Zobacz wideo: Pensja minimalna w 2023. Będzie dwukrotna podwyżka

Na 28 grudnia zaplanowane są mediacje między prezydentami Torunia i Bydgoszczy w ich sporze o śmieci trafiające do spalarni w drugim z tych miast. Zaleciła je Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego z udziałem wojewody i marszałka województwa.
- Działania podejmowane przez miasto Bydgoszcz w zakresie odpadów, które trafiają do bydgoskiej spalarni, prowadzone są od listopada br. Nadrzędnym celem jest zabezpieczenie interesu mieszkańców Bydgoszczy oraz uregulowanie niezgodności prawnych, które potwierdza Regionalna Izba Obrachunkowa oraz niezależna opinia prawna. Prezydent Rafał Bruski proponując nowe rozwiązania dla Torunia, stosował zasadę traktowania odpadów z Torunia, tak samo jak odpadów z Bydgoszczy. Mimo tych argumentów, prezydent Zaleski do dnia dzisiejszego nie zaakceptował porozumienia w tej sprawie – mówił podczas konferencji prasowej w czwartek (22.12) Michał Sztybel, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Bydgoszcz ponosi ryzyka
Sztybel podkreślał, że to Bydgoszcz jest liderem w przedsięwzięciu budowy spalarni śmieci. - Miasto zdobyło niezbędne dofinansowanie, zorganizowało procedurę przetargową, realizowało proces budowy, a także było odpowiedzialne za rozliczenia projektu - stwierdził. - To także miejska spółka ProNatura do dziś spłaca pożyczkę zaciągniętą na budowę spalarni. Dziś, jako jedyna ponosi koszty utrzymania i modernizacji obiektu oraz jest odpowiedzialna za zapewnienie odpowiedniej ilości strumienia odpadów. To Bydgoszcz ponosi wszelkie ryzyka, choćby te związane z awarią instalacji.
Spalarnia kosztowała 522,6 mln zł, z czego wsparcie unijne wynosiło 255,8 mln zł.
Projekt zakładał budowę spalarni i kompostowni oraz stacji przeładunkowej w Toruniu.
Nie można płacić za dowóz z Torunia
Opinie Regionalnej Izby Obrachunkowej oraz kancelarii prawnej dr Krystian Ziemski & Partners wskazują jednak na brak dalszej możliwości opłacania kosztu dowozu toruńskich śmieci do bydgoskiej spalarni. Toruń nie ma także prawa uzgadniania „ceny na bramie”. Wątpliwości budzi też pochodzenie toruńskich śmieci - odpady powinny pochodzić tylko z gminnego systemu gospodarki odpadami, ale Toruń z nieruchomości niezamieszkałych, np. marketów, śmieci odbiera po cenach komercyjnych.
Porozumienie na 30 lat
Prezydent Rafał Bruski wystąpił do gminy Miasta Toruń oraz gmin ościennych o podpisanie porozumień, które gwarantują taką samą cenę zagospodarowania śmieci dla Torunia, jak dla miasta Bydgoszczy przez okres 30 lat. - Mimo spotkań i wyjaśnień strona toruńska nie zgadza się na podpisanie porozumienia - zaznacza Sztybel. W przypadku braku porozumienia, od 1 stycznia ProNatura będzie przyjmować odpady z MPO Toruń po cenach komercyjnych uwzględniających koszty transportu toruńskich śmieci.
- Takie mamy kalkulacje w przyszłorocznym budżecie miasta, co spowoduje, że nie będziemy musieli podnosić bydgoszczanom opłat za odbiór odpadów - stwierdza zastępca prezydenta.
RIO uznała, że w obecnym porozumieniu są nieprawidłowości polegające na sposobie rozliczania się - nie mogą to robić miejskie spółki, między sobą, czyli Pronatura i toruńskie MPO, ale gminy na zasadzie dotacji celowej.
W „cenie na bramie” Bydgoszcz i gminy współpracujące ponosiły koszty transportu i przygotowanie odpadów toruńskich. W cenie było zagospodarowanie śmieci w spalarni oraz odbiór odpadów ze stacji przeładunkowej w Toruniu. To ostatnie rozwiązanie okazało się niezgodne z obowiązującym prawem. Bydgoszcz i inne gminy dostarczające śmieci do spalarni za dowiezienie odpadów płacą we własnym zakresie. Obecnie za tonę odpadów Toruń płaci 279,86 zł brutto, za tonę odpadów wysokokalorycznych, czyli takich, które nie mogą być składowane, muszą trafić do spalarni – 404,06 zł brutto. W cenie nie jest uwzględniony koszt ich przeładunku i dowozu do spalarni, teraz miałby go pokryć Toruń.
Okres wypowiedzenia porozumienia - minimum sześć lat
Podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego, Michał Zaleski, prezydent Torunia, przypominał, że porozumienie z 2009 roku zostało zawarte na 30 lat, a na jego wypowiedzenie przewidziano na termin nie krótszy niż sześć lat. Określił 1 stycznia 2023 roku jako "niewyobrażalnie trudny termin" wprowadzenia nowych zasad dostarczania śmieci. Wskazywał na nieugiętą postawę władz Bydgoszczy i to, że została odrzucona przez Bydgoszcz propozycja sześciu i trzech miesięcy na negocjacje.
W połowie grudnia do prezydenta Bydgoszczy trafił apel wójtów kilku podtoruńskich gmin - m.in. Łysomic, Czernikowa i Wielkiej Nieszawki - o podjęcie z Toruniem negocjacji w ciągu trzech miesięcy.