Jak dotąd niczym specjalnym niewyróżniający się poseł Piotr Pyzik w zaledwie parę minut stał się jednym z bardziej popularnych polityków za sprawą palca, zwanego przez chiromantów środkowym, a przez pozostałych obserwatorów - paluchem od „faka”, inaczej rzecz ujmując - fakerem.
Nawet kolorowe gazety, zamiast zdjęcia kobiety, której wyrosła na głowie trawa a nie włosy, czy relacji o ataku kangurów na Toruń, zamieściły na okładkach polityka w towarzystwie zesztywniałego palca, który w sposób nie podlegający dyskusji pokazuje politycznym przeciwnikom, co mają - i to natychmiast - uczynić.
Praktycznie każdy z naszych parlamentarzystów ma jakąś specjalizację, większość z nich skupia się jednak na przemawianiu (czesto bez sensu), Pyzik natomiast operuje gestem i to wyróżnia go w gronie sejmowych, pożal się Boże, erudytów i nudziarzy. Już wkrótce może okazać się, że w jego ślady pójdą kolejni parlamentarzyści, bo wygłaszanie przemówień, nawet płomiennych, nie daje spodziewanych efektów, natomiast sztywny niczym pal Azji paluch Pyzika przejdzie do historii polskiego parlamentaryzmu, jak Sejm tzw. niemy czy kontraktowy. Ciekawe, jak potoczy się dalsza kariera Pyzika, bo, jak udało mi się ustalić, poseł z Gliwic, poza tym, iż reprezentuje PiS - co stanowi wartość samą w sobie - jest posiadaczem licencjatu z dyplomacji, a to z kolei otwiera przed posiadaczem nieźle wytresowanego paluszka szerokie możliwości kariery międzynarodowej. Niech jeździ i pokazuje całej wrażej nam Europie nasz dumny, niezginający się przed byle lewakami narodowy, bo polski, biało-czerwony palec.
Zresztą zastosowań części górnej kończyny naszego dzielnego polityka można znaleźć setki, jeśli nie tysiące. Jest tylu ludzi w kraju i za granicą, którzy gest Pyzika powinni zobaczyć i to natychmiast, zanim członek sejmowej komisji spraw zagranicznych nie zawaha się, dla dobra ojczyzny, użyć pozostałych dziewiętnastu palców, bo tyle, jak obliczyłem, ma jeszcze do dyspozycji.