Tak się składa, że parę kilometrów od Trzebini, w Myślachowicach, mieli dom moi dziadkowie. Bywałem tam więc regularnie od lat 70. Szkody górnicze już wtedy nie były tam żadną tajemnicą, tylko nie należało mówić o nich głośno. Liczyło się wydobycie, nie ekologia czy bezpieczeństwo mieszkańców okolicznych miejscowości.
We wtorek obrazek przypominający to, co dzieje w Trzebini, można było zobaczyć w Bydgoszczy. Potężne zapadlisko na ul. Kleina w Fordonie, do którego wpadło kilka samochodów, wywołała awaria wodociągu. Zdarzenie to oczywiście nie miało nic wspólnego z górnictwem. Ale miało wiele wspólnego z czasami, w których wykonywano tam prace, których skutki dzisiaj okazują się niezwykle groźne. Przewód wodociągowy, który pękł pod ulicą Kleina, ponoć położono tam w latach 80. - latach PRL-owskiej partaniny, pośpiechu bez troski o jakość. Trudno o to dziś winić współczesną firmę wodociągową. Trzeba jedynie zaciskać kciuki za to, by te przewody zostały jak najszybciej wymienione. Aż dziw, że wytrzymały 40 lat.
