Wczoraj w bydgoskim sądzie rozpoczął się proces czterech uciekinierów ze Schroniska dla Nieletnich w Chojnicach. Zarzut zabójstwa strażnika postawiono Alessandro G. z Torunia.
<!** Image 3 align=none alt="Image 213777" >
Czterej ogoleni na zero nastolatkowie wjechali w asyście policji windą na drugie piętro Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Gdy wyszli na korytarz, uśmiechali się od ucha do ucha, pewni siebie. - Siema! - rzucił jeden z oskarżonych widząc wycelowane w niego obiektywy kamery i aparatów fotograficznych.
Ubrana na czarno kobieta, najwidoczniej matka jednego z podsądnych, rozpłakała się na jego widok. Do sądu nie przyszły osoby reprezentujące stronę pokrzywdzoną. Zjawili się za to świadkowie.
Kontrowersyjna niejawność
Niestety, nie możemy napisać o tym, co działo się na sali rozpraw, bo tuż po sprawdzeniu obecności sędzia Mieczysław Oliwa wyprosił osoby postronne, w tym dziennikarzy.
- Oskarżeni dokonali czynów objętych zarzutami jako osoby nieletnie. Z tego powodu zgodnie z ustawą o postępowaniu w sprawach nieletnich sąd prowadzi rozprawę przy drzwiach zamkniętych. Niezależnie od tego do sądu wpłynęły wnioski o wyłączenie jawności od pokrzywdzonych. Nie chcą, żeby ich nazwiska pojawiały się w mediach - uzasadniał sędzia Oliwa.
Zdaniem obserwatorów, decyzja sądu jest kontrowersyjna. Stosowny artykuł ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich mówi: „Rozprawa odbywa się z wyłączeniem jawności, chyba że jawność rozprawy jest uzasadniona ze względów wychowawczych”.
Z kolei Prokuratura Rejonowa w Chojnicach, która sporządziła akt oskarżenia, wnioskowała o to, by oskarżeni odpowiadali jak osoby dorosłe. I właśnie przed „dorosłym” sądem toczy się proces...
- Sąd się trochę zagalopował - słychać było w kuluarach.
Do zbrodni doszło 16 lipca 2012 roku na terenie Schroniska dla Nieletnich w Chojnicach w województwie pomorskim.
Jak twierdzi prokuratura, czterej wychowankowie placówki już wcześniej zaplanowali ucieczkę. Dzień 16 lipca wybrali celowo, wiedząc, że na zmianie będzie najstarszy strażnik, 61-letni Ryszard B.
Chcieli „tylko” unieszkodliwić
Około godziny 11.40 oskarżeni wraz z innym wychowankiem oraz nauczycielem zawodu przebywali w warsztacie ślusarskim. Uciekinierzy podzielili między siebie zadania. 16-letni Alessandro G. z Torunia miał metalowym przedmiotem uderzyć strażnika, a jego rówieśnik z Włocławka Tomasz J. miał zabrać mężczyźnie klucze. Były one potrzebne, żeby uciec, bo warsztat był zamknięty od zewnątrz. Zadaniem dwóch pozostałych, 17-letniego Bartosza B. i nieformalnego herszta grupy, 18-letniego Dariusza K., było unieszkodliwienie wychowawcy.
Gdy strażnik w kantorku jadł śniadanie, Alessandro G. wszedł do pomieszczenia i uderzył mężczyznę w tył głowy 60-centymetrową metalową kotwą, zabraną z warsztatu. Jednocześnie Bartosz B. taką samą kotwą uderzył wychowawcę w plecy. Pozostali bili go metalowymi rurkami. Zaatakowanemu udało się wycofać do pomieszczenia socjalnego.
Bandyci nie znaleźli kluczy, ale wyważyli drzwi i przez płot uciekli w stronę okolicznych pól. Zostali zatrzymani przez policjantów kilkadziesiąt minut później.
Niestety, napadnięty strażnik cztery dni później zmarł w szpitalu.
Urodzonemu w Niemczech Alesandro G. grozi do 25 lat więzienia. Taką samą karą zagrożony jest Bartosz B., który ma postawiony zarzut usiłowania zabójstwa - w czerwcu 2012 roku miał w Inowrocławiu dźgnąć policjanta nożem w brzuch.