https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica romańskich ciosów

Maciej Mroczyński
Czy splamione krwią średniowieczne kamienie, wykorzystane później podczas budowy kamienicy we Włocławku, sprowadziły klątwę na jej mieszkańców? Tak mówi jedna z legend. Zdaniem niektórych włocławian, potwierdzają to niedawne odkrycia archeologów.

Czy splamione krwią średniowieczne kamienie, wykorzystane później podczas budowy kamienicy we Włocławku, sprowadziły klątwę na jej mieszkańców? Tak mówi jedna z legend. Zdaniem niektórych włocławian, potwierdzają to niedawne odkrycia archeologów.

<!** Image 2 align=right alt="Image 137160" sub="Na specjalnej konferencji łódzcy archeolodzy zaprezentowali wyniki swoich prac. Na zdjęciu obok: Krzysztof Cieczkiewicz pokazuje kamienie z katedry./ Fot. Jarosław Czerwiński">Sprawa stała się ostatnio bardzo głośna. Mieszkańcy Włocławka dyskutują o odkryciach archeologów, wielu ma własne zdanie na temat tajemniczych zdarzeń w kamienicy. Pewne jest, że w 1329 roku Krzyżacy zburzyli włocławską katedrę i wymordowali miejscowy kler. Ponad sześćset lat później jeden z mieszkańców stolicy Kujaw wpadł na pomysł wykorzystania pochodzących z dawnej katedry, splamionych krwią, kamiennych ciosów na fundament budowanej właśnie kamienicy. Powstała ona w pobliżu Wisły, u zbiegu ulic Bednarskiej i Gdańskiej.

Przypuszcza się, że obecnie zaniedbany, wykonany z czerwonej cegły, budynek ukończono na przełomie XIX i XX wieku, czyli jeszcze przed budową mostu łączącego Włocławek z drugim brzegiem Wisły. Nie ma więc wątpliwości, że wówczas była to doskonała lokalizacja - nad brzegiem rzeki, w pobliżu miejskiego targowiska. Właściciele kamienicy zapewne nie myśleli o starych kamieniach. Mieli nadzieję na szczęśliwy i dostatni byt, swój i swoich potomków.

<!** reklama>Śmierć zbierała bogate żniwo

- Przyszłość, niestety, okazała się zupełnie inna - mówi Krzysztof Cieczkiewicz, włocławski przewodnik. - Losy właścicieli i lokatorów kamienicy stały się motywem przewodnim miejskiej legendy związanej z klatwą romańskich ciosów. Pierwszym złym sygnałem mogła być budowa przeprawy mostowej, co, oczywiście, ze względu na duże natężenie ruchu, obniżało wartość budynku. Na tym się, niestety, skończyło. Nie mamy informacji o przedwojennych losach mieszkańców, wiadomo natomiast, że pierwszą ofiarą klątwy po II wojnie światowej miał być senior rodu Kamińskich, mąż właścicielki kamienicy. Podczas prac przy elektrowni wodnej wchodził do lodowatej wody i nabawił się gruźlicy kości. Straszna choroba najpierw skazała go na trzynastoletni pobyt w szpitalu, a następnie na śmierć. Młodo umarła również pogrążona w żałobie właścicielka kamienicy.

<!** Image 3 align=left alt="Image 137160" >Przez lata śmierć zbierała w budynku bogate żniwo. Według przekazywanych wielokrotnie ustnych relacji, dwóch mieszkańców kamienicy powiesiło się - mieli dokonać żywota w podobny sposób, jak część pomordowanych przez Krzyżaków. Jednego z wspomnianych samobójców pamięta Elżbieta Krasocka, przez wiele lat mieszkająca przy ulicy Bulwary.

- Nazwisko mi umknęło, ale nazywali go „Karmazyn” - twierdzi włocławianka. - Pewnego dnia założył sobie postronek na szyję. Ale to nie klątwa, tylko wódka doprowadziła go do tego samobójstwa.

<!** Image 4 align=right alt="Image 137160" sub="Kamienicę zbudowano na przełomie XIX i XX wieku, zapewne nie przywiązując większej wagi do wykorzystanych kamieni">- „Karmazyn” pił od wielu lat i zdrowie kompletnie mu wysiadło, więc pewnego dnia postanowił ze sobą skończyć - potwierdza jeden z sąsiadów przeklętej kamienicy. - W tej okolicy to zresztą nic nadzwyczajnego.

Życie na mogiłach

Włocławskie Bulwary to najstarszy, ale jednocześnie jeden z najbardziej zaniedbanych rejonów miasta, dotknięty wieloma problemami społecznymi: biedą, przestępczością i alkoholizmem. To jedna z tych dzielnic Włocławka, której po zmroku lepiej nie odwiedzać.

<!** Image 5 align=left alt="Image 137160" sub="Odkrycie na podwórku. Okazało się, że mieszkańcy „przeklętego” budynku przez lata żyli na mogiłach dawnych włocławian">Najbliżsi sąsiedzi niewiele wiedzą o mrocznej historii budynku. I rzekoma klątwa nie ma w tym żadnego udziału.

- Trudno tu po prostu znaleźć człowieka, który mieszkałby dłużej niż pięć lat - zapewnia jeden z sąsiadów. - Z reguły ludzie nie płacą czynszu i po kilku latach są eksmitowani.

Nikt z mieszkańców Włocławka nie wiedział, jakie sensacje kryje zabytkowy budynek. Mocnych argumentów zwolennikom klątwy dostarczyło niedawne odkrycie naukowców z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego. Na podwórku sąsiedniej kamienicy naukowcy odkopali wczesnośredniowieczny cmentarz. Okazało się więc, że mieszkańcy przeklętego budynku przez lata żyli na mogiłach dawnych włocławian.

<!** Image 6 align=right alt="Image 137160" sub="Wczesnośredniowieczny cmentarz - na jego trop archeolodzy wpadli poszukując śladów romańskiej katedry / Fot. Archiwum">Na trop nekropolii łódzcy archeolodzy wpadli poszukując śladów romańskiej katedry. O jej istnieniu w tym rejonie od dawna informowały źródła historyczne. Jak się okazało, znaleziono nie tylko pozostałości świątyni.

- Na początku odkryliśmy fragment cmentarzyska z dużą liczbą grobów - mówi dr Janusz Pietrzak ze Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich w Łodzi. - Część osób była pochowana w trumnach, co w tamtych czasach nie było powszechne. Okazało się, że był to intensywnie użytkowany wczesnośredniowieczny cmentarz przykościelny. Tuż obok odnaleźliśmy fragmenty fundamentów pierwszej murowanej katedry.

Być może to nie koniec sensacyjnych informacji związanych z budynkiem. Archeologiczne badania mają być kontynuowane w przyszłym roku.

Kamienica do rozbórki

Los nie oszczędził również samej kamienicy, którą w przeszłości kilkakrotnie trawiły pożary. Dziewięć lat temu ogień wybuchł w znajdującym się przy ul Gdańskiej skrzydle budynku i doprowadził je do ruiny. Wkrótce potem Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wyłączył budynek z użytkowania. Niedawno obecny właściciel zabytku uzyskał zgodę na rozbiórkę. Ciekawe, jaki będzie los kilkusetletnich kamiennych ciosów, którym nie zaszkodził czas ani ogień.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski