https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Teraz gramy tym, co mamy

Tadeusz Nadolski
Z pierwszym dniem lutego zakończył się ruch kadrowy w klubach Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet. Teraz już do końca sezonu trzeba grać - mówiąc trochę kolokwialnie - tym, co się ma. Zmiany personalne to zawsze wypadkowa kilku czynników - umiejętności i charakteru danej zawodniczki, zasobności klubowej kasy oraz losu (kontuzje).

Z pierwszym dniem lutego zakończył się ruch kadrowy w klubach Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet. Teraz już do końca sezonu trzeba grać - mówiąc trochę kolokwialnie - tym, co się ma. Zmiany personalne to zawsze wypadkowa kilku czynników - umiejętności i charakteru danej zawodniczki, zasobności klubowej kasy oraz losu (kontuzje).

<!** Image 2 align=right alt="Image 144694" sub="Jasmine Young (nr 31) rozegrała w barwach Artego dotąd dwa mecze. /Fot. Tadeusz Pawłowski ">Ten pierwszy warunek dotyczy przede wszystkim koszykarek zagranicznych - w tym oczywiście amerykańskich - które nie zawsze potrafią odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. Spójrzmy teraz na bydgoskie podwórko. Rekonstrukcja (wzmocnienie?) zespołu dotyczyła trzech kluczowych w każdej ekipie pozycji - 1, 2 oraz 5. Dlatego koszulki Artego kolejno w ostatnim czasie ubierały - środkowa Aleksandra Chomać, rozgrywająca Jasmine Young oraz rzucająca Ryan Coleman. Trudno po kilku (a w przypadku Coleman - jednym) występach pokusić się o rozstrzygające opinie. Widać jednak, że Chomać z każdym meczem jest coraz bardziej przydatna, a Young i Coleman znacznie przyspieszyły grę Artego. Z optymizmem więc czekamy na następne pojedynki drużyny prowadzonej przez Adama Zieminskiego, choć po najbliższym w Gorzowie nie należy się wiele spodziewać.

* * *

<!** Image 3 align=right alt="Image 144694" sub="Ryan Coleman zadebiutowała w piątek
w pojedynku z MUKS Poznań (74:51). Fot. Tadeusz Pawłowski ">Wydarzeniem ostatniej kolejki w II lidze koszykarzy (grupa A) był snajperski wyczyn Artura Gliszczyńskiego.

Rozgrywający KPSW Astorii w Warszawie w meczu z Legią zdobył 38 pkt, trafiając 8/10 trójek.

Zawsze w takim przypadku rodzi się pytanie, czy jeden superstrzelec potrafi sam dać swojej drużynie zwycięstwo. Oczywiście, nie.

Jeśli chodzi o Gliszczyńskiego to nie jest on akurat zawodnikiem, jak to często bywa z tego typu graczami, który myśli o swoich indywidualnych osiągnięciach i statystykach.

Widzi bowiem bardzo dużo na boisku, potrafi odegrać piłkę koledze, który jest na lepszej pozycji, a gdy ma trochę miejsca i swój dzień jest bezlitosnym egzekutorem.

* * *

<!** Image 4 align=right alt="Image 144694" sub="Arur Gliszczyński w Warszawie zdobył dla KPSW Astorii 38 punktów Fot. Radosław Sałaciński">Przejdźmy teraz do rozgrywek na najwyższym szczeblu. Już od dłuższego czasu czarne chmury zbierają się nad grającym w PLK zespołem Sportino. W drużynie z Kujaw od początku sezonu doszło już do kilku zmian na stanowisku trenera. Od niedawna roli ratownika podjął się znany i ceniony w regionie i kraju Aleksander Krutikow. Czy popularny Sasza zdoła uratować dla Inowrocławia ekstraklasę? Szanse są już tylko iluzoryczne. W tym sezonie po rundzie zasadniczej ligę automatycznie opuszczają zespoły, które zajmą dwa ostatnie miejsca - trzynaste i czternaste. Przypomnijmy, że na siedem kolejek przed końcem tego etapu Sportino jest czerwoną latarnią w tabeli z zaledwie dwoma zwycięstwami na swoim koncie. Do pierwszego (12.) bezpiecznego miejsca, które obecnie okupuje Kotwica Kołobrzeg, inowrocławianie już tracą trzy punkty. Konfrontacje z potentatami Sportino ma za sobą. Teraz walczyć będzie przeważnie z - także mającymi nóż na gardle - sąsiadami. To oznacza, że wcale nie będzie łatwiej.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski