- Nasz blok jest ocieplany, gdy za oknem śnieg i mróz. Tylko czekać, aż pojawi się u nas wilgoć, pleśń i trzeba będzie wydać kolejne pieniądze na poprawienie fuszerki - żali się mieszkanka Kapuścisk.
Pani Krystyna mieszka przy ulicy Szpitalnej, gdzie od kilku tygodni trwa ocieplanie bloków. - Nie mogę zrozumieć, dlaczego zdecydowano się na ocieplanie o tej porze roku - mówi. - Pozdzierano nam parapety, przez co w mieszkaniach jest zimno. Mimo ciepłych kaloryferów, wpada zimne powietrze. Właśnie skończono sąsiedni blok, prace dopiero co przeniosły się do nas. Tylko nie wiem, czy to wszystko nie mija się z celem - przy pracach w taką pogodę tylko czekać, aż do mieszkań wejdzie wilgoć, pojawi się grzyb.
Nasza Czytelniczka podejrzewa, że taką porę roku wybrano dlatego, że grudzień bywał do tej pory spokojnym, raczej ciepłym miesiącem...
<!** Image 2 align=none alt="Image 162545" sub="Zdaniem wiceprezesa RSM „Jedność”, technologia pozwala na ocieplanie budynku przy temperaturze do minus pięciu stopni Celsjusza. Mieszkańcy bloku przy ulicy Szpitalnej nie powinni więc się obawiać, że pogoda wpłynie na jakość prac Fot. Tadeusz Pawłowski">
Tymczasem zarząd spółdzielni, która administruje budynkiem przy ulicy Szpitalnej 7, zapewnia, że mieszkańcy nie mają powodów do obaw. - Jeśli warunki pogodowe nie pozwalają, przerywamy prace - twierdzi Robert Małkiewicz, wiceprezes Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Jedność”. - Nie pracujemy, na przykład, gdy temperatura wynosi minus dziesięć stopni. Prace budowlane można wykonywać tylko do minus pięciu stopni Celsjusza. Wiceprezes zapewnia, że pogoda nie ma wpływu na jakość prowadzonych robót. - Nie ma obaw, że w mieszkaniach pojawi się wilgoć. Ocieplamy bloki styropianem, na to kładziemy tynk. A styropian to materiał, który nie nasiąka wodą. Mimo że pogoda nie jest korzystna, ponieważ chociażby materiały budowlane schną wolniej, wszystko odbywa się pod nadzorem specjalistów - uspokaja.
<!** reklama>
Dlaczego jako termin robót wybrano grudzień? Po części właśnie dlatego, że to zazwyczaj łagodny pogodowo miesiąc. Po drugie, trzeba było dostosować się do wszelkich zjawisk przyrody. - Listopad był deszczowy, wcześniej był okres gniazdowania ptaków, który też trzeba było uszanować - wyjaśnia Robert Małkiewicz. Okazuje się, że to właśnie do rytmu życia skrzydlatych lokatorów trzeba było się dostosować - ornitolog czuwał, z jakich miejsc ptaki wylatują, by można było wejść z pracami. Nieuszanowanie rytmu biologicznego i prowadzenie robót w okresie lęgowym grozi surowymi karami. By ich uniknąć, szanowano ptasie obyczaje. Co więcej, na wyremontowanych blokach pojawiły się wyjątkowe budki dla ptaków. - Ocieplając blok uszczelniamy i zaklejamy szczeliny. Wcześniej w niektórych z nich przebywały ptaki - mówi Robert Małkiewicz.