Marszałek województwa Piotr Całbecki ogłosił, że zleca Kujawsko-Pomorskiemu Transportowi Samochodowemu z Włocławka, który finansowo ledwo zipał i został przejęty przez Kujawsko-Pomorski Urząd Marszałkowski, obsługę 45 linii, m.in., z Bydgoszczy do Torunia, Inowrocławia, Janowca i Lniana. Bartosz Nowacki, dyrektor marszałkowskiego departamentu transportu publicznego KPUM wyjaśniał, że ustawa o publicznym transporcie zbiorowym daje marszałkowi możliwość bezprzetargowego zlecenia obsługi linii konkretnemu przewoźnikowi.
[break]
Decyzja marszałka zagraża bytowi świetnie prosperującej bydgoskiej spółce - pracowniczemu PKS-owi. „Związki Zawodowe przy PKS w Bydgoszczy wyrażają swoje oburzenie postawą i decyzjami Pana Marszałka Piotra Całbeckiego, za przyznanie bezprzetargowe najlepszych tras marszałkowskich spółce, która obecnie jest na nich tylko gościem” - czytamy w proteście skierowanym do marszałka. - „Jest to wykonane w najbardziej szkodliwy sposób, kosztem innych mieszkańców i zdrowych podmiotów gospodarczych naszego województwa. Panie Marszałku, to wstyd i mało etyczne, aby takimi metodami ratować spółkę, której obecnie tragiczny stan jest ewidentną Pana i Pana kolegów zasługą. Na obecnym etapie uważamy, iż to nasze przedsiębiorstwo bardziej pomaga zwalnianym pracownikom z KPTS przez ich zatrudnianie niż Pan.”
- Działanie Piotra Całbeckiego ingeruje w rynek - zauważył wczoraj podczas konferencji prasowej Piotr Król, bydgoski radny PiS. - Ustawa daje możliwość marszałkowi wskazania firmy, ale go do tego nie zmusza. Apeluję do marszałka, żeby ogłosił uczciwy przetarg. Jeżeli oferta marszałkowskiej spółki będzie korzystniejsza, to pogratuluję. Na razie jednak uważam, że decyzja marszałka jest szkodliwa dla pasażerów i dla świetnie radzącego sobie bydgoskiego PKS-u, który zatrudnia 400 ludzi, w tym 370 kierowców, i ma 200 autobusów.
Wczoraj Urząd Marszałkowski, mimo naszej prośby, nie ustosunkował się do apelu posła PiS.