Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teren po Zachemie jak kloaka. Wybieramy z niej brudy czy dorzucamy?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Ze związkami zawodowymi kierowców lepiej nie zadzierać
Ze związkami zawodowymi kierowców lepiej nie zadzierać Tomasz Czachorowski, archiwum
Jak potraktować tereny po Zachemie? Można tę ziemię oczyszczać, ratować okolicę przed rozchodzącym się skażeniem, ale to kosztuje krocie i żadna władza się do tego nie pali. Wygodniej przyjąć, że jak już PRL zafundował nam w tym miejscu kloakę z połową tablicy Mendelejewa, to nie tylko trzeba się z tym pogodzić, ale i można dosypać do kloacznego dołu kolejne nieczystości. Bo gdzieś je przecież trzeba usuwać. To na co się decydujemy?

Ten dylemat zakołatał mi do głowy, gdy przeczytałem reakcję prezydenta Bydgoszczy na głosy sprzeciwu dla planów budowy na byłych terenach zachemowskich sporej spalarni odpadów niebezpiecznych. Owszem, jedna taka spalarnia w tym miejscu już jest, jednak nowa ma utylizować 3,5 razy więcej starych opon, papy, olejów, benzyn, przedmiotów skażonych substancjami ropopochodnymi, odpadów medycznych itp., itd.

- Wszystko zależy od prawa – odparował na ostatniej sesji Rafał Bruski radnej z Prawa i Sprawiedliwości - Poza tym: gdzie te odpady mają być spalane? W Chinach? - dodał.

Cynicznie skomentuję, że ta ostatnia sugestia nie byłaby najgorszym rozwiązaniem. Rzecz bowiem w tym, by mieszcząc się w ramach prawa, odsuwać od siebie możliwie najdalej toksyczne odchody cywilizacji. Do tej pory niemal zawsze się tak działo, że to, co trujące i niebezpieczne, lądowało w zakątkach świata, w których nie brakowało wolnego miejsca, za to bardzo brakowało pieniędzy. Racja, nie jest to sprawiedliwa kolej rzeczy, lecz idealnego świata za naszego życia raczej się nie doczekamy. Dlatego wolałbym, by prezydent Bydgoszczy zamiast rzucać retoryczne pytania, złożył jasną i stanowczą deklarację, że będzie robił, co w jego mocy, by uchronić bydgoszczan przed kolejną ryzykowną inwestycją.

Naszą zaś, zwykłych bydgoszczan powinnością jest jak najszybsze przekonanie prezydenta, że ostry sprzeciw budowie spalarni leży w jego politycznym interesie. Zrobić to możemy w jeden tylko sposób: poprzez czynny udział w protestach, które nie pozwolą urzędnikom zapomnieć o spalarni, zanim nie zapadną ostateczne rozstrzygnięcia.

Drugi temat, wobec którego dystansuje się bydgoski ratusz, to zagrożenie strajkiem w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych.
Powód wejścia związków zawodowych w spór zbiorowy z pracodawcą jest oczywisty. Załoga domaga się podwyżki. Nie dostała jej przez dwa ostatnie lata, mimo że płaca minimalna rosła w tym czasie dwukrotnie. Lider związków zawodowych w bydgoskich MZK mówi, że jeśli podwyżki nie będzie, to ludzie będą odchodzić z pracy, a pozostali nie dadzą sobie rady z wypełnianiem ubytków.
Co natomiast mają do powiedzenia władze miasta? Rzeczniczka prezydenta Bydgoszczy tak komentuje wieść o wejściu w spór zbiorowy w MZK: „Sprawa podwyższenia uposażenia pracowników spółki MZK to spór między związkami zawodowymi a Zarządem Spółki. ZDMiKP [czyli Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej – przyp. J.R.] realizuje i płaci spółce MZK zgodnie z zawartą umową transportową”.

Nie zdziwiłbym się, gdyby takie oświadczenie wydał reprezentant jakiejś prywatnej firmy, ale w ustach rzeczniczki szefa lokalnego samorządu brzmi ono, delikatnie mówiąc, dziwnie. Rozumiem, że finanse miasta nie są teraz w najlepszych stanie, ale to nie wyklucza empatii dla mieszkańców miasta i ludzi na jego rzecz pracujących. Poza tym, by budżet się spinał, chyba ważne jest także to, aby pasażerów wozili kierowcy i motorniczowie w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej, a nie umordowani nadgodzinami i zdegustowani niskimi zarobkami. To może być równie niebezpieczne, jak alkohol czy narkotyki.

Nie twierdzę, że prezydent i jego zastępca odpowiadający za komunikację publiczną powinni zastąpić szefostwo MZK w negocjacjach ze związkowcami. Powinni jednak wysłać czytelny sygnał do załogi i pasażerów MZK, że liczą się dla nich nie tylko bilanse płacowe. A tego w suchej niczym sprawozdanie księgowego odpowiedzi rzeczniczki prezydenta kompletnie zabrakło. Nawet odmowę trzeba umieć tak sformułować, by nie raniła i nie obrażała.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera