Przebudowa zajezdni tramwajowej przy ul. Toruńskiej w Bydgoszczy

Nie byłam, więc nie widziałam reakcji tłumnie przybyłej reprezentacji MZK na to, co się podczas tego zebrania wydarzyło. Wyobrażam sobie, że musiały to być szeroko otwarte ze zdziwienia oczy... Pomysłowi wprowadzenia do obrad punktu o sytuacji MZK należało tylko przyklasnąć - z powodu jej pracowników, ale przede wszystkim ze względu na mieszkańców Bydgoszczy, dotkliwie dotkniętych tym kryzysem.
To Cię może zainteresować
Początek sesji temu poświęconej był obiecujący. Delegacja - głosem związkowca - przedstawiła swoje zarzuty i postulaty, wywołany do tablicy prezydent miasta, w godzinnej prezentacji, wskazywał formalne i ekonomiczne przesłanki swojej reakcji. A potem nastąpiły godziny, wiele godzin... debaty radnych. No właśnie, debaty? Niesłychanie popularny ostatnio wytrych językowy, sformułowanie „Szanowni Państwo”, zastępujący w wielu wywodach przecinek czy oddech, nigdy chyba bardziej się nie dezawuował. Delegacja siedziała na balkonie, bydgoszczanie czekali na rezultat, a „Szanowni Państwo” z „Szanownymi Państwem” gadali, gadali, gadali... Przerzucali się uszczypliwościami, przekrzykiwali, kłócili jak w maglu, a czas biegł w coraz bardziej jałowej rozmowie. Dyskusja na temat składu osobowego doraźnej komisji ds sytuacji w MZK była wisienką na torcie tej surrealistycznej debaty. Na tę samą sesję zaproszeni byli także (od rana!) przedstawiciele innych środowisk. Im też zależało, by wyartykułować swoje problemy. No cóż, Szanowni Państwo....