„Zachowanie Platformy Obywatelskiej świetnie ilustruje wiersz Juliana Tuwima o Zosi Samosi, która wszystko wie, wszystko sama robić chce, wszystko sama, sama, sama, wielka dama”.
Rozmowa z TADEUSZEM CYMAŃSKIM, wiceprzewodniczącym Klubu Parlamentarnego PiS
Zdaniem opozycji, PiS, wprowadzając projekt zmian w ordynacji wyborczej do samorządów, dokonało kolejnego „zamachu na demokrację”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 29447" >To bezpodstawny zarzut, świadczy o dużym poziomie napięcia wśród naszych oponentów. Bo czy my podejmujemy działania niezgodne z prawem? Zapewniam, że na naszych propozycjach skorzystają elektoraty wszystkich ugrupowań.
Najbardziej skorzysta koalicja rządząca: PiS, Samoobrona, LPR.
Skorzystają na tym wszyscy. Przecież nikt nie zabrania PO, żeby się porozumiewała z PiS, żeby się porozumiewała z innymi partiami. Nie chcę być uszczypliwy, ale przypomnę tę pogardę pod adresem partii A. Leppera ze strony PO, która kwestionowała wchodzenie do rządu A. Leppera, powtarzając, że oto barbarzyńcy znaleźli się w ogrodzie. Moim zdaniem, barbarzyństwem jest brak szacunku dla innych ludzi. A to cechuje Platformę. Nikt się nie rodzi na pustyni, tylko jest częścią Rzeczypospolitej Polskiej, również ten zagubiony, osaczony, może mało wykształcony wyborca z osiedla popegeerowskiego, który głosował na Samoobronę.
Zmiany w ordynacji, jak mówi opozycja, umożliwią Samoobronie zdobycie miejsc w radach dużych miast. I dodaje: to nagroda dla Leppera za większą powściągliwość w żądaniach dotyczących stanowisk.
PO i SLD cały swój intelekt wysilają, żeby to, co się dzieje w koalicji, zinterpretować w taki sposób, aby cały czas można było bronić tezy, że to jest handel, prymitywne kupczenie, zawłaszczanie, zamach. Tymczasem życie toczy się, może trochę mniej sprawnie niż byśmy chcieli, ale idziemy naprzód, a oni stoją i narzekają. A my działamy.
Jednak rok temu, kiedy SLD „majstrowało” przy ordynacji wyborczej do Sejmu, ostro skrytykowali to J. Kaczyński i PiS. Rządzący posłuchali opozycji, że reguł nie zmienia się na kilka miesięcy przed wyborami.
To, co proponujemy, nie jest rewolucją w ordynacji wyborczej, jaką chciała zafundować nam PO, składając projekt jednomandatowych okręgów wyborczych. Nasze zmiany są kosmetyczne. Prawdą jest, że to rozwiązanie premiuje tych, którzy chcą się łączyć, a tego nikt nikomu nie zabrania. Wydaje się, że PO ma jeszcze jeden problem, przypominam, że kiedy były wybory do Sejmu, na pytanie dziennikarzy, czy chce tworzyć koalicję z PiS, PO odpowiadała: dlaczego koalicja z PiS, przecież my dostaniemy powyżej 51 proc.
Aż tak to nie było, nie przypomina Pan sobie, jak liderzy PO mówili o przyjaciołach z PiS?
<!** reklama>Owszem, ale też mówili, że będą rządzić sami. Sam słyszałem jak Rokita mówił, że PO może dostać 51 proc. No i teraz oni są w kropce, bo muszą liczyć na siebie. Zachowanie PO świetnie ilustruje wiersz Juliana Tuwima o Zosi-Samosi, która wszystko wie, wszystko sama robić chce, wszystko sama, sama, sama wielka dama.
Posłowie PO nie są dłużni i recytują dla odmiany powojenny dwuwiersz z 1947 r: „Urna wyborcza to magiczna szkatułka wrzucasz Mikołajczyka, wychodzi Gomułka” i dodają: tym razem będzie podobnie, ludzie zagłosują na Marcinkiewicza, a wyjdzie im Lepper.
Zdecydowanie wolę wiersz o Zosi-Samosi.
Choć w sprawie ordynacji między PiS a PO jest wojna, to zjednoczyła was sprawa lustracji. Zgodnie z nowelizacją ustawy będzie zlikwidowany sąd lustracyjny, rzecznik interesu publicznego. W Internecie przeczytamy listę esbeków i tajnych współpracowników. Ale SLD ma zaskarżyć ustawę do Trybunału.
To, że w pewnych sprawach głosujemy z PO jednomyślnie, napawa mnie optymizmem. Oczywiście, ustawa budzi wątpliwości, podchodzimy do niej z respektem, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że to piekiełko, które było dotychczas uczy wstrzemięźliwości. Zwłaszcza przykład Z. Gilowskiej, która musiała odejść z rządu, choć, jak twierdzi, w jej teczce są „świstki”. Dzięki wprowadzonym zmianom nie będzie już miejsca na dziką lustrację. To jest krok do przodu.
Dlaczego PiS chce zawłaszczyć służbę cywilną? Podczas ostatniego przed wakacjami posiedzenia Sejmu przeforsowaliście również ustawę o służbie cywilnej, dzięki temu najwyższe stanowiska w administracji państwowej nie będą już obsadzane w drodze konkursów.
Przetargi też są obłożone procedurami konkursowymi, a wygrywa i tak ten, kto ma wygrać. A jeśli chodzi o służbę cywilną, to SLD zostawiło nam takie prezenty, że włos się jeży na głowie. Konkursów nie wygrywał najlepszy, lecz ten, który wygrać miał. Ta praktyka wypaczyła ideę służby cywilnej. Nasi ministrowie zastali w urzędach całe plejady, ale nie gwiazd, tylko zastępy i hordy ludzi, których SLD wprowadziło. Różnica między nami polega na tym, że my mówimy: było bebe, czasami cacy, a pan Kalisz z SLD mówi: było cacy, czasami bebe.
Nie obawia się Pan, że teraz apetyty działaczy PiS, Samoobrony i LPR na obsadzanie stanowisk będę rosły? I „hordy z nadania SLD” zastąpią przedstawiciele koalicji.
My nie zapisaliśmy w statucie PiS, że jesteśmy partią geniuszy czy aniołów. Ludzkie ułomności nie są nam obce, ale my o tym wiemy i mamy odwagę się z nimi zmierzyć.
Czy to dobre posunięcie, że likwidatorem Wojskowych Służb Informacyjnych został tak kontrowersyjny polityk jak Antoni Macierewicz?
Zdania są podzielone. Nawet wśród nas pojawiały się wątpliwości. Antoni Macierewicz ma trudny charakter, ale żeby rozwiązać problem WSI, trzeba uczciwości i odwagi, a tego Macierewiczowi odmówić nie można.
Jakie są Pana oczekiwania wobec tego rządu premiera Jarosława Kaczyńskiego?
To będzie rząd kontynuacji i dlatego głównie oczekuję realizacji programu. Ważne jest też, aby obywatele zobaczyli, że rząd jest zdeterminowany, nie na pokaz, ale naprawdę stara się sprawy załatwić. A to że stoi na czele Kaczyński, wpłynie na konsolidację rady ministrów, o co było trudno, odkąd w rządzie Marcinkiewicza znaleźli się szefowie dwóch partii koalicyjnych.
Premier Marcinkiewicz był zbyt miękki i musiał odejść?
Nie był miękki, ale wykorzystywano fakt, że nie jest szefem partii. Poza tym, te ciągłe spekulacje, czy dojdzie do pęknięcia w PiS, czy nie, czy będzie dymisja, czy nie, nie sprzyjały twardemu rządzeniu. A aby realizować program wyborczy potrzeba twardej ręki. Plany mamy ambitne i o tym mówił w exposé premier Kaczyński. Inna sprawa, że nie ma lepszego kandydata na prezydenta Warszawy od Kazimierza Marcinkiewicza.
I pewnie będzie kolejna wojna między PiS a PO, która w Warszawie wystawia na prezydenta H. Gronkiewicz-Waltz, a wy podobno szykujecie na nią jakieś kwity.
My niczego nie szykujemy na panią Gronkiewicz-Waltz. Owszem, są pewne sygnały co do jej działalności na stanowisku prezesa NBP, ale jeśli wszystko było w porządku, to nie musi się niczego obawiać. Pani Hania nie jest strachliwa, to śmiała kobieta i myślę, że podda się wyjaśnieniom. A co do wyborów samorządowych, to wojny nie przewiduję, choć pewnie temperatura kampanii będzie nie mniejsza od tej, jaka obecnie panuje na dworze. Ale przecież stawka jest wysoka.