Łatwo było zostać przewodniczką po Bydgoszczy?
Osiem lat temu? Nie bardzo, ludzie raczej pukali się w czoło...
A po Fordonie?
Podobna sytuacja - dziś jeszcze Fordon nie jest „produktem” turystycznym, ale mam nadzieję, że w przyszłości takim się stanie. Stary Fordon jest ciekawy sam w sobie, bo zachował strukturę małego miasteczka, jednak trzeba jeszcze znaleźć pomysł, by dodać coś, co będzie dodatkowym magnesem dla przyjezdnych. W efekcie, ten nasz „sztetl”, czyli miasteczko, mogłoby stać się na przykład interesującym punktem pośrednim dla wycieczek zwiedzających Bydgoszcz i Toruń, w którym można byłoby zatrzymać się na dwie, trzy godziny.
Skąd pomysł na spacerownik fordoński?
Z zajęć, które prowadzę w Technikum Obsługi Turystycznej. W ramach praktyk zawodowych zajęliśmy się właśnie ordonem. Okazało się, że tak naprawdę brak informacji dostępnych szerszej publiczności.
Łatwo było je zdobyć??
Na początku - nie bardzo. Z czasem poszło lepiej: wielką pomocą posłużył mi Damian Rączka ze Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu, efekty przyniosła praca w Archiwum Państwowym, wreszcie - coraz więcej ciekawych historii opowiadali nam fordoniacy. W efekcie, wykorzystałam tylko część zebranych materiałów.
Co było dla Pani szczególnie ciekawe?
Wiele historii. Ot, choćby ta o walce konkurencyjnej na linii autobusowej Bydgoszcz - Fordon. Żydzi - Louis Dattel i Filip Opperman, w efekcie przegrali z Polakiem Stefanem Niewiteckim. To efekt bojkotu ze strony polskiej, ale i pecha, bowiem w walce konkurencyjnej wykorzystano znaną tragedię z 1931 roku. Pojazd, który wpadł do lodowatej Brdy, należał do właśnie do żydowskich wspólników - zginęło wtedy sześć osób. Dattel był znaną nie tylko w Fordonie postacią, miał sieć sklepów rzeźnickich.
Kto wie, że przy Bydgoskiej było aż siedem zakładów tej branży?
Ale Stary Fordon to nie tylko handel...
Dziś mało kto zdaje sobie sprawę, że związanych z nim - mniej lub bardziej - było wiele znanych postaci, choćby Oskar Kolberg, Jerome David Salinger, (autor „Buszującego w zbożu”) czy Max Jacobsohn, lekarz Kennedy’ego. Szkoła talmudyczna, maleńka, dwuklasowa, była tak znana, że przyjeżdżali do niej Żydzi nawet z Ameryki. To ważny punkt na mapie reformowania religii żydowskiej...