To będzie gorące Lato

Jeden z brukowców jest podobno w posiadaniu kolejnych taśm dowodzących brania łapówek przez prezesa PZPN. Działacze związku boją się kompromitacji przed EURO 2012. Możliwe są różne scenariusze.

Wczoraj opozycja powstała w zarządzie PZPN nie zdecydowała się na głosowanie nad wnioskiem o zwołanie walnego zjazdu. Tylko na nim możliwe jest odwołanie prezesa Grzegorza Laty ze stanowiska.

<!** reklama>

- Nikt nie postawił takiego wniosku, mimo oczekiwania niektórych członków zarządu - powiedział nam Eugeniusz Nowak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. - Prezes Grzegorz Lato, który przebywał ostatnio za granicą, poprosił nas o możliwość przedstawienia wyjaśnień i dowodów, które w jego ocenie powinny nas przekonać co do jego niewinności (chodzi o tzw. aferę taśmową - przyp. red.). Każdy powinien mieć prawo do obrony - uważa Eugeniusz Nowak.

W listopadzie ta sama opozycja przegłosowała odwołanie Zdzisława Kręciny, sekretarza generalnego PZPN, w związku z podejrzeniem o korupcję.

Temat powróci jednak już za trzy tygodnie, gdy odbędzie się dwudniowy zjazd PZPN. Pierwszego dnia dyskusja toczyć się będzie wokół spraw bieżących, ale już na drugi dzień od rana zbierze się zarząd w celu wysłuchania wyjaśnień prezesa. O ten dodatkowy dzień postulował zresztą właśnie Eugeniusz Nowak.

- Możliwe są różne scenariusze - przyznaje prezes regionalnych struktur PZPN. - Wszystko zależy od tego, jakie dokumenty przedstawi Grzegorz Lato.

Do odwołania prezesa podczas walnego zjazdu potrzeba dwóch trzecich głosów wszystkich członków zarządu, czyli dwunastu z siedemnastu.

- Jeżeli dziś (czwartek - przyp. red.) zapadłyby takie decyzje, to termin walnego zjazdu wypadłby w połowie EURO. W ten sposób sami byśmy się ośmieszyli - tłumaczy Eugeniusz Nowak.

To oznacza, że przed Euro prezesa już raczej nie uda się odwołać. Nieformalnym liderem opozycji jest Jacek Masiota, prawnik z Poznania, jeden z 17 członków zarządu. - Nie możemy dopuścić do kompromitacji - twierdził jeszcze niedawno Masiota. - Tajemnicą poliszynela jest, że nagrania mają już przedstawiciele jednej z bulwarowych gazet i że najprawdopodobniej ujawnią je tuż przed najważniejszą sportową imprezą w Polsce. Nie możemy pozwolić, by do tego doszło. Wyobrażam sobie reakcję publiczności, kiedy Euro otwierać będą szef UEFA Michel Platini, przedstawiciel Ukrainy Hryhorij Surkis oraz szef PZPN, a ich zdjęcia wyświetlone zostaną na Stadionie Narodowym. Musimy podjąć próbę odwołania Grzegorza Laty już teraz, by nie doszło do skandalu. Naprawdę nie mamy w sobie chęci awantury czy przewrotu, chcemy tylko zaoszczędzić naszemu krajowi wstydu - przekonywał na łamach gazety.pl „opozycjonista”.

Opozycja w PZPN nie ukrywa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Grzegorz Lato sam zrezygnował z funkcji prezesa. Na to się jednak nie zanosi. Jeśli Lato przetrwa, to zjazd sprawozdawczo-wyborczy, podczas którego zostanie wybrany nowy szef PZPN, odbędzie się 26 października. Obecny prezes zapowiedział, że nie będzie ponownie kandydować.

Temat podejrzenia o branie przez prezesa PZPN łapówek ciągnie się za nim od upublicznienia przez Grzegorza Kulikowskiego (m.in. sponsor jego kampanii wyborczej) nagrań, na których słychać Grzegorza Latę w dość zawiłej rozmowie na temat przetargu na budowę nowej siedziby PZPN.

Ofiarą tej afery padł wtedy wieloletni sekretarz generalny związku, Zdzisław Kręcina. Już wtedy mówiono, że w związku z niedomówieniami w tej sprawie stanowisko powinien stracić również prezes.

Grzegorza Kulikowskiego uważa się w środowisku za wytrawnego gracza, który wszystkich kart jeszcze nie odkrył. Czeka więc na EURO?