Trwają intensywne prace nad utworzeniem dźwiękowej mapy Bydgoszczy

Nagrania terenowe Bydgoszczy w założeniu pomysłodawców mają rejestrować i finalnie udostępniać dźwięki miasta, z całym jego bogactwem brzmień generowanych przez rozmaite przestrzenie (rozumiane szeroko, także jako obiekty czy wnętrza). Pierwszy dźwięk nagrano podczas konferencji prasowej: do Brdy opuszczono specjalny hydrofon, a z głośników rozległ się dźwięk z ok. 2 metrów poniżej tafli rzeki.

Taka dźwiękowa mapa istnieje w większości polskich miast, na przykład w Katowicach, które postawiło na tereny zielone. Bydgoszczanie mają swój pomysł.

- Każde miasto ma swoje charakterystyczne dźwięki, u nas to chociażby hejnał bydgoski czy też pojawianie się Mistrza Twardowskiego. Postawiliśmy, że skupimy się wokół rzeki Brda, ale oczywiście jesteśmy otwarci także na inne miejsca - – mówił wówczas do dziennikarzy Marek Maciejewski, współtwórca projektu z Miejskiego Centrum Kultury. - Mapa dźwiękowa będzie zbiorem i odzwierciedleniem odgłosów otoczenia, który stworzy pejzaż dźwiękowy naszego miasta. Mapa będzie rodzajem archiwum dźwięków nagranych na terenie Bydgoszczy. Od kiedy posiadamy narzędzia pozwalające na zapis muzyki, chcemy zacząć dokumentować dźwięki poszczególnych terenów i miejsc w określonych momentach. Mapy dźwiękowe są jednym z najbardziej spektakularnych przejawów próby okiełznania i zachowania kultury audialnej jego fragmentów – dodawał.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak przebiega tworzenie dźwiękowej mapy grodu nad Brdą.

- Mamy już kilka pierwszych nagrań – informuje naszą redakcję Marcin Karnowski z Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy. - Zgodnie z założeniem, koncentrujemy się na okolicach Brdy. Nagrywaliśmy m.in. na Starym Rynku, Wyspie Młyńskiej czy ulicy Długiej. Dźwięki rejestrowaliśmy w różnych porach dnia. Wiadomo, że np. na Starym Rynku inne dźwięki są rano, inne w południe, a jeszcze inne wieczorem.

Póki co, nie wiadomo, kiedy nastąpi koniec prac, a jej efekt udostępniony całemu światu.

- Na razie trwa żmudny proces gromadzenia materiałów. Nie wiem, w jakiej formie efekt finalny zostanie zaprezentowany. Być może stworzymy stronę internetową, a może skupimy się na współpracy z Google. Wszystko zależy od finansów – dodaje Marcin Karnowski.