https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spokój! Jesteś w lesie!

jk
Przez lata pokutował mit, że las zapala się za sprawą porzuconych w nim butelek, które działają jak soczewki. Dziś wiemy, że zawsze ktoś go podpala. Świadomie lub nie.

Przez lata pokutował mit, że las zapala się za sprawą porzuconych w nim butelek, które działają jak soczewki. Dziś wiemy, że zawsze ktoś go podpala. Świadomie lub nie.

- Sezon pożarowy zaczyna się w marcu, wtedy płoną głównie suche trawa, a z nich ogień przechodzi na drzewa. Gdy mamy lato, nasze służby mogą trochę odetchnąć, ale wystarczy dosłownie jeden dzień słoneczny, by znowu zrobiło się niebezpiecznie - Jacek Cichocki, starszy specjalista ds. przeciwpożarowych w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, kieruje tamtejszym punktem alarmowo dyspozycyjnym letniej akcji przeciwpożarowej. To on dysponuje samolotami gaśniczymi, do niego docierają meldunki o wszystkich pożarach. - W ubiegłym roku mieliśmy przez cały sezon 143 pożary, w tym, choć mamy dopiero lipiec,

<!** Image 2 align=none alt="Image 175914" sub="Od niedopałka rzuconego niefrasobliwie w trawę do momentu, gdy niezbędny jest udział samolotu gaśniczego, mijają w lesie często tylko minuty. Na zdjęciu: stacjonujący w Toruniu dromader zrzuca bombę wodną na płonący las
Fot. Archiwum">

już odnotowaliśmy 178.

A przecież pierwsza połowa tego miesiąca była raczej deszczowa. Ale w lesie wszystko szybko się dzieje. W poprzedni czwartek mieliśmy nawałnicę, w piątek wyszło słońce i zaraza zaczęło się palić za nowo otwartą w Toruniu Castoramą.

Leśnicy nie mają wątpliwości, że prawie za każdym pożarem stoi sprawca. Dlatego obowiązuje w lasach surowy zakaz pojawiania się w nim z otwartym ogniem.

- Mandat można dostać nawet za palenie papierosa na leśnej drodze - przypomina Kazimierz Stańczak, naczelnik wydziału ochrony lasu. - Choć oczywiście częściej kończy się w tym przypadku na pouczeniu.

- Nie chcemy robić sobie wrogów - tłumaczy Jacek Cichocki. - Ktoś ukarany za drobniejsze przewinienie mógłby dołączyć do armii świadomych podpalaczy lasu, a ta i tak jest ogromna.

Najwięcej podpaleń od lat odnotowuje się w Nadleśnictwie Włocławek. Już dawno zauważono pewną regułę - na terenach dawnego zaboru rosyjskiego las jest stanowczo mniej szanowany, niż na terenach, które kiedyś obejmował zabór pruski. Dotyczy to nie tylko podpaleń, ale także kradzieży i śmiecenia.

- Wiem, że tak się mówi, trudno mi to komentować - zastrzega się Dariusz Gidaszewski, zastępca nadleśniczego z Włocławka. - Ale faktycznie przodujemy w tych niechlubnych statystykach. Wielu podpalaczy udaje się ustalić i zatrzymać. Klasyczny przypadek - szereg podpaleń wzdłuż drogi znad Jeziora Czarnego w kierunku miasta. Sprawcami okazali się młodzi ludzie, którzy wracali z kąpieli.

Jednak lato to dla włocławskiego punktu alarmowo-dyspozycyjnego chwila oddechu. Powód? Mamy wakacje. We wrześniu

<!** reklama>

liczba podpaleń wzrasta

Nie da się ukryć, sprawcami większości pożarów są znudzeni nauką uczniowie urywający się na wagary.

- Prowadzimy oczywiście szereg akcji, chcemy pokazać młodzieży urok lasu, mamy dla nich przygotowane ścieżki edukacyjne... - dodaje Dariusz Gidaszewski. Ale na razie jest, jak jest.

Dokładnie odwrotna sytuacja panuje na terenie Borów Tucholskich. Mieszkańcy tamtych okolic uchodzą za przyjaciół lasu. Podpalenia zdarzają się wyjątkowo rzadko. Dlatego takim szokiem była w ubiegłym roku seria pożarów w nadleśnictwie Zamrzenica. Paliło się

w jednym rejonie 16 razy.

- Sprawcę udało się zatrzymać prawie na gorącym uczynku - wychodził z lasu, w którym zaczynało się palić - wspomina Robert Piosik, specjalista ds. ochrony lasu z tego nadleśnictwa. - Zachowywał się bardzo dziwnie. Podpalał niezwykle umiejętnie, stosował środki chemiczne, ale zarazem uważał, z której strony wieje wiatr. Robił to tak, jakby chciał uniknąć dużych strat. Na całe szczęście, nie chciał spalić młodnika.

Sprawca trafił do sądu. Wszyscy myśleli, że po kłopocie. Nic z tego, w tym roku odnotowano już 5 kolejnych podpaleń. W tym samym rejonie. Jak to mówią leśnicy - są ludzie, którzy lubią, żeby się coś wokół nich działo. Tacy najczęściej zostają podpalaczami.

Choć w lasach obowiązuje przepis, by

okresowo zakazywać wstępu

,gdy ściółka przez pięć dni ma wilgotność poniżej 10 procent, wielu nadleśniczych nie podejmuje takiej decyzji. Tłumaczą to tym, że zakaz taki respektować będą tylko ludzie porządni, a podpalacze właśnie wtedy zwiększą aktywność.

- To często najlepsze decyzje - przyznaje Jacek Cichocki. - Właśnie w najbardziej upalne dni mamy najwięcej zgłoszeń o pożarach zauważonych w zarodku od osób spacerujących po lesie w poszukiwaniu cienia i ochłody. Bywa, że jest więcej takich zgłoszeń niż tych pochodzących od obserwatorów pracujących na wieżach przeciwpożarowych. Przypadkowi świadkowie, szczególnie gdy jest ich wielu, mają szansę zobaczyć ogień najwcześniej. O takie sygnały oczywiście prosimy. Ułatwia to nam pracę.

Złodziei zarejestrują bezprzewodowe kamery

Zjawisko tzw. bezprawnego korzystania z lasu nasila się. Jedną z przyczyn jest rozwój motoryzacji

Kradzieże, śmiecenie, kłusownictwo i wjeżdżanie do lasu - tym zajmuje się po pierwsze straż leśna. Jednak nie tylko jej funkcjonariusze mogą karać sprawców.

- Takie uprawnienia ma więcej osób - przypomina Robert Paciorek, główny specjalista ds. szkodnictwa leśnego i ochrony mienia Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. - Nadleśniczowie, leśniczowie i podleśniczowie też mogą nakładać mandaty.

Jednak w przypadku kradzieży, złodzieje muszą liczyć się ze sprawą sądową. Nawet gdy kradzież dotyczy jednego wałka ze stosu przygotowanego do wywózki. Nie da się ukryć, że najwięcej kradzieży odnotowuje się od lat w Nadleśnictwie Włocławek. Średnio co czwarta z kradzieży odnotowanych na terenie całej regionalnej dyrekcji zdarza się na tym terenie.

- Złodzieje często próbują bronić się, pokazując jakieś stare faktury za drewno. Ale specjalista bezbłędnie określi, kiedy wywożone drewno ścięto - zapewnia Robert Paciorek.

Co ciekawe, nie zawsze złodziei trzeba złapać na gorącym uczynku. W służbie ochrony lasu wykorzystywane są środki elektroniczne.

- Choćby małe bezprzewodowe kamery - tłumaczy Robert Paciorek. - Pracuje ich w tej chwili kilkadziesiąt, zamontowane są w newralgicznych punktach, przy stosach drewna przygotowanego do wywózki. Rejestrują złodziei, numery rejestracyjne ich samochodów, więc bez problemów docieramy potem do nich. Stosujemy też sygnalizatory kradzieży. Takich środków technicznych będziemy mieć coraz więcej, są przecież coraz tańsze.

Do lasu ogólnie nie wolno wjeżdżać pojazdem silnikowym, chyba że droga udostępniona jest dla ruchu publicznego, o czym informuje tabliczka. Inaczej jednak zostanie potraktowany grzybiarz, a inaczej szalejący na quadzie.

- Grzybiarzy najczęściej pouczamy i wpisujemy do naszego rejestru. Gdy ponownie zostanie zatrzymany w lesie, może spodziewać się mandatu - tłumaczy strażnik leśny. - A mandat może wynosić od 50 do 500 złotych. Od lat obserwujemy narastanie tego zjawiska. Coraz więcej pojazdów na drogach, to i więcej w lasach.

Najwyższe mandaty stosuje się w przypadku zaśmiecania lasu. To prawdziwa zmora. I tu znów Nadleśnictwo Włocławek, niestety, przoduje.

Kiedyś kłusownik posługiwał się wnykami, sidłami i potrzaskami. Dziś króluje broń palna.

- Moim zdaniem, najgorsze jest kłusowania dla samego zabijania - podkreśla Robert Paciorek. - Takie przypadki są, niestety, coraz częstsze. Ci ludzie traktują zwierzynę jedynie jako żywe cele. Strzelają z szosy i odjeżdżają. Nawet nie próbują podchodzić do postrzelonego zwierzęcia. Kiedyś tego nie było.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zbychu49
Obserwuję to co się dzieje na Zalewie Koronowskim na przekopie do Kręgla są znaki zakazu wstępu do lasu ale żeglarze pływający po tym akwenie nic sobie z tego nie robią są nawet tacy co cumują do słupka na kturym jest powieszona tablica. Nie dosyć że zostawiają tam śmieci to potrafią rozpalać grila i tylko patrzeć jak się zapali las, A z moich obserwacji wynika że nikogo to nie obchodzi nawet patrole wodnej policji nie reagują nie mówiąc o straży leśnej.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski