Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzelał nie tylko do karmiącej kotki?

Radosław Sałaciński
Czy jednego z mieszkańców bloku przy ulicy Łochowskiego tak irytowało mruczenie kotki, że postanowił uciszyć ją strzałem z wiatrówki?

Czy jednego z mieszkańców bloku przy ulicy Łochowskiego tak irytowało mruczenie kotki, że postanowił uciszyć ją strzałem z wiatrówki?

<!** Image 2 align=right alt="Image 88086" sub="Halina Kurowska i Elżbieta Sułkowska z ulicy Łochowskiego mówią, że obawiają się sąsiada. /Fot. Radosław Sałaciński">- Strzał padł z okien bloku naprzeciwko kiosku RUCHU. Dziewczynka z sąsiedniej klatki opiekowała się karmiącą kotką i jej małymi. Wieczorem wyszła nakarmić kocią rodzinę. W pewnym momencie spostrzegła, że jej kotek zaczął silnie krwawić. Matka licznej gromady kociąt została śmiertelnie raniona w szyję. Strzał musiał paść z broni pneumatycznej, bo nikt z sąsiadów nic nie słyszał. Przerażona dziewczynka pobiegła do domu i zawiadomiła o tym fakcie ojca. Ten natychmiast wezwał policję. Podejrzewamy o to nieodpowiedzialne zachowanie jednego z lokatorów mieszkającego w naszym bloku. Ten starszy pan już wcześniej popadał w konflikty z sąsiadami. Jednemu z nich wygrażał, że jak nie uciszy swojego psa, to mu odstrzeli głowę, a potem zabije zwierzę. Sąsiad powiadomił o tym groźbach policję. Odtąd ja również obawiam się o swojego czworonoga. Mieszkam w tym domu ponad 20 lat, podobnie jak sąsiad. Jest to mieszkający samotnie mężczyzna. Czasami zachowuje się bardzo dziwnie. Wszyscy się go obawiamy - mówi zdenerwowana lokatorka, Elżbieta Sułkowska z klatki.

<!** reklama>- Ten pan, według nas, już wcześniej musiał strzelać z wiatrówki w kierunku pobliskiego placu zabaw. Bawiące się tam dzieci skarżyły się, że ktoś przebił ich piłkę. W jej środku znalazły śrut. To zresztą niejedyny wypadek. W pobliżu naszego bloku często można natrafić na zastrzelone gołębie i inne ptaki. Aż strach, że kiedyś ten snajper może trafić człowieka - mówi kolejna lokatorka bloku przy ulicy Łochowskiego, Halina Kurowska.

<!** Image 3 align=right alt="Image 88086" sub="Policja nie znalazła jednak w jego mieszkaniu niczego podejrzanego /Fot. Radosław Sałaciński">- Po pół godzinie na miejscu zdarzenia pojawił się patrol policji i straży miejskiej. Policjanci udali się pod wskazany przez mieszkańców adres. Podobno nie znalezionego u podejrzanego lokatora żadnej broni. Ale, moim zdaniem, miał dość czasu, aby ją ukryć. Tym bardziej, że wychodził w tym czasie z domu.Kota zabrała straż miejska. Małe kocięta udało się odszukać dopiero rano, schowane pod kioskiem - mówi Przemysław, lokator z sąsiedniej klatki. Z lokatorem nie udało nam się skontaktować.

- W niedzielę policjanci z bydgoskiego Fordonu zostali powiadomieni o znalezieniu martwego kota. Świadkowie wskazali mieszkanie, z którego mógł paść strzał. Jednak przeszukanie nie dało odpowiedzi na pytanie, co mogło spowodować śmierć zwierzęcia. Nie znaleźliśmy wiatrówki. Być może, odpowiedź przyniesie sekcja zwłok kota - mówi podinsp. Mariusz Magdziarz z Sekcji Dochodzeniowo-Śledczej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

Policja nie znalazła także potwierdzenia doniesień o wcześniejszym strzelaniu z wiatrówki do dziecięcej piłki. Radzi jednak zachować ostrożność i prosi o informacje w przypadku jakichkolwiek podejrzanych zachowań.(jar)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!