Na początku listopada informowaliśmy, że miejska spółka prowadzi rozmowy ze Stowarzyszeniem na rzecz Rozwoju Transportu Publicznego. Chodziło o to, aby częściowo wypełnić braki na liniach, przynajmniej do momentu, gdy nie zostanie podpisana umowa z podwykonawcą. MZK miał w planach oddać jedną linię na kilka miesięcy innej firmie. Sukcesem zakończyły się tylko te pierwsze rozmowy.
– Umowa ze stowarzyszeniem została podpisana na okres maksymalnie 3 miesięcy. Przewidujemy, że do końca pierwszego kwartału 2024 r. właściwa liczba osób, które zostały skierowane na kurs ukończy go i uzyska uprawnienia kierowcy autobusu. Do tego czasu, aby zminimalizować braki na liniach, po mieście będą jeździły trzy autobusy zabytkowe – mówi „Expressowi Bydgoskiemu” Piotr Bojar, prezes MZK.
„Klasyki” kursują po jednym na liniach autobusowych nr 52, 79 i 89 tylko o wybranych godzinach. Pierwszy z nich to Volvo B10MA, a dwa kolejne Ikarus 280.70E. Jak przekazał ZDMiKP świąteczne autobusy zabytkowe posiadają wysoką podłogę i nie są wyposażone w biletomaty. Pasażerowie wsiadając do nich powinni posiadać bilet papierowy lub zakupić go u kierowcy.
– Nie chciałem kierować autobusów na jedną linię, aby wysoka podłoga nie była obciążeniem na konkretnej trasie, więc to rozłożyliśmy. Nie mogę jednoznacznie zadeklarować, że to w 100% rozwiąże problem braków wśród kierowców, bo wpływ na to mają choćby choroby i zwolnienia lekarskie, ale na pewno będzie to zauważalne wsparcie – ocenia prezes miejskiej spółki.
Na profilu MZK na profilu na Facebooku regularnie pojawiają się informacje o brakach na liniach. W piątek 8 grudnia autobusów nie było na liniach: 54-1szt. 57/80-1szt. 59/60-1szt 74-1szt. 77-1szt. 83-1szt. 81-1szt 89-1szt. Podobnie sytuacja wyglądała w czwartek, ale w środę i wtorek braki były mniejsze.
– Niestety nie udało nam się porozumieć z innymi podwykonawcami – dodaje Piotr Bojar. Choć wiele wskazywało na to, że uda się podpisać umowę o podwykonawstwie (rozmowy prowadzono już w październiku), ostatecznie strony nie doszły do porozumienia. Powodem były zbyt wysokie oczekiwania finansowe firm, które prowadziły rozmowy z MZK. Nieoficjalnie wiemy, że propozycją zainteresowane były dwie spółki, w tym znany w Bydgoszczy Irex-Trans.
Kierowcy na zlecenie
Prócz rozpoczęcia prowadzenia stałego naboru na kierowcę autobusów, wysłaniu wielu osób na kurs (część nowych pracowników już rozpoczęło pracę w Bydgoszczy), w MZK prowadzone są inne działania, aby skompletować pełną kadrę. W wakacje informowaliśmy o pomyśle, aby przeszkolić motorniczych na kierowców.
– Motorniczowie będą przesiadać się na autobusy w sytuacjach awaryjnych, czyli gdy jakaś linia zostanie zamknięta i uruchomiona zostanie autobusowa komunikacja zastępcza – wyjaśnia Piotr Bojar. Prezes MZK liczy, że zachętą do przyjścia kolejnych kierowców do pracy w spółce będzie uwolnienie możliwości nowej formy współpracy.
– Podpisaliśmy aneks do umowy z Zarządem Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. W strukturze całego zatrudnienia uwolniono pewien procent, aby dać możliwość podjęcia innego rodzaju współpracy z MZK. Chodzi o umowy cywilno-prawne czy na zasadach rozliczania w ramach prowadzonej działalności gospodarczej – informuje nas Piotr Bojar.
W ubiegłym roku informowaliśmy, że drugi z przewoźników autobusowych w Bydgoszczy – Mobilis – rozważa możliwość zatrudnienia kierowców spoza Polski, m.in. z Indii. MZK nie wyklucza, że autobusy poprowadzą pracownicy z innych krajów, choć jeśli do tego dojdzie, patrzy bardziej na bliższy kierunek i nasze wschodnie granice.
– Rozważamy taką opcję, ale wymaga to odpowiedniego procesu przygotowawczego. Szkolenia BHP czy stanowiskowe musiałyby odbywać się przy udziale tłumacza czy w języku angielskim. Podobnie wygląda kwestia dostosowania dokumentacji. Nie chcielibyśmy robić tego na łapu-capu – stwierdza prezes MZK.
