<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/bobbe_slawomir.jpg" >Dwie rzeczy są w życiu pewne - śmierć i podatki. Ale czy muszą być tak niesprawiedliwe? Nie trzeba być członkiem komisji posła Palikota, by zauważyć jaskrawą nierówność w traktowaniu Polaków zarabiających za granicą. Wystarczy trafić do kraju, z którym Polska ma podpisane niekorzystne umowy o podwójnym opodatkowaniu, by po powrocie do kraju oddać niemal piątą część swoich zarobków.
Nie dziwię się więc tym, którzy ukrywają do teraz fakt pracy w Wielkiej Brytanii, choć w kraju są już kilka lat. Nie dziwię się także tym, którzy zarabiają sporo i nie wracają, bo nie zamierzają dzielić się dochodami z polską skarbówką. Wyjechali, bo nie mogli znaleźć dobrego zajęcia w kraju. Zwykle dlatego, że nie dano im tutaj szansy na rozwój. Taką szansę znaleźli gdzie indziej, a państwo polskie tylko wyciągało do nich rękę po haracz, a w razie odmowy wpychało do szarej strefy, czyniąc ich podatkowymi przestępcami. Dla emigracji, która masowo poparła w wyborach PO i Donalda Tuska, wprowadzenie podatkowej abolicji jest testem wiarygodności rządu.
<!** reklama>Jeśli rząd ten test zda, można oczekiwać, że powroty do domu będą częstsze. Jeśli okaże się, że ustawa przepadnie gdzieś w sejmowych ławach, zaufania emigracji nic już nie wróci. A wtedy wyborczy emigracyjny języczek u wagi może przechylić się w inną stronę.