Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toksyczne odpady po Zachemie zagrażają Bydgoszczy. Wraca temat ustawy o usuwaniu "bomb ekologicznych"

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Koszt usunięcia wszystkich zanieczyszczeń zachemowskich to około 2,5 mld 560 mln zł. Duża część terenów nie znajduje się już jednak pod zarządem miasta, trafiła do prywatnych przedsiębiorców.
Koszt usunięcia wszystkich zanieczyszczeń zachemowskich to około 2,5 mld 560 mln zł. Duża część terenów nie znajduje się już jednak pod zarządem miasta, trafiła do prywatnych przedsiębiorców. Tomasz Czachorowski
Bydgoszcz miałaby dostać zlecone przez rząd zadanie usunięcia toksycznych odpadów po dawnym Zachemie, a rekultywacja tych terenów nie spoczywałaby tylko na barkach samorządu. O poparcie takiej zmiany w prawie apelują działacze PO, posłanka Iwona Kozłowska i radny Robert Langowski.

Sejm ma zająć się głosowaniem nad specustawą o usuwaniu toksycznych zanieczyszczeń określanych jako bomby ekologiczne. W Polsce takich miejsc są setki, ale największe to tereny po zakładach “Organika-Azot” w Jaworznie, “Tarnowskie Góry” w Tarnowskich Górach. Wskazano też Zakłady Przemysłu Barwników “Boruta” w Zgierzu oraz Zakłady Włókien Chemicznych “Wistom” w Tomaszowie Mazowieckim i po bydgoskim "Zachemie".

To Cię może też zainteresować

Przed dawną bramą wjazdową "Zachemu" konferencję prasową zorganizowała posłanka Iwona Kozłowska z PO i radny miasta Robert Langowski, szef komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego.

- W ustawie proponowano, by usuwaniem bomb ekologicznych zajęły się samorządy - mówi Kozłowska. - To są potężne koszty, ponad 2 mld 650 mln z, jeżeli chodzi o Bydgoszcz. Posłowie PO przygotowali poprawki, by to zadanie było zlecone przez rząd samorządom. Tym samym, odpowiedzialność za remediację tych miejsc będzie spoczywała na rządzie.

Poprawki w Sejmie nie przetrwały, ale Senat przyjął projekt z ich uwzględnieniem. Teraz ustawa będzie głosowana w niższej izbie Parlamentu RP. - Oczekuję, że posłowie z Bydgoszczy zagłosują za poprawką, którą wcześniej odrzucili w Sejmie. I zadbają o to, by "Zachem", jako jedna z największych bomb ekologicznych w Europie, już nie zagrażał bezpieczeństwu mieszkańców Bydgoszczy.

Posłanka Iwona Kozłowska i radny Bydgoszczy Robert Langowski apelują o poparcie zmian w specustawie zakładających zlecanie przez rząd samorządom usuwanie
Posłanka Iwona Kozłowska i radny Bydgoszczy Robert Langowski apelują o poparcie zmian w specustawie zakładających zlecanie przez rząd samorządom usuwanie zagrożeń z terenów skażonych Polskapress

Na dawnych terenach fabrycznych w Bydgoszczy stwierdzono, m.in. toksyczny fenol. Obszar, który miałby zostać objęty tzw. remediacją to około 1900 ha.

Czyja odpowiedzialność za "Zachem"?

- Rządzący próbują zrzucić odpowiedzialność na samorządy - mówił radny Robert Langowski. - Specustawa wskazuje, że środki można pozyskać, np. z KPO, z Unii Europejskiej. Tylko to dofinansowanie z KPO na cały system nie zaspokoi remediacji nawet jednego z terenów, o których mówimy. Inna rzecz, że składane wniosków do instytucji unijnych i państwowych, nie daje gwarancji, że pieniądze zostaną udzielone.

Koszt usunięcia wszystkich zanieczyszczeń zachemowskich to około 2,5 mld 560 mln zł. Duża część terenów nie znajduje się już jednak pod zarządem miasta, trafiła do prywatnych przedsiębiorców.

- Od wielu lat alarmuję o tym, co się dzieje. Niestety bez żadnej pomocy ze strony miasta. Jak się pani czuje stojąc obok człowieka, który łamie konstytucję? - pyta posłankę Kozłowską Renata Włazik, mieszkanka sąsiadującego z terenami b. Zachemu osiedla Łęgnowo i działaczka, która od lat zwraca uwagę na problem bomby ekologicznej w Bydgoszczy.

Włazik zwróciła się dwa lata temu do Langowskiego, jak mówi „licząc, że będzie to człowiek przyjazny takim działaniom”. Alarmowała o problemie w roku 2017 i w 2018. - Pan przewodniczący nie wierzył w to, co mówię. Uwierzył dopiero w 2019 roku kiedy usłyszał potwierdzenie od specjalistów, których wynajął ratusz. Od tamtego czasu jednak nie zrobił nic. Złożyłam wniosek o przeprowadzenie wizji lokalnej na "Zachemie". Mówił jednak, że on nie jest od zajmowania się zagrożeniami środowiskowymi - mówi.

Włazik nazwała radnego Langowskiego „hieną”. - To ja jestem inicjatorem tej specustawy. To ja w 2018 roku złożyłam w imieniu mieszkańców petycję, prosiłam o tę specustawę. I gdyby w tej ustawie nie znalazł się zapis, że to samorząd ma się zająć podobnymi miejscami, nikt by się tym nie zainteresował.

- Jestem przeciwny chodzeniu po takich miejscach - odpowiada Langowski. - Zdaję sobie sprawę z zagrożenia, są tam jakieś porzucone pojemniki, jest stara instalacja, w której nie wiadomo, co się znajduje. Jeżeli pani mnie, jako przewodniczącego zaprasza na wizję lokalną i ja mam zaprosić tam też kilkanaście osób z komisji i wszystkich, którzy będą zainteresowani, to jest to przeciwne temu, co wielokrotnie pani zaznaczała.

Langowski dodaje, że w celu wyeliminowania niebezpieczeństwa dla mieszkańców trzeba by "zagrodzić cały teren, kilkuset hektarów". - Tak powinno być – mówi Włazik. Ostatecznie ze strony radnego padło zapewnienie, że miasto wystosuje apel do mieszkańców, by nie zbliżali się do skażonych terenów.

- Większa część tego terenu jest obecne w rękach prywatnych właścicieli, nie mówmy więc, że miasto byłoby obciążone wszystkimi kosztami przedsięwzięcia - mówi z kolei Piotr Król, poseł PiS-u z Bydgoszczy. - Pozytywnie przyjąłem, że taka ustawa powstanie. Była dziura w przepisach, w przypadku upadku firmy, istniał tak naprawdę tylko hipotetyczny zapis mówiąc o odpowiedzialności Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jak RDOŚ mająca mikroskopijny budżet ma się zająć tysiącami hektarów ziemi? To było niewykonalne.

Tereny pozachemowskie to największe, ale też niejedyne miejsce w Kujawsko-Pomorskiem, gdzie znajdują się odpady niebezpieczne. Nielegalne składowiska znajdowały się, m.in. w Pruszczu, niedawno Wojewódzki Inspektora Ochrony Środowiska informował o tym, że do sądu został skierowany akt oskarżenia w sprawie odpadów zakopywanych w żwirowni we Włocławku. Potencjalnie niebezpieczną bombę ekologiczną znaleziono również 31 stycznia tego roku w gospodarstwie w Sępólnie Krajeńskim. W nielegalnie zorganizowanym magazynie mieściło się kilkaset beczek z chemikaliami.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Toksyczne odpady po Zachemie zagrażają Bydgoszczy. Wraca temat ustawy o usuwaniu "bomb ekologicznych" - Gazeta Pomorska