Panie wybrały się do Wiecznego Miasta autobusem rejsowym. Mówią, że to najlepsza i niedroga forma zwiedzania ciekawych miejsc. Pod warunkiem, że ma się obok bratnią duszę.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172910" sub="Magdalena Woźna (druga z lewej) i Janina Woźniak z wnukiem Piotrem w towarzystwie Nigeryjki spotkanej w Rzymie / fot. Archiwum">Kiedy podjęłyście Panie decyzję o podróży do Watykanu na uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II?
Magdalena Woźna: Udział w tym wielkim wydarzeniu planowałyśmy od dawna. Nie wyobrażałyśmy sobie, aby mogło nas nie być w Watykanie, kiedy dzieją się tak ważne sprawy.
Janina Woźniak: Często jeździmy wspólnie na pielgrzymki. Od dawna oczekiwałyśmy na ogłoszenie, że Jan Paweł II jest błogosławionym. Kiedy byłyśmy w Jerozolimie, przyrzekłyśmy sobie, że pojedziemy na beatyfikację. Trochę się bałyśmy, że będzie się to przeciągać, a my jesteśmy już starsze panie i możemy nie zdążyć. Ale zdążyłyśmy. Miałam to szczęście, że mogłam już zabrać wnuka Piotra. Bardzo przeżył to, co działo się w związku z uroczystościami.
Czy Panie bywałyście już wcześniej w Rzymie lub brałyście udział w spotkaniach z Janem Pawłem II w Polsce?
Magdalena Woźna: Kiedy żył nasz papież, jeździłam z rodziną na spotkania i to nie tylko w Polsce. W roku 1989 miałam nawet zaszczyt gościć w Castel Gandolfo. Ojciec Święty podchodził wtedy od grupy do grupy, błogosławił nam. Po Jego śmierci byłam też u grobu Jana Pawła II.
Janina Woźniak: Takich spotkań było wiele. Ostatnie na początku 2005 roku, kiedy jeszcze żył nasz papież. Był już bardzo słaby, ale nas przyjął. Później, w tym samym roku byłam z pielgrzymką zorganizowaną przez ks. Stanisława Talaczyńskiego, proboszcza parafii NMPKP w Żninie. Miałyśmy szczęście, bo byłyśmy przy grobie wieczorem. Spotkało nas wielkie wyróżnienie, gdyż po zamknięciu bazyliki nasz przewodnik umożliwił nam indywidualne wejście. Każdy pielgrzym przechodził obok grobu.
Jakie wspomnienia i przeżycia zachowałyście z uroczystości?
Magdalena Woźna: Na plac gdzie zaplanowano uroczystości udałyśmy się już wieczorem. Miałyśmy bardzo dobre miejsce, ale z biegiem czasu odsuwano nas i odsuwano. Ostatecznie okazało się, że ludzie, którzy pojawili się o 6 rano, mieli lepsze miejsca od nas. Jednak miałyśmy satysfakcję, że uczciwie odstałyśmy swoje, ale doznałyśmy takich przeżyć jakbyśmy przeszły przez czyściec.
Janina Woźniak: Cały świat przyjechał. Nie było ograniczeń wiekowych. Widziałyśmy dzieci w wózkach i staruszków. Wśród opiekujących się pielgrzymami byli polscy harcerze. Rozdawali za darmo wodę. Wszyscy mówili, że Jan Paweł II jest ich.
Magdalena Woźna: Krzyczeliśmy, że to nasz papież, a stojąca obok nas dziewczyna z Nigerii, twierdziła, że to ich papież. To było wspaniałe.
Widziałyście nowy grób Jana Pawła II?
Magdalena Woźna: W niedzielę, szłyśmy wokół wystawionej trumny, a we wtorek już modliłyśmy się przy grobie.
Janina Woźniak: Modliłyśmy się i mamy zamiar wrócić do Rzymu, jak tylko będzie to możliwe. Będziemy zabierać wnuki, aby wiedziały o Janie Pawle II i modliły się do Niego.
A czy byłyście Panie w Gnieźnie, kiedy Jan Paweł II przyjechał do Polski po raz pierwszy? Spotkanie z młodzieżą przeszło do historii. To wtedy pieśń „Góralu, czy Ci nie żal” została przemianowana na religijną...
Magdalena Woźna: Nie pojechałam. Bałam się, bo miałam wówczas małe dzieci, a nasze ówczesne władze rozsiewały propagandę, że ludzie się potratują. Słyszałam nawet, że już przygotowano trumny dla tych, którzy zginą. Takie to były straszne czasy. Oglądałam za to relacje w telewizji. Później jeździłam, między innymi, do Gdańska i Poznania.
Janina Woźniak: Do Gniezna pojechałam bardzo wcześnie. Pamiętam, że bardzo długo czekaliśmy na przyjazd Ojca Świętego, ale to było dziwne, nie czułam żadnego zmęczenia. Na spotkaniu z młodzieżą, niestety, nie byłam.
Wybrałyście się Panie do Rzymu autobusem liniowym. Czy to łatwa podróż?
Magdalena Woźna: Polecamy każdemu, kto chce się wybrać do Rzymu indywidualnie. Bilet w jedną stronę kosztuje 276 złotych. Już na miejscu nie jest się skrępowanym żadną grupą. Można zwiedzać i chodzić gdzie się chce.
Janina Woźniak: Jeśli mogę coś radzić, to nie żałować pieniędzy na nocleg. Im bliżej Rzymu, tym lepiej. Nocowałyśmy w Domu Polskim, znajdującym się w Ośrodku Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II. To miejsce naprawdę polecamy. W ośrodku znajduje się najwięcej pamiątek po Janie Pawle II. Jeśli wrócimy do Rzymu, a taki mamy zamiar, będziemy tam nocować.
Magdalena Woźna: Wrócimy, bo głaskałyśmy stopkę świętego Piotra, a kto dostąpi tego zaszczytu, ponownie wraca do Wiecznego Miasta.