Po pół roku przygotowań wczoraj ruszyli. Przed nimi 8 tys. kilometrów. Pojadą przez bezdroża i pustynie Afryki, tereny objęte rebeliami. Mają zawieźć leki do szpitali w Senegalu i Gambii.
<!** Image 2 alt="Image 162936" sub="Grzegorz Wałęsa na afrykańską wyprawę wyruszył z Bydgoszczy już wczoraj. Fot. Tadeusz Pawłowski">
- Troche się boję o Grzegorza, ale to nie jest jego pierwsza wyprawa. Myślę, że czterech rosłych mężczyzn poradzi sobie z trudami. To sprawdzona ekipa. Prezent świąteczny dostanie dopiero po powrocie do kraju - mówi Sylwia Dziurban, dziewczyna Grzegorza Wałęsy, który wraz z Rafałem Gilewskim zorganizował wyprawę.
Święta uczestnicy „Africa Charity Expedition 2010” spędzą u pani Lucyny, bydgoszczanki, która mieszka w Nouadhibou w Mauretanii. - Poznaliśmy ją przez Naszą Klasę. Bardzo nam pomogła - mówi Grzegorz Wałęsa.
Po drodze zatrzymają się u marokańskich rybaków, którzy żyją w domach wydrążonych w skałach. Następnie skok przez Saharę Zachodnią, gdzie w listopadzie doszło do starć z marokańskim wojskiem. Niebezpiecznie może być też w Mauretanii, gdzie działa terrorystyczna al-Kaida.
<!** reklama>
Pomysł wyjazdu narodził się w tym roku podczas wyprawy grupy znajomych do Maroka. - Rozmawialiśmy z Rafałem. I on powiedział, że ja pracuję w szpitalu, a on w marketingu. Może więc zrobić wyprawę charytatywną. Z episkopatu dostaliśmy kontakt do polskich sióstr, które wskazały szpitale. Jeden w Thiaroye pod Dakarem, drugi w gambiańskim Soma - mówi pan Grzegorz.
Bydgoszczanin na co dzień pracuje jako psycholog na oddziale kardiochirurgii szpitala wojskowego.
- Pomagam, gdy pacjent boi się operacji, ale także później, gdy pojawiają sie jakieś problemy - tłumaczy.
Własnie siostra oddziałowa pomogła pozyskać sponsorów na sprzęt opatrunkowy. Natomiast Rafał Gilewski wiezie komputer. Jadą starymi mercedesami. - Bo w Afryce są to najpopularniejsze auta. Łatwo będzie pozyskać części do napraw - wyjaśnia Grzegorz Wałęsa, który lubił podróżować już w dzieciństwie - towarzyszył rodzicom, a od 15 roku życia wyjeżdżał już sam.
- Mama opowiadała, że już w przedszkolu w drodze do domu potrafiłem wyruszyć na samotną wędrówkę - śmieje się.
Do Afryki wyruszył ze znajomymi z Katowic. - Rafał pochodzi z tego miasta, ale teraz mieszka i pracuje w Dublinie. Poznałem go przed laty na wymianie uczelnianej w USA. Na kolejną wyprawę w 2003 roku pojechaliśmy razem. W Stanach kupiliśmy dwa stare krążowniki szos i jeździliśmy po Środkowym Zachodzie. Było mnóstwo przygód, bo samochody bez przerwy się psuły - mówi bydgoski psycholog.
Grzegorz Wałęsa wyjechał wczoraj z Bydgoszczy. Reszta ekipy wyruszy z Katowic. Mają nadzieję, że w niedzielę będą już na krańcu Europy - w Algerciras. Stamtąd promem dostaną się do Afryki. Za Marokiem kończą się już drogi asfaltowe. Czy czegoś się obawiają?
- Podróży przez Polskę do Drezna. Jestem w kontakcie z osobami, które jadą do Mali. Twierdziły, że drogi są przejezdne, ale zasypane śniegiem - mówi Grzegorz Wałęsa.
Na łamach „Expressu” będziemy śledzili poczynania podróżników.