https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bo para te tłoki wciąż tłoczy

Małgorzata Chojnicka
„Para - buch! Koła - w ruch!” Kto nie zna tego wiersza Juliana Tuwima? Ale maszyny, które poeta tak plastycznie opisuje, z krajobrazu prawie zniknęły.

„Para - buch! Koła - w ruch!” Kto nie zna tego wiersza Juliana Tuwima? Ale maszyny, które poeta tak plastycznie opisuje, z krajobrazu prawie zniknęły.

<!** Image 2 align=none alt="Image 170041" sub="Turyści oglądają parowóz „pod parą” w Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej / Fot. Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej">Prawie, bo są skanseny parowozów i linie kolejowe, na których jeszcze kursują one jako turystyczna atrakcja.

Wiózł Izabelę Łęcką

Miejscami, gdzie można jeszcze zobaczyć parowóz gotowy do drogi, są m.in. parowozownia w Wolsztynie i skansen w Chabówce. Z powodzeniem działa też Żnińska Kolej Powiatowa, która rocznie przewozi od 80 do 100 tys. turystów, a w Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej można obejrzeć zabytkowy tabor kolejowy, produkowany od roku 1890 do lat 70. XX wieku. Zbiór składa się z ponad 50 lokomotyw, pochodzenia polskiego, niemieckiego, austriackiego, angielskiego i amerykańskiego, kilkudziesięciu wagonów oraz pługu śnieżnego.

<!** reklama>- Mamy m.in. parowóz z 1890 roku, który był wypożyczany do filmów - mówi Zbigniew Gryzgot, kustosz muzeum w Jaworzynie, a zarazem emerytowany maszynista. - Wystąpił on w „Lalce” i „Rodzinie Połanieckich”. Dysponujemy też czynnym parowozem TKt48-18, który można w każdej chwili uruchomić.

Turystyka sentymentalna

- Parowóz w świadomości społecznej istnieje dwojako - mówi Tomasz Opaska, pracownik wolsztyńskiej parowozowni, którą zarządza spółka PKP CARGO SA. - Starsi pamiętają czasy, gdy pociągi prowadziła lokomotywa parowa i tak właśnie docierali do szkoły czy na wakacje. To wspomnienia z młodości, więc przyjemne... Dzieci i młodzież parowóz znają z filmów i bajek oraz wciąż popularnych kolejek do zabawy. Dziś więc turyści wybierają podróż pociągiem parowym i zwiedzanie skansenów, by przenieść się do czasów młodości albo widzieć swoją kolejkę zabawkę w normalnej skali.

Tak czy inaczej, zdaniem pracownika wolsztyńskiej parowozowni, parowóz jest piękny i choć przytłacza swym ogromem i czarną barwą, budzi szacunek dla jego konstruktorów i ciężkiej pracy maszynistów, którzy te pojazdy prowadzili.

- Kolej parowa to chyba też najlepszy przykład obiektu fascynującego i panie, i panów, i dzieci - dodaje Tomasz Opaska.

Parowozownia w Wolsztynie wyróżnia się spośród innych tego typu miejsc tym, że jako jedyna w tej części świata do dziś codziennie przekazuje parowozy do prowadzenia normalnie kursujących pociągów pasażerskich na liniach normalnotorowych (czyli o szerokości 1435 mm).

Codziennie o szóstej

- W Wolsztynie, powiatowym mieście w zachodniej Wielkopolsce, parowozownia od ponad stu lat nieprzerwanie wykonuje tę samą pracę przy utrzymaniu lokomotyw parowych - mówi Tomasz Opaska. - Codziennie jeden parowóz wyrusza w trasę, dowożąc pasażerów do Leszna czy Zbąszynka. Kto znajdzie się o szóstej rano w Wolsztynie z zamiarem dostania się do Leszna, czy tego chce czy nie, będzie dowieziony pociągiem ciągniętym przez parowóz. Oczywiście cena biletu, komfort podróży i czas przejazdu są takie jak w pociągu z lokomotywą spalinową. To właśnie te pociągi przyciągają do nas turystów z całego świata.

W Wolsztynie znajduje się parowóz Pm36-2 - wyprodukowano jedynie dwie takie sztuki. Parowóz z numerem 1 w 1937 roku na wystawie w Paryżu otrzymał złoty medal za nowatorski opływowy kształt.

- Przepadł podczas drugiej wojny światowej i do dziś oglądać możemy jedynie drugi egzemplarz, który jest właśnie w Wolsztynie - mówi Tomasz Opaska.

Od dziesięciu lat działa Bydgoskie Towarzystwo Przyjaciół Kolei, zrzeszające około 30 członków. Od 2004 roku prowadzi (istniejącą od 1992 r.), Izbę Tradycji Bydgoskich Dróg Żelaznych na stacji Bydgoszcz Główna (w głównym budynku dworca, wejście z peronu 3). Prezentowane są tam dokumenty, fotografie, książki, rysunki techniczne, prace dyplomowe zlikwidowanego przed kilkoma laty Technikum Kolejowego w Bydgoszczy, gwizdki, opaski, torby konduktorskie, latarki, „lizaki”, trąbki sygnałowe i chorągiewki, latarnie naftowe i gazowe - parowozowe, wagonowe, semaforowe z różnych wytwórni z XIX i XX wieku. Są mundury i czapki kolejowe z całej Europy, meble i urządzenia kas biletowych i biur kolei, zegary stacyjne, a nawet bilety z całego świata.

Ukryte piękno

- Część z nas pochodzi z rodzin o kolejarskich tradycjach, ale większość nie - mówi Filip Bebenow z Bydgoskiego Towarzystwa Przyjaciół Kolei. - Każdy z nas w dzieciństwie bawił się miniaturowymi pociągami, spacerował w okolice stacji kolejowej i godzinami obserwował pociągi. Niektórzy wybrali kolej jako miejsce pracy, dla innych to hobby. Wszyscy jednak odkryliśmy jej na pierwszy rzut oka niezauważalne piękno - kolej to unikatowy system społeczno-techniczny, zachwyca swoim uporządkowaniem i logiką. Każdy z nas specjalizuje się w czymś. Jedni wolą sprawy techniczne - lokomotywy różnych trakcji, naprawy toru, systemy zabezpieczenia ruchu kolejowego. Inni - organizację kolei, układanie rozkładów jazdy, analizowanie ofert przewoźników. Jeszcze inni chcieliby przejechać wszystkie trasy kolejowe w Polsce, więc w każdej wolnej chwili podróżują pociągami. Jedni zakochali się w czarnych i dymiących potworach, które rozpoczęły rewolucję przemysłową i zmieniły oblicze światowej gospodarki, inni zaś mknące setki kilometrów na godzinę pociągi kolei dużych prędkości...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski