[break]
Szykuje się wymiana ratuszowych pojazdów - przynajmniej tych przeznaczonych dla prezydenta i jego zastępców. Właśnie ogłoszono przetarg na nowe samochody - diler, który je sprzeda, w rozliczeniu będzie musiał odkupić stare i, zdaniem ratusza, zajeżdżone auta.
Stare w rozliczeniu
Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta miasta, wyjaśnia: - Zgodnie z zapisem w budżecie miasta na 2015 r., na zakup samochodów służbowych zarezerwowana została kwota 250 tysięcy zł. W ramach tego zadania planuje się zakup samochodów osobowych w miejsce obecnie używanych i wyeksploatowanych aut marki Skoda Superb, wyprodukowanych w 2005 r. Znaczne zużycie techniczne aut powoduje częste awarie, pociągające za sobą kosztowne naprawy, co w konsekwencji wiąże się z dużym kosztem ich utrzymania.
Dziś na stanie ratusza są, m.in., cztery skody superb, wszystkie w wieku około dziesięciu lat. Mają na licznikach od 270 do 290 tysięcy kilometrów. Najmocniejsza wersja, superb platinum, ma silnik o pojemności 2,8 litra. Ratusz chce za niego dostać - zgodnie z wyceną biegłego - 17 tysięcy złotych.
PRZECZYTAJ:Zwykłe służbowe nie denerwują
Dwie pozostałe skody mają silniki o pojemności 1,8 litra - są w wersjach classic i comfort. Za tę pierwszą Urząd Miasta chce dostać 12,5 tys. zł, za drugą - 12,4 tys. zł.
W tej chwili ratuszowy park aut uzupełniają trzy renówki: kangoo i traffic oraz citroen jumper. W ciągu ostatniego półrocza koszt użytkowania wszystkich samochodów wyniósł Urząd Miasta nieco ponad 80 tys. zł.
Tempomat i konie
Ratusz dokładnie sprecyzował, jakie mają być nowe pojazdy. Mają zostać dostarczone dwa identyczne i jeden specjalny - prawdopodobnie dla samego prezydenta. Wszystkie mają mieć lakier srebrny metalik. Dwie słabsze wersje określono na takie z silnikami o mocy minimum 140 koni mechanicznych - auto prezydenckie ma mieć minimum... 210 koni.
Co do wyposażenie to ratusz chce takie, jak już raczej w nowych auta jest standardowe - klimatyzacja, komputer pokładowy, boczne poduszki i czujniki parkowania. Wersja „prezydencka” ma dodatkowo mieć podgrzewane lusterka, radio z nawigacją i tempomat.
Bo się rozsypał...
Z miejskich spółek i urzędów tylko Administracja Domów Miejskich sprawiła sobie nowe auto - peugeota 508 kombi. Kupiono go w marcu tego roku.
- Poprzednie auto służbowe, też peugeot, po prostu prawie się rozsypało - mówi Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM.
Nowe auto nie jest wyłącznie do dyspozycji prezesa - jeżdżą nim także pracownicy administracji. Nie jest to także nówka - rok produkcji to 2014, a samochód kupiono po przecenie tego rocznika.
Jednym z urzędów, które w sumie niedawno kupił sobie auta służbowe, jest też Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Drogowcy mają dwie skody octavie z 2012 roku - w najsłabszych wersjach silnikowych. - Samochody nie mają nawet regulacji wysokości kierownicy - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy zarządu. Flotę drogowców uzupełnia w miarę świeży renault clio z silnikiem 1.0 oraz nieco już wysłużone fiaty pandy. - Tych ostatnich używają nasi inspektorzy, jeżdżąc po mieście - wyjaśnia rzecznik.
Dyrektor ma najlepiej
Zmieniać samochodów - mimo niemałych przebiegów - nie zamierza Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki. Spośród 12 maszyn, dwie wykorzystywane są przez wojewodę i jej zastępczynię. - W obu przypadkach są to skody superb z 2006 roku - uściśla Bartłomiej Michałek, rzecznik wojewody. „Wojewódzkie” samochody mają silniki o pojemności 1,8 litra. Jest też trzecia skoda - o rok młodsza i z silnikiem 2,0 TDI. Auto jest do dyspozycji dyrektora generalnego urzędu. Park maszyn instytucji przy Jagiellońskiej uzupełniają pojedyncze ople, fordy i renault. Najnowszy jest ubiegłoroczny hyundai i40 z przebiegiem wynoszącym niecałe 10 tys. km.
Porównując służbówki najważniejszych urzędników z samochodami prezesów prężnych bydgoskich firm widać, że porównania de facto nie ma. W biznesie największym uznaniem cieszą się auta niemieckie: audi, mercedesy i bmw. Powoli zaczynają pojawiać się także ekskluzywne marki brytyjskie.