzadko o tak dramatycznym przebiegu, że prowadzące do kalectwa i śmierci.
I tu na drodze chorego powinien pojawić się dociekliwy i empatyczny medyk, gdyż - znów zgodnie z „diagnozą” dr Sanders – to od prawidłowego wywiadu zależy w 80 procentach powodzenie leczenia. Lekarka przedstawia w zbiorze „Szukając diagnozy”, zawierającym wybór najciekawszych przypadków z felietonów w NYTM, ponad 50 niezwykłych historii diagnostycznych, pogrupowanych w osiem działów. Każdy z nich dotyczy charakterystycznego objawu (wysypka, duszności, ból głowy), każdy jednak opisuje oryginalną historię choroby, gdzie włożenie do schematu nowej zmiennej dało powodzenie leczeniu.

Wysypka, duszności, ból głowy...

Jednemu z pacjentów życie uratowało to, że lekarz nie zbagatelizował dawnego ugryzienia przez kota. Ktoś wyciągnął wnioski z informacji, że pacjentka kiedyś zaczęła brać antydepresanty. Ktoś skojarzył stary epizod z uderzeniem kijem hokejowym z niedomaganiem pacjenta w sile wieku... Itd, itp. Wszyscy ci ozdrowieńcy mieli też jednak szczęście do czasu i miejsca „akcji”. Nie sposób w polskich realiach (tych przedcovidowych nawet) nie uśmiechnąć się kwaśno czytając informację, że amerykańscy specjaliści dzwonią w weekend do lekarzy rodzinnych, by konsultować pacjentów z tymi, którzy znają lepiej ich historię medyczną. Nie sposób się nie żachnąć, gdy się czyta, że rodzina prosi ratowników medycznych o przewiezienie chorego do szpitala w innym stanie, bo tam są lepsi specjaliści...
Przede wszystkim jednak nie można się tej książki... przestraszyć. O ile dr Sanders podkreśla moc internetu w globalnych możliwościach konsultacji, tak lepiej nie zaczynać na podstawie tej książki autodiagnoz. Mnie już „przekonała”, że nie boli mnie gardło, a cierpię na neuralgię nerwu trójdzielnego... Ratunku!
Lisa Sanders, Szukając diagnozy, Wydawnictwo Insignis, Kraków 2020

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo