Janina Sikorska, Jan Koziorowski, Piotr Jóźwiak i Przemysław Dorosz mieli okazję zetknąć się z Janem Pawłem II osobiście. Dziś wspominają, jaki wpływ na ich życie wywarły te spotkania.
W 2004 roku był Pan przewodniczącym Rady Miasta. To właśnie w czasie tej kadencji zapadła decyzja, by nadać Janowi Pawłowi II tytuł Honorowego Obywatela Inowrocławia.
<!** Image 2 align=none alt="Image 170929" sub="Kiedy nadawano papieżowi Janowi Pawłowi II tytuł Honorowego Obywatela Inowrocławia, Jan Koziorowski był przewodniczącym Rady Miasta. Wraz
z delegacją inowrocławskich oficjeli został on przyjęty przez Ojca Świętego Nadesłane">Jan Koziorowski: - Pragnę przypomnieć, że ta uchwała została podjęta jednogłośnie. W radzie zasiadali ludzie z różnych partii, o rozmaitych poglądach, jednak w tym przypadku wszyscy potrafili się wznieść ponad codzienne podziały i spory. To był dla nas zaszczyt, że Jan Paweł II zgodził się przyjąć tytuł Honorowego Obywatela Inowrocławia. Połowa ówczesnej rady pojechała w delegacji do Watykanu, by wręczyć papieżowi insygnia. Wraz z nami pielgrzymowała do Rzymu licząca 200 osób grupa inowrocławian.
Czy to było Pana jedyne osobiste spotkanie z Janem Pawłem II?
Jan Koziorowski: - To było moje pierwsze tak bliskie spotkanie z Janem Pawłem II i towarzyszyło mi, jak pewnie wszystkim uczestnikom tej delegacji, ogromne wzruszenie. Jednak jeszcze zanim Karol Wojtyła został wyniesiony na Stolicę Piotrową, znałem jego twórczość, dokonania naukowe, czytałem wydane przez niego książki. Już wtedy widać było, że jest indywidualnością, osobą nieprzeciętną, która wyróżnia się w całym Kolegium Kardynalskim, że jest to człowiek o wielkim autorytecie moralnym. Przez całą posługę kapłańską i pontyfikat rzucała się w oczy wielka dobroć, serce i mądrość Karola Wojtyły i to nie tylko jako kapłana, ale przede wszystkim człowieka. Miał wyjątkowy dar zjednywania ludzi. Po prostu był tak szczery i otwarty, że ludzie Go słuchali, ufali Mu i wierzyli. Potrafił dotrzeć do młodzieży, był ich duchowym przywódcą i młodzi ludzie też szli za nim. To był święty człowiek, który przerósł swoją epokę.
<!** reklama>Należy pan do pokolenia JPII. Co, Pana zdaniem, dziś zostało w nas z nauk, które przekazywał Ojciec Święty?
Przemysław Dorosz: - Miałem okazję tylko raz uczestniczyć osobiście w pielgrzymce Jana Pawła II. Pojechałem 7 czerwca 1999 roku do Bydgoszczy wraz z grupą przyjaciół. Byłem wtedy szesnastoletnim chłopakiem. Pamiętam te tłumy wiwatujących ludzi, eskalację radości. Po prostu w sercu czuło się euforię. Myślę, że każdy, kto uczestniczył w takim osobistym spotkaniu z Ojcem Świętym poczuł się lepszym człowiekiem. Choć mówił do wszystkich, to miałem wrażenie, że zwraca się tylko do mnie. Podczas tego spotkania zacząłem dostrzegać i cenić inne wartości: że trzeba być dobrym dla innych, słabych, starszych, chorych, umieć przebaczać. I chyba to pozostało.
Pani była także w delegacji, która udała się do Watykanu, by wręczyć insygnia Janowi Pawłowi II? Jak Pani to wspomina?
Janina Sikorska: - Nie należę do pokolenia JPII, jednak już w momencie, gdy nadawaliśmy tytuł Honorowego Obywatela Inowrocławia Janowi Pawłowi II, wiedziałam, że muszę znaleźć się w gronie osób, które pojadą w delegacji. Przez całą drogę, w czasie podróży zastanawiałam się, czy tylko przewodniczący Jan Koziorowski i prezydent Ryszard Brejza będą mogli być na audiencji papieskiej, czy pozostali członkowie delegacji też dostąpią tego zaszczytu. Kiedy ówczesny arcybiskup Henryk Muszyński poinformował nas, że cała delegacja Rady Miasta Inowrocławia będzie mogła w niej uczestniczyć, kamień spadł mi z serca. Bardzo mi na tym zależało, by być blisko papieża. Zwłaszcza, że to był akurat bardzo trudny okres w moim życiu. Niespełna rok wcześniej zmarł mój ojciec, co bardzo przeżyłam, miałam też inne problemy. Kiedy przyszedł po nas ojciec Heimo i powoli wchodziłam po schodach prowadzących do stóp tronu papieskiego, opanowało mnie ogromne wzruszenie. Czułam duchowe, mistyczne połączenie z Ojcem Świętym, gdy patrzyłam na jego dobrotliwą, zmęczoną twarz. Obraz z tego zdarzenia, kiedy miałam okazję być tak blisko papieża, pozostał w moim sercu do dziś.
Co Pani najbardziej zapamiętała z długiego pontyfikatu Jana Pawła II?
Janina Sikorska: - Szczególnie pamiętam jeden moment. Mój ojciec był wielkim fanem telewizji i to od niego dowiedziałam się, że kardynał Karol Wojtyła z Krakowa został papieżem i przybrał imię Jan Paweł II. Kiedy Ojciec Święty przyjechał po raz pierwszy do Polski, moja mama nie odchodziła od telewizora. Nie było wtedy jeszcze wideo, więc nie można było nagrać przebiegu papieskiej wizyty. Kupiliśmy jej na gwiazdkę płytę z tej pielgrzymki, by mogła ją odtwarzać na adapterze i słuchać papieskich homilii. Mama powiedziała wtedy, że to był najwspanialszy prezent, jaki dostała.
Ile razy miał Pan okazję zobaczyć na żywo Jana Pawła II i które z tych spotkań było dla Pana najważniejsze?
Piotr Jóźwiak: - Uczestniczyłem w pielgrzymce na 20. lecie pontyfikatu Jana Pawła II. Pojechałem do Rzymu z grupą z Wągrowca. To było dla mnie ogromnym przeżyciem, bo wtedy po raz pierwszy byłem tak blisko Ojca Świętego. Takich spotkań było jednak więcej. Z ogromnym wzruszeniem wspominam wręczenie sakry biskupiej w Rzymie księdzu Tomaszowi Pecie z Kazachstanu. Miałem wtedy łzy w oczach. Jako radny uczestniczyłem w delegacji, która pojechała do Watykanu, by przekazać insygnia Janowi Pawłowi II, gdy nadaliśmy mu tytuł Honorowego Obywatela Inowrocławia. Uczestniczyłem też w delegacji, która pojechała do Rzymu do grobu Ojca Świętego, by oddać Mu hołd. To było dwa lata po tym, gdy został Honorowym Obywatelem naszego miasta. To była niezwykła podróż. Mieliśmy wypadek, autobus został zniszczony całkowicie, a my wyszliśmy z niego cało. To był cud. Wieźliśmy ze sobą kopię Madonny Uśmiechniętej z Dzieciątkiem z kościoła pw. Imienia Najświętszej Marii Panny czyli dzisiejszej bazyliki. Myślę, że Matka Boska nas uchroniła, bo jechaliśmy do naszego papieża. Uczestniczyłem też w pielgrzymkach Ojca Świętego w Polsce, jednak wtedy nie byłem tak blisko Niego.
Jaki wpływ Jan Paweł II wywarł na Pana życie i czy teraz po beatyfikacji będzie Pan prosił Go o pomoc w trudnych sprawach?
Piotr Jóźwiak: - Zawsze, kiedy miałem okazję być w pobliżu Jana Pawła II, to miałem uczucie, że jest to człowiek święty. Nawet wtedy, gdy stałem w tłumie podczas pielgrzymek do Polski. Emanowała od Niego taka dobroć. Zresztą wystarczy zobaczyć, jak ludzie podczas tych jego wizyt się zmieniali, jaką przechodzili przemianę, potrafili się zjednać. Szkoda, że teraz niektórzy zapominają o papieskich naukach, bo łatwiej by się nam żyło. Każdy jego przyjazd przynosił dobre owoce dla Polaków i Polski. Już teraz mamy tyle dowodów jego świętości, że to oficjalne wyniesienie na ołtarze, to tylko formalność. Na pewno nieraz będę prosił Go w trudnych sprawach o pomoc i wstawiennictwo. Mnie nie dziwi, że tak szybko został ogłoszony błogosławionym. Ogromne rzesze ludzi przekonane były o Jego świętości tuż po śmierci, kiedy na Placu Świętego Piotra tłumy wznosiły okrzyki Santo Subito.