https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tu anioły są ze stali

Dla pracowników socjalnych okazywanie silnych emocji, przywiązywanie się do podopiecznych jest nieprofesjonalne. I ludzie z tutejszej „opieki” są w tym sensie nieprofesjonalni.

Dla pracowników socjalnych okazywanie silnych emocji, przywiązywanie się do podopiecznych jest nieprofesjonalne. I ludzie z tutejszej „opieki” są w tym sensie nieprofesjonalni.

<!** Image 3 align=none alt="Image 182953" sub="Nagroda zespołowa marszałka trafiła do sześciu pracownic socjalnych z Błonia. Trudno jednak nie docenić pozostałych Fot.: Dariusz Bloch">

Miesiąc temu, nagroda zespołowa marszałka województwa w dziedzinie pomocy społecznej, „Stalowe Anioły”, trafiła do Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej na Błoniu. Wyróżnienie - jak argumentował marszałek Całbecki - trafia do ludzi, którzy mają „odwagę i zapał podejmować nowatorskie przedsięwzięcia”.

Tak się złożyło, że od dwóch tygodni TVP emituje społeczny serial fabularny „Głęboka woda”. Jego bohaterami są pracownicy fikcyjnego ośrodka pomocy społecznej, którzy ofiarnie, nie bacząc na interes osobisty i przepisy, poświęcają cały czas podopiecznym. Z filmu, współfinansowanego przez Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej, wyłania się obraz ludzi w skrajnych sytuacjach życiowych, którzy mogą liczyć na praktycznie nieograniczone zainteresowanie „opieki” w imię pięknych ludzkich odruchów.

Nagrodzeni „za zapał” pracownicy ROPS serial oglądają. Iwona Olszewska (28 lat w zawodzie) w zasadzie widziała jeden odcinek i zdenerwował ją brak realizmu. - Tak naprawdę, to ludzie postrzegają nas jako panie spacerujące sobie po rejonie i wypłacające pieniądze, jak bankomat - mówi. - Nie liczy się, że nam praktycznie dzień się nie kończy. Budzę się czasem w nocy i myślę, czego jeszcze nie zrobiłam. - Toniemy w biurokracji, a klienci zapominają, że możemy działać tylko w ramach przewidzianych przepisami - dodaje Anna Kłomska (6 lat w zawodzie).

I stale te ramy przekraczają, bo się angażują, a powinny utrzymywać zawodowy dystans. I tu może jest punkt wspólny z fabułą telewizyjnego filmu. Nie mają dystansu, gdy idą na pogrzeb podopiecznego, choć ich praca powinna się skończyć na przysługującej „z opieki” organizacji pochówku. Ani wtedy, gdy wykładają z własnej kieszeni pieniądze na kupione w lumpeksie buty dla młodego narkomana. I wtedy, gdy matce chorego, gorączkującego dziecka trzeba wykupić natychmiast receptę, a formalnie refundację załatwia się 3-5 dni.

- Nasi klienci - tak się ich nazywa, choć nie lubimy tego określenia - często podczas wizyt proszą nas prywatnie o wsparcie - opowiada Anna Maciejewska. - Niektórzy nawet oddają... - wspomina Jolanta Chądzyńska.

Kobiety są odporniejsze

A pensje są biedne. Tak bardzo, że do tej pracy rzadko zgłaszają się mężczyźni (ROPS Błonie jest wyjątkiem - jest ich tu aż dwóch). - Poza tym, kobiety są jednak odporniejsze - ocenia Jolanta Chądzyńska. Do czego potrzebna jest tu odporność? Do czuwania nad zwłokami mężczyzny, którego zamarznięte ciało znaleziono po kilku dniach (Anna Kłomska). Do wizytowania mieszkania, gdzie przy wejściu stoi przepełniona fekaliami wanna (Iwona Olszewska). Do ucieczki przed zarażonym HIV narkomanem, który strzykawką z własną krwią broni dostępu do lokalu (Jolanta Chądzyńska). Do klienta, który nie przestaje oglądać podczas wizyty filmów pornograficznych i do staruszka, po którym chodzą karaluchy (Anna Maciejewska). Albo do znalezienia wyjścia z domu, w którym się zostaje uwięzionym przez zdegenerowanego nastolatka (Magdalena Talar).

<!** reklama>

To sytuacje ekstremalne, wielu jest podopiecznych, którzy zdają sobie sprawę, że panie z opieki ani nie przeskoczą przepisów, ani same nie zbawią świata. Te sytuacje boleśnie sprowadzają na ziemię studiujące pracę socjalną dziewczyny, które na praktykach przekonują się, że to nie jest film. - Trudno się potem dziwić, że ktoś nie rozumie, że nas mogą cieszyć najmniejsze kroczki podopiecznych - tłumaczy Iwona Olszewska. - Na przykład, że ktoś chce podjąć, po latach „urabiania”, kurs zawodowy.

- Ciężko o tym, co robimy, opowiadać komuś z zewnątrz - mówi Anna Maciejewska. - Tu pracę można sobie zaplanować, a potem zdarza się interwencja (zgon, pożar), która nie tylko wywraca plan, ale też szarpie emocjami. Czasami musimy jakieś sytuacje, na swój użytek, obrócić w anegdotę, bo inaczej można zwariować.

Niegrzeczni dorośli

Zgodnie podkreślają, że mogą na siebie liczyć. Jak dzieje się coś skrajnego, przychodzą, wygadają się, wypłaczą i poszukają u koleżanki praktycznego wsparcia. I tak wszystko odbija się na zdrowiu - ignoruje się infekcje i ból, żeby plan pracy nie posypał się jeszcze bardziej. - Pyskówki z klientami są na porządku dziennym - opowiada Iwona Olszewska. - Nauczyciele skarżą się często na swoją pracę, ale uczniów mogą zdyscyplinować rodzice. My pracujemy z niegrzecznymi dorosłymi. Mamy pod opieką dosłownie cały przekrój społeczny.

- Czasem muszę temperować koleżanki - mówi Małgorzata Raczyńska, kierowniczka ROPS Błonie (30 lat w zawodzie). - Apeluję żartem, by odpuściły, bo im własne dzieci odbiorą. Ale przecież wiem, że tu nie można wyłączyć głowy, bo mija czas urzędowania. U nas zawsze brakuje czasu, więc zdarza się, że ktoś się skarży, że pracownik socjalny był u niego za krótko. Trudno wytłumaczyć, że ktoś może mieć pod opieką teren, na którym, między innymi, jest 16 kompleksów działkowych, w których przez cały rok w złych warunkach mieszkają ludzie, że trzeba poświęcić czas na dojazd, papierkową robotę.

Pani kierownik boi się nadejścia zimy, choć w tym roku aura i tak była łaskawa. - Wszystkiego jednak nie da się przewidzieć. Wielu ludzi nie rozumie, że to przede wszystkim na nich spoczywa odpowiedzialność za własną rodzinę.

I Urząd Marszałkowski docenił właśnie zapał, z jakim ROPS Błonie stara się zmienić mentalność ludzi. Że umieli zdiagnozować potrzeby społeczne mieszkańców i starają się im tu dać wędkę - szkolenia, warsztaty, grupy wsparcia - by zmieniło się ich nastawienie do życia. - Zajęliśmy się szczególnie dziećmi, bo chcemy pokazać im inne wzorce, inną drogę - mówi Magdalena Talar. - Po to, by nie wyrośli z nich kolejni klienci opieki społecznej.

Czas wracać do obowiązków. Jest interwencja. Trzeba znaleźć nowy dom dla 80-latki, która straciła mieszkanie w pożarze, a której dłużej nie może „przechowywać” szpital...

ROPS Błonie w liczbach

  • Obszar miasta pod opieką obejmuje: Błonie, Wilczak, Jary, Prądy, Miedzyń, Okole, Osową Górę, Czyżkówko, Flisy.
  • Na tym terenie mieszka 73689 osób, pomocą objętych jest 1868, z czego 1561 tylko finansową.
  • W ROPS-ie na Błoniu zatrudnione są 32 osoby (z czego 25 to terenowi pracownicy socjalni).

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
ZAINTERESOWANA
TA KOBIETA NIE ODDALA DZIECI TYLKO JEJ ODEBRALI PONIEWAZ JEJ CHOROBA PSYCHICZNA NIE POZWALA NA ICH WYCHOWYWANIE!!!!ONA NAWET NIE ZDAJE SOBIE SPRAWY ZE MOZNA STARAC SIE O LOKAL Z MIASTA,TO TEN CHLOPAK ZE SWOJA PATOLOGICZNA MATKA CHCA JA WYKORZYSTAC I DOSTAC MIESZKANIE.LUDZIE PRZESTANCIE OBRAZAC TA DZIEWCZYNE!!!!!TO NIE JEJ WINA,ZE JEST CHORA!!!!
Z
ZAINTERESOWANA
TA CIEZARNA Z KIBLA JEST CHORA PSYCHICZNIE ONA NIE POTRAFI LICZYC NIE ZNA SIE NA ZEGARKU ITP.TAKIM LUDZIOM POWINNO SIE POMAGAC!!!!ONA NIE ZDAJE SOBIE SPRAWY Z TEGO JAK POSTEPUJE.ZAKOCHALA SIE I ON KAZAL JEJ TAM MIESZKAC.JEST CHORA NA SCHIZOFRENIE PARANOIDALNA A TO NAPRAWDE POWAZNA CHOROBA,I ZANIM ZACZNIESZ PISAC O JAKIMS CZLOWIEKU JAK O JAKIMS GOWNIE TO NAJPIERW POCZYTAJ SOBIE!!!
m
mae
ale ta ciezarna z kibla chciala tak zyc oddala dzieci po to aby szantazowac miasto aby dostac mieszkanie takim juz nide powinni pomagac chce zyc jak szczur mimo ze dostaje kase na` zycie niektorych patologicznych tylko pognac do roboty i to przymusowej
Z
ZAINTERESOWANA
FAKTYCZNIE ANIOŁY NIE MA CO!!!!DOSTAJÄ„ NAGRODY?TYLKO ZA CO?!!!!ZA TO,ZE OLAŁY CHORÄ„PSYCHICZNIE CIĘŻARNA KTÓRA PRZEZ DŁUGI CZAS MIESZKAŁA W LATRYNIE????NO TO RZECZYWIŚCIE ZASŁUŻYŁY!!!!
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski