Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tropiki to nie tylko słoneczne, komfortowe plaże. To także komary i bakterie

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Wojtek Wilczyński
Opalanie się w tropikalnych krajach przeważnie kończy się poparzeniami skóry. Tam słońce operuje zdecydowanie inaczej, niż u nas. Dlatego w bagażu muszą się znaleźć kremy z wysokim filtrem.

Na mieszkańca naszej strefy klimatycznej w egzotycznych krajach czeka mnóstwo niebezpieczeństw i niewygód. Nie dość, że trzeba zabrać ze sobą dodatkową torbę na zimowe kurtki, ciuchy i buty, w których wylecieliśmy z Polski, to trzeba jeszcze mieć dodatkowe kosmetyki i leki, które ochronią nas przed niespodziankami jak kremy do ochrony przed słońcem, antybakteryjne żele do rąk, tabletki na biegunkę, repelenty na komary itd.

Długa lista szczepień
Dodatkowym kłopotem będzie „zdobywanie” codziennie wody zdatnej do picia. Niezłym rozwiązaniem jest zabranie czajnika, bo wówczas zawsze możemy liczyć na wodę przegotowaną. Trzeba też mieć przejściówki do gniazdek elektrycznych, choćby do naładowania aparatu fotograficznego, bo naprawdę rzadko gdzie spotkamy otwory pasujące do naszych wtyczek.
Najistotniejsze jest jednak zabezpieczenie się jeszcze na długo przed podróżą przed tropikalnymi chorobami. W wielu przypadkach oznacza to szczepienia, które nieźle wydrenują naszą kieszeń. W zasadzie jadąc dokądkolwiek w tropiki powinniśmy się zaszczepić przeciwko tężcowi, błonicy i obu typom żółtaczek, A i B. Jeśli mowa o Azji, to trzeba zabezpieczyć się przed durem brzusznym (szczepionka działa tylko trzy lata), a do niektórych krajów tropikalnych, by w ogóle wjechać, trzeba pokazać świadectwo szczepienia przeciwko żółtej febrze.

Różne skutki malarone
Najwięcej kłopotu przysparza jednak ochrona przed komarami tropikalnym roznoszącymi malarię. Szczepionki przeciwko tej groźnej chorobie nie ma. Można łykać pospolitą doksy-cyklinę, ale trzeba to robić bardzo długo i pozwolić temu antybiotykowi niszczyć nasz organizm. Najskuteczniejsze są tabletki malarone, ale i ich trzeba brać mnóstwo, nawet tydzień po wyjeździe z zagrożonego miejsca, ponadto wywołują u niektórych osób bardzo kłopotliwe skutki uboczne. W dodatku jedna tabletka potrafi kosztować kilkanaście złotych...

Wielu podróżników ryzykuje i tej ochrony przed komarami nie stosuje, próbując osłonić się repelentami. Pamiętać warto jednak wówczas, że napis na preparatach dostępnych w naszych marketach „działają także na komary tropikalne” nie zawsze ma pokrycie w rzeczywistości. Skuteczny odstraszacz musi mieć 50 proc. zawartości deetu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!