Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten tytuł mnie zmobilizował - wywiad z Adamem Skowrońskim

Jarosław Hejenkowski
Pod jego rządami sanatorium „Przy tężni” z brzydkiego kaczątka zamieniło się w pięknego łabędzia. Adam Skowroński zdobył najwięcej głosów w kolejne edycji naszej zabawy. Rozmawiamy z Adamem Skowrońskim, który został wybrany przez Czytelników Inowrocławianinem 2012 Roku.

Pod jego rządami sanatorium „Przy tężni” z brzydkiego
kaczątka zamieniło się w pięknego łabędzia. Adam Skowroński zdobył najwięcej
głosów w kolejne edycji naszej zabawy. Rozmawiamy z Adamem Skowrońskim, który
został wybrany przez Czytelników Inowrocławianinem 2012 Roku.

W plebiscycie na Inowrocławianina 2012 Roku oddano łącznie
blisko 2 tysiące głosów. Najwięcej uzyskał szef solankowego sanatorium, z
którym rozmawialiśmy kilka dni temu.

<!** Image 2 align=middle alt="Image 209844" >- Jaki był dla Pana 2012 rok?

- Bardzo pracowity. Kończyliśmy modernizację sanatorium i
ważne było, żeby wszystko dopiąć i przygotować się do twardych warunków
rynkowych, w szczególności pod kątem kontraktu z NFZ na lata 2014-2016. Był to
jednak bardzo dobry rok pod kątem działalności, osiąganych wyników i
stabilizacji firmy.

- Czy branża uzdrowiskowa przeżywa kryzys, jak inne, czy
jest dobrze?

- Następuje transformacja. W lecznictwie uzdrowiskowym
podmioty, które nie sprostają wymogom, będą z tego rynku wypadać. Te, które
nadążają za oczekiwaniami i wychodzą im naprzeciw, rozwijają się. Zawsze
chcieliśmy być w tej drugiej grupie.

<!** reklama>- Czy te zmiany grożą zniknięciem jakiegoś z inowrocławskich
sanatoriów?

- W mojej ocenie, na przestrzeni trzech ostatnich lat,
nastąpiły pozytywne zmiany. Widać zresztą gołym okiem, jak każde z nich się
modernizowało, bo nikt nie chciał zostać w tyle. Konkurencja działa zawsze
mobilizująco. Inowrocławskie sanatoria w ostatnich latach znacząco się
rozwinęły. My 3 lata temu zaczęliśmy proces modernizacyjny. Wtedy też zapowiadano,
że powstanie kolejne sanatorium, ale my konkurencji nigdy się nie baliśmy.
Możemy dziś zresztą porównać, gdzie jesteśmy my, a co zrobiono w zakresie
nowego sanatorium, które miało powstać. Kierowana przeze mnie placówka jest
jedną z lepszych w województwie i jest przykładem, że nie tylko niepubliczne
sanatoria mogą się rozwijać.

<!** Image 3 align=middle alt="Image 209844" >- Ile godzin dziennie trzeba pracować, żeby taka firma
dobrze funkcjonowała?

- Dużo. Taka transformacja to głębokie zmiany. 3 lata temu
to sanatorium nie odpowiadało wymogom związanym z lecznictwem. Baza zabiegowa i
noclegowa były kiepskie, sprzęt był zużyty, a podczas mrozów przemarzały nam
nawet stropy. Wiele rzeczy musieliśmy robić we własnym zakresie, bo nie było
wiele pieniędzy. To był bardzo trudny moment i trzeba przyznać, że osoby, które
się wtedy tu leczyły, wykazały wielką wyrozumiałość. Tu był przecież hałas,
niemal każdy centymetr był skuty. Dlatego mam bardzo duży szacunek dla naszych
kuracjuszy. Duże wsparcie udzielił nam też samorząd województwa, a w szczególności
marszałek. Jeśli chodzi o czas pracy, to wszystko zaczyna się około godziny 7,
a kończę po 16, czasem po 17. Ponadto bywam tu bardzo często w soboty i
niedziele. Można powiedzieć, że żyję tym sanatorium, choć cierpi na tym
rodzina. Ale mam pasję, a bez niej niewiele się udaje. Poza tym lubię, gdy
robota jest dobrze wykonana.

<!** Image 4 align=middle alt="Image 209844" >- Gdy już Pan wraca do domu, to co Pan robi?

- Hoduję papugi. Zapraszam kiedyś do siebie, do Batkowa.
Codziennie po pracy mam kontakt z ptakami. Obecnie mam ich około 50. Mam specjalnie
wydzielone pomieszczenia dla nich na lato i zimę. Rodzina, w szczególności
żona, podzielają tę pasję. Mam też dwie córki i młodsza, która studiuje na UMK,
podziela odrobinę te hobby. Drugą moją miłością jest sport, a zwłaszcza
koszykówka. Sport to zresztą nie tylko hobby, ale także także wykuwanie
charakteru. Polecam wszystkim młodym ludziom. Grałem w Noteci, Włocłavii i AZS
Toruń. Najpierw byłem na pozycji środkowego, a później skrzydłowego.

- Czy taki tytuł jest czymś motywującym do dalszego działania?

- Przede wszystkim, to dla mnie wielki zaszczyt. Jest miło,
gdy są ludzi, którzy doceniają to, co się robi mimo trudności i komplikacji.
Ten tytuł jest bardzo mobilizujący dla mnie, jako człowieka, który chce zrobić
dla tego lokalnego środowiska jest najwięcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!