https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tata ciężko chorej Zuzi prosi Straż Miejską o umorzenie kosztów odholowania auta

Panu Radosławowi zależało, by zaparkować jak najbliżej izby przyjęć. Jego córka Zuzia jest niepełnosprawna. W dniu, w którym przybył do szpitala zakaźnego, podejrzewał, że dziecko może mieć sepsę
Panu Radosławowi zależało, by zaparkować jak najbliżej izby przyjęć. Jego córka Zuzia jest niepełnosprawna. W dniu, w którym przybył do szpitala zakaźnego, podejrzewał, że dziecko może mieć sepsę Dariusz Bloch
W jeden z niedzielnych wieczorów pan Radosław przyjechał z dzieckiem do szpitala na ul. Floriana. Auto postawił na „kopercie” nie bacząc na pobliski remont drogi. Noc spędził na oddziale, a jego samochód zniknął.

Zuzia wcale nie jest „niedzielną” pacjentką. W szpitalu zakaźnym bywa bardzo często. Ostatnio całodobowo czuwał nad nią tata. W tym roku mała skończy sześć lat. Choruje od urodzenia (m.in. wrodzone zrośnięcie dróg żółciowych, martwica jelita krętego, wrodzona stenoza płucna, żylaki przełyku, owrzodzenie dwunastnicy, uporczywe biegunki, marskość wątroby, którą prawdopodobnie trzeba będzie przeszczepić).

Jak najbliżej izby...

- W tamten wieczór podejrzewaliśmy najgorsze, myślałem, że to sepsa - mówi ojciec dziewczynki. - Od doby walczyliśmy z bardzo wysoką gorączką, okazało się, że jesteśmy bezradni. Kolejny raz zjawiliśmy się więc w szpitalu przy Floriana. Samochód, jak zwykle, zaparkowałem na „kopercie”, bo Zuzia jest niepełnosprawna. Po lewej stronie ulicy prowadzone były roboty drogowe. Oznakowanie parkingu zaklejono taśmą, ale w widoczny sposób nie poinformowano kierowców o zakazie parkowania. Nie było też zakazu zatrzymywania się. Zależało mi, by stanąć jak najbliżej izby przyjęć...

W poniedziałek ok. godz. 11 po aucie nie było śladu, a na ulicy ustawione zostały barierki uniemożliwiające parkowanie. Pan Radosław odnalazł swój wóz na parkingu przy ul. Przemysłowej, bo tam trafiają samochody ściągane z ulic na zlecenie Straży Miejskiej. Odzyskał auto, gdy wpłacił bez mała 500 zł. - Dla mnie, dla jedynego żywiciela rodziny, to był szok - denerwuje się mężczyzna. - Prosiłem, by komendant straży zwrócił mi pieniądze w obliczu tak dramatycznych okoliczności. Usłyszałem, że mogę napisać odwołanie, ale obawiam się, że nikt mnie nie zrozumie.

Od strażnika do urzędnika

Okazuje się, że ani Straż Miejska, ani Urząd Miasta nie są na tyle kompetentne, by zwolnić kogokolwiek z kosztów, co więcej, przedstawiciele obu instytucji zaznaczają, że złamaliby prawo, gdyby oddali pieniądze panu Radosławowi. - Jeśli nie było błędów proceduralnych z naszej strony, to nie ma podstaw do zwrotu kosztów. Usługa została wykonana, poza tym nie do końca słuszne są zarzuty o niewłaściwym oznakowaniu terenu - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy SM, wskazując jednocześnie ratusz jako jedynego właściwego adwersarza, bo to urząd dysponuje pieniędzmi ściągniętymi za holowanie.

Rzecznik straży przypomina też sobie, że obowiązywała kiedyś w mieście uchwała dotycząca umarzania rozmaitych opłat w obliczu zdarzeń losowych.
Sprawdzamy to. Ratusz o takiej ustawie nic nie wie i... radzi odbyć ludzką rozmowę z municypalnymi.

- Co by pan zrobił na miejscu tego ojca - pytamy Arkadiusza Bereszyńskiego.
- To nie ma znaczenia, choć pewnie starałbym się przestrzegać przepisów. Miewałem w życiu różne przypadki losowe, ale nie o to chodzi, bym tłumaczył, że nigdy nie miałem założonej blokady na kole, ani nie miałem usuniętego samochodu. Ktoś by pomyślał, że się wymądrzam, tyle tylko, że ja się teraz wypowiadam nie jako Arkadiusz Bereszyński, ale jako rzecznik prasowy, mówię w imieniu formacji - tłumaczy. - A my, powtarzam, nie możemy naginać prawa.

Ciężko o optymizm

Pozostaje mieć nadzieję, że sprawa pana Radosława skończy się dobrze, i że znajdzie się sposób na odmienne traktowanie przypadków bezczelnego łamania prawa drogowego, od sytuacji dramatycznych, choć przykłady znalezione w innych polskich miastach nie napawają optymizmem. Na przykład w zeszłym roku w Warszawie municypalni odholowali z całą pewnością niewłaściwie zaparkowane auto lekarki, która miała pilne wezwanie do hospicyjnego pacjenta (i znaczek za szybą: „lekarz, pilna wizyta”). Stołeczny ratusz obiecał, że przyjrzy się sprawie. Co zrobi bydgoski?

Komentarze 24

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MAX OBSERWATOR
ZARZĄD DRÓG USTAWIA TAKIE IDJOTYCZNE ZNAKI

ROBI LODŻIĄ NA ZŁOŚĆ....

TEN URZĘDNIK ZIONIE ZŁOŚCIĄ I NIE NIENAWIŚCIĄ DO OTOCZENIA ROBIĄC TAKIE ZAKAZY

DO ZWOLNIENIA TEGO URZĘDNIKA CO TAKIE MANEWRY ROBI I STAWIA ZNAKI JAK POPADNIE ! ! !! ! ! !

POSTOJE DLA TAXI PO OBCINALI

POD KNAJPĄ STANĄĆ NA STARÓWCE NIE MOŻNA ZJEŚĆ OBIAD KOLACJE NIE MOŻNA

CO TO ZA KRAJ ? ? ? ? ? ?
m
michał
przy szpitalu wojskowym zarząd dróg ustawił znaki zakazu z tablica holownik , pod szpitalem dzieciecym to samo i na floriana to samo, dlaczego dyrektorzy szpitali nie pisza do zarządu dróg o dopuszczenie - stworzenie miejsc parkingowych , Straz miejska egzekwuje przepisy .
j
jachta
Tablice rejestracyjne też do czegoś służą.Miejsce parkowania było szczególne i należy zadać sobie pytanie ,co było przyczyną i powodem takiego a nie innego usytuowania pojazdu,tym bardziej,że dzieje się to na wysokości szpitala i wąskim gardle,a na dodatek jest prowizorka w oznaczeniu na ul.Floriana
j
jachta
Skoro jesteś rzecznikiem Prezydenta to gratuluję braku inteligencji !!! Należysz zapewne do tych co ustalają idiotyczne procedury zapominając o podmiotowości człowieka.Bujaj się hipokryto i koryfeuszu.
K
KO
Skoro tak was poruszył smutny los pana Radosława, to może zrzucicie się na opłatę za holowanie? Bo jakoś nie widzę tu winy straży, urzędników, czy firmy holującej pojazdy. Wszyscy zrobili to, co do nich należało.
s
szopieraj
To ze podatek placi sie I to ze dziecko chore to pokazuje na jaka pomoc jest zdolne bydgoskie miasto poprostu hanba
j
jachta
To nie pierwszy przypadek w skali naszego miasta.Upokarzanie ludzi to domena aktualnie sprawujących władzę w Bydgoszczy i nie tylko.Pan Radosław niech docieka swoich racji z powództwa cywilnego.Uważam,że jego przypadek jest świetnym dla wymiaru sprawiedliwości zdarzeniem na bezmyślność ludzi parających się tym interesem.Rozumiem Pański ból,niepokój i obawy tego dnia gdy odwoził pan dziecko nie po raz pierwszy do tego szpitala.Proszę zasięgnąć porady w bydgoskiej palestrze i udowodnić okrutnym urzędnikom ich obojętność wobec Nas.Proszę w pozwie domagać się także zadośćuczynienia za niepokój i lęk z tytułu grabieży Pańskiej własności.To ich zasranym obowiązkiem było ustalić właściciela pojazdu,skontaktować się z nim i stać się arbitrem ,a nie ciemiężcą.Jestem przekonany że w takiej sytuacji finał negocjacji byłby dla Pana pomyślny.Szpital wyraziłby zgodę by mógł Pan zaparkować na ich terenie.Rzecz w tym,iż każdy osioł jest uparty i skrywa się za procedurami,które są wrogie dla obywatela!!!!!!!!!!nav
j
jon
Banda hien
j
jachta
Cała prawda i taka jest prawda.Ot Polska wolność i demokracja.Tylko gnębić i czyhać na prostych zwykłych ludzi.
j
jachta
Znalazł się filozof i obrońca paskudnej i uciążliwej formacji dla Bydgoszczan.
M
MAX OBSERWATOR
OD STRAŻNIKA DO URZĘDNIKA PO SZPITALNE ŁÓZKO

STANĄŁ NA KOPERCIE BO PRZYWIÓZŁ CHORE DZIECKO DO SZPITALA

A GDZIE MIAŁ STANĄĆ Z CHORYM DZIECKIEM NA DRZEWIE CZY MOŻE ZAPARKOWAĆ NA KANALE BYDGOSKIM ? ? ? ? ? ?

ODWAŻNI SA NA BLOKADACH A JAK KIJE BUTELKI KAMIENIE LATAJĄ PO ULICACH-TŁUKĄ SIĘ TO ICH NIE MA hahhahahahhaha

OD KAŻDEGO WYKROCZENIA MA PRAWO SIĘ ODWOŁAĆ DO ODPOWIEDNIEGO SĄDU TAK JAK Z KAŻDYM MANDATEM KARNYM .
B
Beti34
Bardzo smutny artykuł na wszystko są przepisy kompetętne i upoważnione urzędy na to żeby sciągnąć z nas należności w sprawie umorzeń to tylko lepiej umrzeć :( Przykre
a
asdfg
A skąd strażnicy mieli wiedzieć o całej sytuacji? Czy w samochodzie była umieszczona kartka z nr tel? Podejrzewam że nie. Panowie wykonali swój obowiązek, a że samochody ściąga forma prywatna która ma swój cennik to teraz wychodzi na to że ona powinna oddać pieniądze. Wszyscy jesteście bardzo ograniczeni bo wieszacie psy na strażnikach a nie na urzędasach którzy wymyślają debilne prawa, procedury tylko żeby wszystko jak najbardziej zamotać.
p
płacący na darmozjadów
W nocy pijaczki urządzili sobie libacje u nas na klatce w bloku - zadzwoniłem na SM i dyspozytor powiedział mi że ma patrol w Fordonie i nie dojedzie - szkoda że jak auto źle stoi to są w 3 min - policja sprawe załatwiła w 10 min!!! szkoda pisac - rozwiazać ta bande nieudaczników!!!!
d
dzida
To samo na Seminaryjnej. Przed Pulmonologicznym też nie ma gdzie zaparkować. Są miejsca, w których pozostawiony samochód nikomu nie wadzi, a gdy tylko się oddalić od auta czarne larwy zaraz wypełzają z zakamarków.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski