Pierwsze bloki mieszkalne zaczęto stawiać w połowie lat 50, kiedy to rozrastały się bydgoskie zakłady pracy potrzebujące licznych pracowników. Najpierw na Kapuściskach - dla pracowników wytwórni amunicji dla wojska, późniejszego Zachemu, później na tzw. osiedlu Zawiszy, dla wojskowych. Były to jeszcze bloki wzorowane na budynkach z lat 30., z obszernymi izbami. Tempo ich wznoszenia było jednak zdecydowanie zbyt wolne. Kolejka po mieszkania rosła w szalonym tempie. Trzeba było zatem zacząć budować szybko i oszczędnie.
Kredens się nie zmieścił...
Pierwsze „nowe” bloki wznoszono na osiedlu Leśnym. Ich lokatorzy byli zszokowani, zwłaszcza wielkością swoich nowych mieszkań i brakiem zaplecza. Ich skargi trafiały na biurka towarzyszy z komitetu, miejskich radnych i do redakcji gazet.
Bydgoszcz dawniej i dziś
Np. jeden z lokatorów budynku oznaczonego numerem 42 pisał tak: „Kuchnia w mym mieszkaniu posiada 5 m kw. Mam kredens i stół kuchenny, musiałem umieścić je w jednym z pokoi. Przez otwór odwietrznika wlatują sadze i dym. Pokoje są trzy, ale tak małe i nieustawne, że ledwie zmieściłem najniezbędniejsze meble”.
Woda na posadzce
Inny lokator skarżył się tak: „Rozkład mieszkań jest niepraktyczny, do każdego pomieszczenia wchodzi się z jednego pokoju. Między ramami okiennymi i ścianami są szpary, przez które widać ulicę. W łazience w przewodzie kominowym są szpary. Kiedy sąsiad z dołu pali w piecu, do mojej łazienki idzie gęsty dym. Misa klozetowa jest umieszczona tak krzywo, że przy spłukiwaniu woda leje się na posadzkę. Moja piwnica ma 4 m kw. Jak zmieścić w niej węgiel, drewno, ziemniaki i jarzyny dla mojej sześcioosobowej rodziny?”
Z podobnymi problemami lokatorzy musieli się mierzyć właściwie aż do końca PRL-u.
Plażowanie na archiwalnych zdjęciach. Tak kiedyś wypoczywano